W styczniu, jeszcze przed gorącą fazą kampanii wyborczej, w studiu programu „Graffiti” padł niepozorny zakład.
Redaktor zapytał, czy Sławomir Mentzen gotów jest założyć się, że pokona konkurentów z własnego obozu politycznego. Odpowiedź była błyskawiczna:
„Mogę się z panem redaktorem o dobre wino założyć?” – zaproponował Mentzen.
Zakład przyjęto. A w maju – rozliczono. Lider Konfederacji, który przekroczył 14% poparcia, z satysfakcją podkreślił:
„Słowo jest droższe od pieniędzy. Dobre polskie wino. Patrzyłem z polskiej rozlewni, z polskiej winnicy.”
Ale rozmowa nie zatrzymała się na winie. Mentzen wykorzystał okazję, by przedstawić szerszą wizję polityczną, dystansując się od obozu zarówno Rafała Trzaskowskiego, jak i Karola Nawrockiego:
„Oficjalnie nie popieram ani jednego, ani drugiego.”
Jednak nie oznacza to pełnej neutralności. Lider Nowej Nadziei przewiduje, że jego elektorat wyraźnie przechyli się w stronę prawicy:
„Myślę, że minimum 70% moich wyborców zagłosuje na Karola Nawrockiego.”
Mentzen szczegółowo opisał swoje spotkania z oboma kandydatami:
„Rozmowa z Trzaskowskim była bardzo konfrontacyjna. Chciał pokazać różnice. Karol Nawrocki był zainteresowany pozyskaniem moich wyborców – to była zupełnie inna taktyka.”
Słynne „piwo z Trzaskowskim”, które wywołało burzę w mediach społecznościowych, skomentował w charakterystycznym stylu:
„Jedyną rzeczą, której żałuję, jest to, że zainteresowanie tym piwem przykryło rozmowę z Rafałem Trzaskowskim. To była bardzo dobra rozmowa.”
Jednak najbardziej elektryzujący okazał się wewnętrzny spór w Konfederacji. Krzysztof Bosak publicznie skrytykował gest Mentzena, twierdząc, że nigdy nie usiadłby do piwa z Trzaskowskim. Lider Nowej Nadziei odpowiedział chłodno:
„Według mnie Krzysztof Bosak błądzi, ale mamy prawo do odmiennych ocen. To jest zupełnie normalne. Jesteśmy liderami dwóch partii tworzących Konfederację. Możemy różnić się w swoich ocenach, możemy się różnić w swoich zamierzeniach.”
Mentzen konsekwentnie buduje wizerunek niezależnego gracza:
„Musimy być niezależni od PiS-u, inaczej staniemy się przystawką PiS-u.”
Nie ukrywa też, że jego celem są wybory w 2027 roku. Już teraz planuje pozycjonowanie Konfederacji jako języczka u wagi:
„Idealna sytuacja? Taka, w której bez nas nie da się stworzyć rządu.”
Z dumą wspomina też swoją kampanijną przewagę:
„Wydaje mi się, że żaden dziennikarz nie dałby rady zrobić takich dwóch wywiadów, jakie zrobiłem w tej kampanii. Ja zrobiłem – bo musieli.”
Leave feedback about this