W polskiej polityce rzadko jedno krótkie zdanie wywołuje tak duży rezonans, ale Karol Nawrocki zrobił to bez wahania.
„Po moim trupie” – napisał w odpowiedzi na słowa Jacka Kurskiego, który zapowiedział swój powrót do Telewizji Polskiej.
Ta wypowiedź natychmiast stała się jednym z najgorętszych tematów dnia. Nie chodzi tu jednak tylko o personalne animozje. W tle kryje się poważniejsze pytanie: czy możliwy jest prawdziwy reset w mediach publicznych, jeśli twarze przeszłości wciąż pukają do drzwi?
Były prezes TVP po raz kolejny przypomniał o sobie w stylu, który wielu uznało za prowokacyjny. Na opublikowanym przez TVP Info nagraniu mówi do kamery:
„Wrócę do was, kochani. Wrócę do was, kochani, w telewizji. Zachowujcie się bardzo grzecznie” – mówi Kurski, machając do kamery w czerwonej czapce z napisem „Nawrocki 2025”.
Czapka z nazwiskiem Nawrockiego tylko spotęgowała odczyt politycznej złośliwości. Reakcje były błyskawiczne. Kurski, choć nie pełni dziś żadnej funkcji, wciąż budzi emocje i potrafi narzucać narrację. Ale tym razem natrafił na opór.
Karol Nawrocki nie tłumaczył się, nie złagodził tonu, nie próbował zachować neutralności. Jego odpowiedź była krótka, publiczna i jednoznaczna:
„Po moim trupie…”
Tym samym odciął się nie tylko od samego Kurskiego, ale też od wszystkiego, co jego nazwisko symbolizuje – od stylu zarządzania TVP, który dla wielu był uosobieniem brutalnego upartyjnienia i upadku standardów dziennikarskich.
Jacek Kurski był prezesem Telewizji Polskiej od 2016 do 2022 roku. Za jego kadencji media publiczne zostały całkowicie podporządkowane interesom partii rządzącej. Informacja została zastąpiona propagandą, a dziennikarstwo – partyjną lojalnością.
Za jego czasów „Wiadomości” TVP przekształciły się w codzienny biuletyn sukcesów rządu. Krytyka władzy była nieobecna, opozycja – demonizowana. Znakiem rozpoznawczym tego okresu stały się tzw. paski grozy: krótkie hasła na dole ekranu, często manipulujące faktami lub wprost obrażające przeciwników politycznych.
Przykłady?
„Tusk agentem Berlina”
„Trzaskowski niszczy Warszawę”
„Totalna opozycja chce chaosu”
Kurski nie ukrywał, że jego celem jest skuteczna propaganda. Powszechnie znane stało się jego cyniczne stwierdzenie:
„Ciemny lud to kupi”
W jego czasach z TVP odeszło wielu doświadczonych dziennikarzy, którzy nie godzili się na ideologiczne dyktando. Zastąpiono ich osobami gotowymi wykonywać rozkazy. Również sfera rozrywki została upolityczniona – koncerty i festiwale przypominały wiece partyjne, z nachalną symboliką i przekazem.
Nie brakowało też skandali finansowych. TVP pod rządami Kurskiego dostawała miliardowe środki z budżetu państwa. Mówiono o „rekompensatach abonamentowych”, ale faktycznie była to bezpośrednia kroplówka polityczna. Kurski stał się twarzą nadużyć i zawłaszczenia przestrzeni publicznej.
Dziś zapowiedź jego powrotu – nawet półżartobliwa – wzbudza obawy, że historia może się powtórzyć. Dlatego Nawrocki zareagował ostro. Budując kampanię prezydencką na haśle zmian i „nowego początku”, nie może sobie pozwolić na cień Kurskiego w tle. Powiązanie z nim byłoby ciosem w wiarygodność.
Choć obaj wywodzą się z tego samego środowiska politycznego, ich drogi są dziś rozbieżne. Nawrocki stawia na dystans wobec przeszłości. Kurski – najwyraźniej – chce tej przeszłości bronić lub wręcz ją przywrócić.
Wiele wskazuje na to, że tegoroczna kampania prezydencka będzie starciem nie tylko z opozycją, ale i wewnętrzną walką o kierunek, w którym ma iść dawny obóz władzy. Nawrocki próbuje zbudować wizerunek przywódcy, który wyciąga wnioski z błędów. Kurski przypomina, jak wyglądała władza, gdy tych wniosków nikt nie wyciągał.
„Po moim trupie” – to nie tylko riposta. To polityczna deklaracja. Jeśli Nawrocki chce wygrać, musi udowodnić, że naprawdę zerwał z przeszłością. A Kurski jest tej przeszłości najbardziej wyrazistym symbolem.
Leave feedback about this