Zadania rządu polskiego po odbudowaniu państwa były wielekroć trudniejsze od zadań wszelkich innych rządów. Polegały one nie tylko na sprawowaniu normalnych czynności rządu, na załatwianiu spraw polityki bieżącej, wewnętrznej i zewnętrznej, ale także – i to przede wszystkim – należała do nich ogromna praca odbudowywania tego, co wieloletnie rządy obce zniszczyły, i odrabiania tego, co zrobiły one dla związania poszczególnych zaborów z obcymi organizmami gospodarczymi, cywilizacyjnymi i politycznymi. Wymagało to potężnej myśli twórczej, opartej na głębokim zrozumieniu przeszłości i na patrzeniu w dalszą przyszłość, na zdolności do poświęcenia korzyści bieżących dla dobra przyszłych pokoleń, wymagało u rządów ludzi, będących z umysłu i z charakteru istotnymi mężami stanu.
Warunki, w których wyrosło współczesne pokolenie polskie, nie sprzyjały wychowaniu takich ludzi. Jednakże nieszczęście tkwiło nie tyle w tym, ile w zagadnieniu wytworzenia takiego rządu, który by do powyższych zadań najbardziej dorastał. Polska nie obfitowała, bo – świeżo przywrócona do państwowego życia – obfitować nie mogła w wybitne siły polityczne: ale gorzej było, że miała najtrudniejsze warunki do tego, żeby wytworzyć rząd dobry o tyle, o ile ją stać na to było. Gdy chodzi o wewnętrzne warunki, były one fatalne. Wspomnieliśmy już o nich wyżej. Ani brak równowagi społecznej, będący wynikiem rewolucji gospodarczej i społecznej ostatnich lat kilkudziesięciu, ani stan umysłów w ziemiach z ludnością niepolskiego języka, ani wreszcie niesłychane zażydzenie kraju nie wytwarzały warunków do oddania władzy w ręce najlepszych, najodpowiedniejszych ludzi. Do tego trzeba dodać atmosferę moralną czasu, mianowicie spóźnione w porównaniu ze społeczeństwami zachodnimi, a mające w sobie coś z gorliwości prozelityzmu zmaterializowanie, wzmocnione nadto przez ducha spekulacji z czasów wojny i bezpośrednio powojennych.
Skutkiem tego bardzo liczne i silne w kraju żywioły wykazały całkowitą ślepotę i obojętność na szersze zadania wyzwolonego narodu i rzuciły się na odbudowane państwo, jak na świeżo napełnione koryto. Jeszcze gorsze, jeszcze niebezpieczniejsze były warunki zewnętrzne. W pierwszej chwili Polska była wyspą w morzu otaczającej ją dokoła rewolucji. To pchało żywioły najmniej polskie i najwięcej politycznie zdemoralizowane do przeniesienia tej rewolucji na grunt świeżo odbudowanego a jeszcze nie zorganizowanego państwa; wzmacniało znakomicie radykalizm innych, rodziło w ich umysłach najniedorzeczniejsze pomysły konstytucyjne, wreszcie na najbardziej polskie i najrozsądniejsze żywioły miało wpływ taki, że skłaniało je do dalekiej ustępliwości na rzecz radykalnych dążeń.
Liberalizm polityczny leżał w tradycjach Rzeczypospolitej szlacheckiej; zakwitł on w Polsce XIX stulecia pod silnymi wpływami masońskimi; dopiero ruch narodowy, który się zaczął organizować na kilkanaście lat przed końcem stulecia, wyraźnie mu się przeciwstawił i poszedł z nim do walki. Była to wszakże walka ideowa, nie miała ona sposobności zamienić się w praktyczną, a stąd zasady ruchu narodowego nie dość silnie zakorzeniły się w duszach szerszych jego zastępów. To też po odbudowaniu państwa polskiego, polski obóz narodowy okazał się nie tylko zbyt ustępliwy wobec liberalizmu politycznego, ale część jego ludzi sama się nim zaraziła.
Najbardziej fatalną na zewnątrz Polski okolicznością było to, że w powojennej Europie istniały potężne czynniki, dążące do zniszczenia świeżo odbudowanego państwa polskiego, a przynajmniej do odebrania mu warunków istotnej niepodległości. Niemcy, pomimo osłabienia przez klęskę wojenną i przez masońską rewolucję polityczną, uważały odzyskanie tego, co straciły na rzecz Polski, za jedno z najpilniejszych swoich zadań, miały zaś dość energii i środków dla rozwinięcia w tym kierunku żywej akcji. Żydostwo międzynarodowe, osiągnąwszy po zakończeniu wojny tylko w części to, co sobie stawiało za cel w sprawie polskiej, po zawarciu pokoju nie przestało nadal pracować dla tego celu. Prowadziło ono swoje bezpośrednie roboty na gruncie polskim; będąc zaś duszą akcji, mającej oddać losy świata w ręce Ameryki, Anglii i Niemiec, robiło wszystko, co było do zrobienia, ażeby przygotować powodzenie planu na wschód od Niemiec.
Tę robotę prowadzono również ze strony angielskiej, jeżeli nie całkiem oficjalnie, to jednak z niemałą energią. Nawiasem zauważymy, że po tym, co powiedziano wyżej o dezintegracji polityki zewnętrznej mocarstw, słowa „ze strony angielskiej” niekoniecznie mają znaczyć: ze strony rządu angielskiego. Akcja angielska na zewnątrz, nawet akcja prowadzona przez urzędników i oficerów angielskich, nie zawsze jest akcją rządu angielskiego. Zdarza się to zresztą i w innych państwach.
Do tych, wrogich Polsce czynników zewnętrznych trzeba dodać masonerię, która pozornie opiekuje się jednakowo wszystkimi narodami, ale służy głównie interesom tych, które najmocniejszą w niej mają pozycję. Lekceważyła ona sobie swą pracę w Polsce, dopóki ta żyła w niewoli i była uważana za naród ginący. Z chwilą wszakże odbudowania naszego państwa, masoneria rzuciła się na Polskę i rozpoczęła w niej przyśpieszony werbunek. Znalazła tu dużo wdzięcznego materiału w ludziach, którzy nazajutrz po odbudowaniu państwa pracowali myślą nad tym, którędy by dojść najszybciej do kariery w tym państwie. Propozycja zaś wstąpienia do loży była często jednoznaczną z propozycją objęcia tego czy innego stanowiska. W każdym zaś razie wstąpienie do organizacji, która była głównym zwycięzcą w wojnie światowej, otwierało przed człowiekiem ponętne widoki. Wszystkie wrogie nam czynniki, które tu wyliczono, pracowały przeciw naszej przyszłości nie tylko poza granicami Polski, ale i w samej Polsce.
Roman Dmowski
fragm. książki “Przewrót”