Sejm udzielił wotum zaufania rządowi Donalda Tuska – 243 głosy „za”, 210 „przeciw”, nikt się nie wstrzymał. Choć formalnie to wyraźna większość, w praktyce głosowanie miało charakter politycznego resetu – bardziej komunikatu niż realnego przełomu.
Premier zdecydował się na ten krok, by uciąć spekulacje o napięciach w koalicji, ale też zyskać oddech przed zapowiadaną rekonstrukcją rządu. Podczas exposé zapowiedział powołanie rzecznika prasowego rządu jeszcze w czerwcu i istotne zmiany w składzie gabinetu już w lipcu. „Nowe twarze”, „zmiana struktury” – to frazy, które mają brzmieć świeżo, ale dla wielu brzmią znajomo. Bo niemal identyczne obietnice padły już w grudniu, po pierwszym wotum zaufania. Efekt? Ograniczony.
Zamiast konkretów, premier skupił się na ogólnych kierunkach: bezpieczeństwo, migracja, odbudowa mediów publicznych, sprawy społeczne, rozliczenie poprzednich władz. Słusznie, ale bez szczegółów, harmonogramów czy twardych danych. Tymczasem frustracja narasta – zarówno po stronie opozycji, jak i wyborców oczekujących reform. Potwierdza to rekordowa liczba zgłoszeń do zadawania pytań – 267 posłów. To sygnał, że politycy – także z koalicji – chcieli czegoś więcej niż tylko wystąpienia z ambicjami PR-owymi. Premier poprosił o pół godziny przerwy na przygotowanie odpowiedzi, co tylko pokazało, że nie wszystko było zaplanowane.
Opozycja oczywiście ostro krytykowała wystąpienie Tuska. Przedstawiciele PiS i Konfederacji zarzucali mu brak skuteczności, unikanie odpowiedzi i rezygnację z programu społecznego. Ale sama opozycja nie pokazała pełnej mobilizacji – z głosowania wyłamało się siedmioro posłów PiS, w tym Jarosław Kaczyński. Ich nieobecność była wymowna, ale trudno ją uznać za gest politycznego znaczenia – raczej dowód na dalsze rozproszenie i chaos po stronie opozycji.
Dla rządu Tuska to wotum zaufania było potrzebne, by odzyskać inicjatywę, ale samo głosowanie nie załatwia problemu. Premier uzyskał większość, ale nie przekonał niedowiarków. Jego rząd nie upada, ale też nie przyspiesza. Kluczowy będzie lipiec – jeśli rekonstrukcja okaże się kosmetyczna, a zapowiedziane zmiany nie ruszą z miejsca, rząd może wejść w fazę dryfu. Zaufanie zostało wyrażone, ale teraz Tusk musi je wreszcie zacząć realnie spłacać.
Leave feedback about this