Strefa Gazy może znaleźć się na krawędzi nowego kryzysu humanitarnego, jeśli dostawy nie zostaną dopuszczone, mówią władze regiony w reakcji na ataki Sił Obronnych Izraela.
W poniedziałek Izrael ogłosił „całkowite oblężenie” tego terytorium, twierdząc, że zostanie odcięte prąd, żywność, paliwo i woda. Według mieszkańców od soboty żadne dostawy nie dotarły do enklawy. W atakach zginęło prawie 700 osób, a według doniesień tysiące kolejnych zostało rannych.
Obszar ten zamieszkuje łącznie około 2,3 miliona ludzi, z czego 80% korzysta z pomocy humanitarnej. Obszar pozostaje pod administracją władz Autonomii Palestyńskiej, jednak od czerwca 2007 r. faktyczną kontrolę sprawuje Hamas. Strefa Gazy nie jest uznawana za część jakiegokolwiek niepodległego państwa, chociaż za pośrednictwem władz palestyńskich stawia żądania włączenia w skład przyszłego państwa Palestyna. Izrael kontroluje przestrzeń powietrzną i linię brzegową. Wyznacza także, kto i jakie towary mogą przekraczać granice Gazy. Z drugiej strony Egipt również ściśle kontroluje to samo.
Stéphane Dujarric, rzecznik Sekretarza Generalnego ONZ, powiedział, że kilkunastu pracowników służby zdrowia zginęło lub zostało rannych, a co najmniej siedem ośrodków medycznych zostało uszkodzonych. Tymczasem wiele osób nie ma obecnie prądu i Internetu, a wkrótce mogą utracić podstawowe zasoby żywności i wody.
– Zniszczenia w wodociągach, urządzeniach sanitarnych i higienicznych utrudniły dostęp do usług dla ponad 400 tys. osób – powiedział Dujarric.
