W piątek, punktualnie o godzinie 10:00, rolnicy z południowej Wielkopolski po raz kolejny wyszli na ulice, by głośno wyrazić swój sprzeciw wobec kierunku, w jakim zmierza polityka rolna w Polsce i Unii Europejskiej.
Tym razem zablokowali rondo im. Kornela Morawieckiego przy drodze krajowej nr 11 w Krążkowach koło Kępna. Protest potrwa aż 30 dni. Organizatorem blokady jest Stowarzyszenie Rolnicy Południowej Wielkopolski — jedno z najbardziej aktywnych oddolnych ugrupowań rolniczych w regionie.
Stowarzyszenie powstało jako odpowiedź na narastające problemy, z jakimi borykają się rolnicy w regionie — zwłaszcza małe i średnie gospodarstwa rodzinne. To niezależna, oddolna organizacja, która skupia ludzi żyjących z ziemi, produkujących żywność, zatrudniających lokalne społeczności i chroniących polską wieś przed degradacją. Ich głos to nie teoria — to codzienna praktyka i realne doświadczenie życia na roli.
Stowarzyszenie od początku stawia na rzeczowy, zdecydowany sprzeciw wobec polityki marginalizującej polskie rolnictwo. Rolnicy z południowej Wielkopolski wielokrotnie organizowali protesty, debatowali z samorządami, interweniowali w Warszawie i Brukseli, ale — jak mówią — zostali zignorowani. Dlatego teraz wracają na drogi. Bo „jak nie rolnik, to kto?”
Czego domagają się protestujący?
Główne postulaty rolników pozostają niezmienne, choć z każdym miesiącem przybywa powodów do niezadowolenia. Rolnicy domagają się m.in.:
- stanowczego sprzeciwu wobec likwidacji hodowli zwierzęcej w Polsce, która ich zdaniem jest prowadzona po cichu i systemowo;
- zatrzymania bezcłowego importu produktów rolnych z Ukrainy, który destabilizuje rynek i pozbawia sensu lokalną produkcję;
- odrzucenia unijnej umowy handlowej z krajami Mercosur, która ich zdaniem wprowadzi do Europy tanią, niskiej jakości żywność z Ameryki Południowej;
- sprzeciwu wobec nowych unijnych regulacji, takich jak GAEC 2 (przymus ugorowania ziemi) czy ETS 2 (system handlu emisjami, który obejmie m.in. paliwa rolnicze), które znacząco zwiększą koszty produkcji.
Protestujący twierdzą, że nikt poważnie nie rozmawia z nimi o tych zagrożeniach. Ich zdaniem politycy, zarówno krajowi, jak i unijni, oderwali się od realiów życia wsi i skupiają się wyłącznie na „zielonych ideologiach”, które są nierealistyczne i kosztowne.
Protest to nie kaprys, to krzyk rozpaczy
Ruch wahadłowy wprowadzony na rondzie spowolnił ruch, ale jak podkreślają rolnicy — to konieczność.
„Nikomu nie chcemy robić krzywdy, ale ktoś musi w końcu nas usłyszeć. Przestaliśmy być potrzebni państwu, a przecież to my żywimy ten kraj” — mówił jeden z protestujących.
Wielu z nich przyszło z rodzinami. Na miejscu widać transparenty, ciągniki, polskie flagi, a także hasła: „Bez wsi nie ma Polski”, „Stop zielonemu komunizmowi”, „Dość pustych obietnic!”
Rolnicy podkreślają, że nie protestują z nudów ani z politycznych pobudek. To ich być albo nie być. W ich opinii, jeżeli nie zostaną wprowadzone zdecydowane zmiany w polityce rolnej i handlowej, w ciągu kilku lat większość małych i średnich gospodarstw zniknie z mapy Polski.
Protest w Krążkowach to tylko jeden z wielu. Rolnicy z całego kraju zapowiadają kolejne blokady, a ich determinacja rośnie z każdym dniem. Chcą rozmów — ale nie pozorowanych konsultacji, tylko konkretów: decyzji, zmian w prawie, ochrony polskiego rynku i powrotu do realnej polityki wspierającej krajowych producentów.
Stowarzyszenie Rolnicy Południowej Wielkopolski zapowiada, że nie zrezygnuje, dopóki nie zobaczy działań — nie deklaracji.
Leave feedback about this