4 września 2025
Wydarzenia

Mark Rutte: “Rosja nie ma prawa decydować o Ukrainie. NATO musi działać szybciej”

Podczas paryskiego szczytu „koalicji chętnych”, którego celem było uzgodnienie dalszych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, sekretarz generalny NATO Mark Rutte wygłosił jedno z najmocniejszych wystąpień od początku swojej kadencji. Jego słowa były bezpośrednią odpowiedzią na sugestie, że Rosja może mieć prawo sprzeciwiać się obecności zachodnich sił pokojowych na terytorium Ukrainy w ramach przyszłego porozumienia pokojowego.

“To nie Rosja powinna decydować”

Rutte nie pozostawił żadnych wątpliwości, kto ma decydujący głos:

„Dlaczego mielibyśmy w ogóle pytać, co Rosja myśli o rozmieszczeniu wojsk na Ukrainie? To suwerenne państwo. To nie Rosja ma tu coś do powiedzenia.”

Wyjaśnił, że to wyłącznie Ukraina może zdecydować, czy zgadza się na obecność zagranicznych sił na swoim terytorium, np. jako część przyszłego mechanizmu gwarancji bezpieczeństwa:

„Rosja nie ma tu nic do rzeczy. Ukraina to suwerenne państwo. Jeśli Ukraina chce, by siły gwarantujące bezpieczeństwo weszły tam w ramach porozumienia pokojowego, to jej sprawa. Nikt inny nie może o tym decydować.”

„Musimy przestać robić z Putina kogoś wszechmocnego”

W jednym z bardziej zaskakujących momentów, Rutte odniósł się bezpośrednio do roli, jaką Zachód przypisuje Władimirowi Putinowi, przestrzegając przed niepotrzebnym demonizowaniem prezydenta Rosji:

„Musimy przestać sprawiać, że Putin wydaje się potężniejszy, niż jest w rzeczywistości.”

Wypowiedź ta nie oznacza jednak lekceważenia zagrożenia. Rutte zaznaczył, że Rosja, niezależnie od swojej kondycji militarnej czy gospodarczej, pozostaje siłą destabilizującą, a NATO musi traktować ją jako trwałe zagrożenie.

Szerszy kontekst: dlaczego te słowa mają znaczenie

Wypowiedzi Ruttego padają w momencie narastających napięć wokół Ukrainy i spadku jednoznacznego zaangażowania niektórych zachodnich państw, zwłaszcza USA, gdzie trwają przedwyborcze rozgrywki. W Paryżu spotkały się państwa, które nie chcą czekać — w tym Francja, Niemcy, Polska, Holandia i państwa bałtyckie. Sformułowanie „koalicja chętnych” oznacza, że część krajów chce wspólnie przygotować mechanizm długofalowych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, niezależnie od wyniku wyborów w USA. Chodzi zarówno o wsparcie militarne, jak i o możliwość rozmieszczenia sił stabilizacyjnych, które miałyby chronić Ukrainę po ewentualnym zakończeniu wojny.

Rutte stanowczo poparł ten pomysł i zasugerował, że Rosja nie będzie miała wpływu na jego wdrażanie.

„Zagrożenie się nie skończy”

Sekretarz generalny NATO ostrzegł, że zagrożenie ze strony Rosji nie zakończy się wraz z wojną w Ukrainie:

„To zagrożenie się nie skończy wraz z zakończeniem tej wojny. Nie dotyczy tylko Rosji — Chiny, Iran i Korea Północna również stanowią wyzwania, gdyż współpracują militarnie. Przygotowują się na długotrwałe starcie. Musimy być gotowi.”

To ważne ostrzeżenie dla Europy: NATO nie może sobie pozwolić na spoczynek. Chodzi nie tylko o wsparcie dla Ukrainy, ale też o własne bezpieczeństwo — Polski, państw bałtyckich, Rumunii czy Finlandii.

Reakcje i konsekwencje

Choć nie padły tego dnia żadne oficjalne wypowiedzi polskich przedstawicieli w odpowiedzi na słowa Ruttego, przekaz z Paryża został szeroko komentowany w krajach Europy Środkowej. Eksperci i analitycy bezpieczeństwa wskazują, że słowa sekretarza generalnego NATO to polityczne „zapięcie pasa” — ostateczne zerwanie z linią „nie drażnijmy Rosji”.

Rutte nie mówił o eskalacji, ale o realistycznym przygotowaniu się do świata, w którym Rosja pozostaje agresywna i nieprzewidywalna. Dla Polski to potwierdzenie konieczności kontynuowania polityki wzmacniania armii i naciskania na zwiększoną obecność sił sojuszniczych na wschodniej flance NATO. Szczyt w Paryżu nie przyniósł jeszcze konkretów w postaci nowego paktu czy deklaracji, ale był symbolicznym przełomem. Słowa Ruttego są sygnałem, że NATO — przynajmniej w warstwie przywództwa — dojrzało do otwartego nazwania rzeczy po imieniu.

Nie ma już mowy o „niepokojach”, „sytuacji” czy „dyskusji o obecności wojsk”. Są słowa o odpowiedzialności, gotowości i pełnej suwerenności Ukrainy — nawet jeśli oznacza to otwarty sprzeciw wobec stanowiska Moskwy.