Grzegorz Braun w piątek został decyzją partyjnego sądu Konfederacji usunięty z partii. Nie jest to dziwne, albowiem pięć miejsc w tym gremium zajmują przedstawiciele Nowej Nadziei i Ruchu Narodowego. Konfederacja Korony Polskiej nie ma w sądzie żadnego miejsca.
— Nie wykonujemy żadnych gwałtownych ruchów, działamy na spokojnie. Sprawdzamy, czy wszystkie formalne ścieżki zostały tutaj wyczerpane. Pan Grzegorz Braun teoretycznie może się jeszcze odwołać od tej decyzji, ale na ten moment nie wiemy, czy takie odwołanie będzie – skomentowała to rzeczniczka partii Brauna, Marta Czech.
Najbliższy sojusznik europosła Janusz Korwin-Mikke jest, jak zwykle bardziej, wymowny.
– Szczerze pisząc: myślałem, że ktoś tam w KONFEDERACJI trzepnie się w głowę – i Go nie usuną. Podobnie 3 lata temu byłem pewien, że JE Włodzimierz Putin nie zrobi błędu i nie wtargnie na Ukrainę, tylko bluffuje. Cóż: ludzie robią błędy, a szachista zakłada, że wróg gra optymalnie – napisał w serwisie x.com. – Wszelako w tym przypadku usunięcie kol.Grzegorza Brauna jest wbrew interesowi KONFEDERACJI – ale jest zgodne z interesem tych, co chcą wejść w koalicję z PiSem i dorwać się do Władzy.
Korwin-Mikke jest przekonany, że wszystkie decyzje władz Konfederacji od 26 lipca ub.r. są nieważne i czeka na decyzję sądu powszechnego w tej materii.
Po drugiej stronie opinie są zdecydowane, ale raczej lakoniczne. Są jednak wyjątki. Tomasz Dorosz, członek Zarządu Głównego Ruchu Narodowego ostro wypowiada się o Braunie.
– Obrzydza mnie robienie z Grzegorza Brauna „jedynego ideowego”. Naprawdę mnie obrzydza. Kilku twitterowych krzykaczy przez ostatnie miesiące (czy właściwie lata) robiło z niego tutaj „ostatniego sprawiedliwego”, co jest potwornym kłamstwem i zwyczajną mistyfikacją – pisze Dorosz.
– Kłamstwa dotyczą już samych początków. Nie, Grzegorz Braun nie stworzył Konfederacji. Został zaproszony do projektu, który stworzyła dzisiejsza Nowa Nadzieja i Ruch Narodowy. Konfederacja zaczynała jako Koalicja Propolska pod koniec 2018 roku. Grzegorz Braun dołączył do projektu. Narodowcy współtworzyli Konfederację. O ideach nie powinno się tylko mówić czy pisać, ale przede wszystkim trzeba wprowadzać je w życie. Do tego potrzebny jest udział w polityce, a więc też w wyborach. Dlatego sam zaangażowałem się w Ruch Narodowy i dlatego wspieram Konfederację. Umówiliśmy się na poważny projekt polityczny. Koalicję. Między innymi to dlatego do Konfederacji nie da się dołączyć ot tak, „z ulicy”. Zarejestrowana jako partia, w praktyce Konfederacja była i jest koalicją. Koalicje polegają na tym, że łączą siły ci, którzy się różnią ideowo. Gdybyśmy się we wszystkim zgadzali, żadna koalicja nie byłaby potrzebna, bo od 30 lat bylibyśmy w jednej partii – tłumaczy polityk RN.
– Realna polityka to nie indywidualizm, kontrowersje, głupie tweety, narzekanie na „wyrwanie z kontekstu” czy… latanie z gaśnicą. Tak! Bo co wyszło z akcji z gaśnicą? Tylko to się liczy! Nie jestem fanem „narodu wybranego” i chanuki w Sejmie. Ale akcja ta nie usunęła chanuki. Usunęła Grzegorza Brauna z komisji obrony narodowej i prawie usunęła Krzysztofa Bosaka z funkcji wicemarszałka Sejmu. Usunęła coś jeszcze. De facto zakończyła protest polskich transportowców i rolników na granicy. Polacy zaczęli się tym interesować, temat stał się medialny. Tygodniami narodowcy jeździli na granicę, pomagali i protestowali. Czyli robili realną politykę wśród realnych ludzi, mających realne problemy – kontynuuje Dorosz. – Gaśnica wszystko przykryła, zakończyła. To jest jedyny realny efekt polityczny akcji z gaśnicą. Nie, wasze gaśniczki w nazwie profilu, wyświetlenia na TikToku czy zachwyt muzułmańskich telewizji nie jest realnym efektem politycznym.
– Według mnie radykalizmem jest głoszenie swoich idei z otwartą przyłbicą. Łatwo być nieskazitelnym idealistą z kominiarką na głowie czy żabą Pepe na zdjęciu zamiast własnej twarzy. Traciłem pracę, byłem sądzony, płaciłem grzywny. Ja już nie chcę tylko gadać, tylko pisać i drzeć mordę na manifestacjach – grzmi działacz Ruchu Narodowego.
– Tak, wolałem Krzysztofa Bosaka z maseczką na twarzy, który wykonuje swoje obowiązki w Sejmie, nagłaśnia i blokuje szkodliwe ustawy, a nie patos i piękną śmierć na barykadzie bezsensownego idealizmu. I tyle. Wielokrotnie krytykowałem wielkie korporacje, banksterów, globalizację, otwarte granice, popierałem prawo do wolnej niedzieli, wolną Wigilię, 500 i 800 plus czy zwiększenie wydatków na wojsko. Nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę liberałem. Ale podchodzę do polityki poważnie – kontynuuje swój wywód Dorosz.
Różnice zdań są tak duże, że konflikt był nieunikniony a Konfederacja straci nie tylko Brauna, ale i KKP.
Leave feedback about this