Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad rozporządzeniem, które może doprowadzić do likwidacji całej branży styropianowej w Polsce. Chodzi o projekt dotyczący warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.
W projekcie zapisano nowe, ostrzejsze wymogi w zakresie bezpieczeństwa pożarowego materiałów stosowanych do izolacji termicznej ścian zewnętrznych.
Kluczowa zmiana to wprowadzenie obowiązku stosowania materiałów o klasie reakcji na ogień A1 lub A2 – taką klasę spełnia wyłącznie wełna mineralna. Styropian, stosowany dziś powszechnie w Polsce, posiada klasę E. Płyty PiR (poliuretanowe) – klasę B.
Według oficjalnych danych, w Polsce działa około 100 firm produkujących styropian, co zapewnia miejsca pracy tysiącom osób. Wełnę mineralną produkuje pięć dużych firm z kapitałem zagranicznym. Fabryki wełny w Wykrotach czy Gliwicach mają wydajność sięgającą nawet 90 000 ton rocznie, co wystarcza na ocieplenie tysięcy budynków.
Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, ocieplenie domu będzie droższe. Dla przykładu:
- Styropian (EPS 10–12 cm) kosztuje średnio 20 zł/m². Ocieplenie domu o ścianach 150 m² to ok. 3 800 zł.
- Wełna mineralna (10 cm) kosztuje od 4 300 do 4 400 zł za materiał. Całość przy tej samej powierzchni to koszt rzędu 16 000–21 000 zł.
Różnica wynosi nawet 4–5 razy więcej, czyli 300–400% drożej w porównaniu do styropianu. Przy większych inwestycjach koszty rosną proporcjonalnie.
Według branżowych analiz, wełna mineralna w ciągu ostatnich dwóch lat podrożała o 86%. W praktyce koszt ocieplenia domu może wzrosnąć nawet o 40–50%, co oznacza dziesiątki tysięcy złotych więcej dla przeciętnego właściciela domu.
Na to wszystko nakłada się ryzyko utraty miejsc pracy. Spadek popytu na styropian zagrozi firmom, które dziś dają zatrudnienie w małych i średnich miastach. Lokalne zakłady będą musiały ograniczyć produkcję lub zamknąć działalność, co przełoży się na sytuację społeczną w regionach.
PiS zapowiedziało zgłoszenie sprawy do CBA, aby zbadać, kto dokładnie stoi za kształtem rozporządzenia i czy nie doszło do nielegalnego lobbingu na korzyść międzynarodowych koncernów.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii odpowiada, że projekt jest technologicznie neutralny i ma jedynie poprawić bezpieczeństwo budynków. Jednak fakty pokazują, że skorzysta na nim bardzo wąska grupa firm.
Ostatecznie problem nie dotyczy wyłącznie firm czy polityków. Uderza przede wszystkim w zwykłych Polaków, którzy będą musieli płacić więcej za budowę i remonty. Dlatego coraz głośniej pojawia się pytanie: czy w imię bezpieczeństwa warto likwidować cały polski sektor i tworzyć rynek zdominowany przez zagraniczne koncerny? To pytanie, które pozostaje otwarte, a sprawa rozporządzenia z pewnością jeszcze wróci na pierwsze strony gazet.