9 maja 2025
Wydarzenia

Spotkanie Merza i Tuska w Warszawie – nowe otwarcie czy kolejny akt poddaństwa wobec Berlina?

Wizyta Friedricha Merza w Warszawie – zaledwie dzień po objęciu przez niego funkcji kanclerza Niemiec – została przez premiera Donalda Tuska opisana jako „nowe otwarcie” w relacjach polsko-niemieckich. Jednak z konserwatywnego punktu widzenia trudno nie zauważyć, że to „otwarcie” może oznaczać kolejne ustępstwa Polski wobec dominującej pozycji Niemiec w Unii Europejskiej. W spotkaniu dominowały deklaracje i symboliczne gesty, ale konkretów jak zwykle zabrakło – zwłaszcza w sprawach kluczowych dla polskiego interesu narodowego.

Merz, lider CDU, odwiedził Warszawę po wcześniejszych konsultacjach z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem w Paryżu. Można odnieść wrażenie, że jego obecność w Warszawie była bardziej kwestią protokołu niż wyrazem autentycznej zmiany podejścia Berlina do spraw Polski. Donald Tusk, chwaląc się „najważniejszym otwarciem od kilkunastu lat”, zignorował fakt, że napięcia w relacjach z Niemcami są nadal żywe – zarówno w kwestiach historycznych, jak i bieżącej polityki europejskiej.

Szczególnie widoczne różnice pojawiły się w temacie migracji. Merz zapowiedział zaostrzenie polityki migracyjnej, co wpisuje się w działania takich państw jak Dania czy Włochy. Tusk z kolei skrytykował niemieckie kontrole graniczne, wskazując, że należy skoncentrować się na ochronie zewnętrznych granic UE. Różnice zdań pokazują, że mimo uprzejmych uśmiechów, realnej wspólnoty interesów nie ma.

Temat bezpieczeństwa również nie przyniósł konkretów. Tusk apelował o przedłużenie obecności systemów Patriot w Rzeszowie i zwiększenie zaangażowania Niemiec we wschodnią flankę NATO. Merz zrozumienie wyraził, ale żadnych zobowiązań nie przedstawił. Co gorsza, całkowicie zignorowano jedną z najbardziej palących i historycznie obciążonych kwestii: reparacje wojenne.

I tu pojawia się temat, który dla wielu Polaków jest kluczowy: odpowiedzialność Niemiec za zbrodnie i zniszczenia II wojny światowej. Merz jednoznacznie oświadczył, że z punktu widzenia Berlina temat reparacji jest prawnie zakończony. Tusk z kolei przyznał, że Polska nigdy nie otrzymała należytego zadośćuczynienia, ale jednocześnie stwierdził, że nie zamierza „prosić o pieniądze”, podkreślając, że decyzja o zrzeczeniu się reparacji została podjęta przez komunistyczne władze bez udziału wolnego narodu.

To stanowisko może być postrzegane jako symboliczna rezygnacja z walki o sprawiedliwość i interes narodowy. Przypomnijmy, że za rządów PiS Polska domagała się ponad 4 bilionów złotych odszkodowań za straty wojenne. Niemcy odpowiedziały odmową i linią obrony: „temat zamknięty”. Teraz rząd Tuska przyjmuje to bez większego sprzeciwu.

Nie zabrakło krytyki – chociażby ze strony wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, który przypomniał, że Niemcy nigdy w pełni nie rozliczyły się z historią i kwestia reparacji nie jest wcale zamknięta. Tusk jednak wybrał pragmatyzm, który dla wielu Polaków wygląda raczej na uległość.

W praktyce więc „nowe otwarcie” okazuje się powrotem do starych schematów – Polska jako grzeczny partner, który ma nie przeszkadzać Niemcom w realizacji ich interesów europejskich, nawet kosztem własnych. Dla wielu to nie jest dyplomacja – to kapitulacja.

Leave feedback about this

  • Quality
  • Price
  • Service

PROS

+
Add Field

CONS

+
Add Field
Choose Image