Komisja Europejska przygotowuje nowelizację dyrektywy tytoniowej, której skutki mogą być szczególnie dotkliwe dla Polski. Propozycja zakłada podwojenie minimalnej stawki akcyzy na papierosy – z 1,80 do 3,60 euro za paczkę. Choć dla krajów tzw. starej Unii zmiany nie będą odczuwalne, dla państw takich jak Polska mogą oznaczać poważne konsekwencje ekonomiczne.
Unijni urzędnicy tłumaczą reformę chęcią wyrównania poziomu opodatkowania wyrobów tytoniowych w całej Wspólnocie. W praktyce jednak dotknie ona głównie tzw. nowe kraje członkowskie – Polskę, Rumunię, Bułgarię czy Chorwację – gdzie stawki akcyzy są wciąż znacznie niższe niż w Niemczech czy Francji.
Dla polskiego konsumenta oznacza to potencjalny wzrost ceny paczki papierosów nawet do 40 zł, czyli do poziomu znanego z Niemiec. Problem w tym, że średnie zarobki w Polsce to niespełna 8,1 tys. zł brutto, podczas gdy niemiecki pracownik zarabia ponad 18 tys. zł miesięcznie. Różnica w siłach nabywczych jest więc ogromna.
Gospodarczy cios: produkcja, eksport, budżet
Polska nie jest tylko dużym rynkiem zbytu, ale przede wszystkim tytoniowym gigantem produkcyjnym. Nasz kraj odpowiada za aż 39 proc. unijnej produkcji papierosów i 18 proc. produkcji surowca tytoniowego. W 2023 roku wyroby tytoniowe stanowiły 10 proc. całego eksportu rolno-spożywczego z Polski, przynosząc budżetowi ponad 5,6 mld euro.
Podniesienie akcyzy może jednak odwrócić ten trend. Wyższe ceny ograniczą konkurencyjność eksportową i zniechęcą zagranicznych konsumentów – szczególnie tych z Niemiec czy Czech, którzy dotąd korzystali z niższych polskich cen. Dodatkowo możliwy jest spadek krajowej konsumpcji i wzrost przemytu.
Polityczna cisza, związkowy sprzeciw
Polski rząd nie zajął oficjalnego stanowiska w sprawie reformy. Minister finansów Andrzej Domański zapowiedział, że Polska nie zamierza naciskać na Komisję Europejską w tej sprawie. To ostrożne podejście kontrastuje z reakcją Litwy, która otwarcie krytykuje projekt dyrektywy.
Były premier Litwy, Algirdas Butkevičius, zwraca uwagę na brak równego traktowania – KE nie planuje podobnych regulacji np. dla rynku wina, z którego eksportu same tylko Francja zarobiła w 2023 roku 15,6 mld euro. Litewskie związki zawodowe ostrzegają z kolei przed skutkami: wzrostem bezrobocia, upadkiem lokalnych zakładów i rozrostem szarej strefy.
Polscy związkowcy z NSZZ „Solidarność” również wyrażają niepokój. W rozmowach nieoficjalnych przyznają, że reforma może doprowadzić do zapaści całego łańcucha dostaw – od plantatorów tytoniu po przetwórców i logistykę.
Deregulacja po unijnemu?
Deklarowanym celem Komisji Europejskiej jest ograniczenie biurokracji i zwiększenie konkurencyjności europejskiej gospodarki. Tymczasem reforma akcyzowa może przynieść odwrotny skutek – uderzając w przemysł, który nie tylko daje miejsca pracy, ale i generuje miliardowe wpływy dla budżetów krajowych. W przypadku Polski, nowa dyrektywa może okazać się nie tylko obciążeniem dla konsumentów, ale i początkiem problemów dla całej gałęzi gospodarki, która przez lata była filarem eksportu i lokalnego zatrudnienia. Pod pozorem harmonizacji podatków, UE może zaszkodzić własnym członkom z Europy Środkowo-Wschodniej. Jeżeli Polska nie wyrazi sprzeciwu teraz, konsekwencje mogą być trudne do odwrócenia.
Leave feedback about this