We wtorek szef sztabu wyborczego Konfederacji Witold Tumanowicz, wybrany w niedzielę posłem z okręgu nr 7 (Chełm) poinformował opinię publiczną, że podał Janusza Korwin-Mikkego do partyjnego sądu.
Dzisiaj polityk Ruchu Narodowego oznajmił, że “zapadło postanowienie sądu partyjnego o wyrzuceniu Janusza Korwin-Mikkego z Rady Liderów i zawieszeniu”.
“Jeśli złamie warunki zawieszenia, sąd partyjny będzie rozpatrywał jego usunięcie z Konfederacji” – dodał Tumanowicz.
Korwin-Mikke informował jeszcze przed posiedzeniem sądu, że został o nim poinformowany telefonicznie… godzinę wcześniej. Nie mógł więc nawet się bronić.
— Nic złego w kampanii nie robiłem. Chciałem dostać kilka punktów więcej, twierdząc, że tych youtuberów trzeba postawić przed sądem. Ale moje wypowiedzi zostały pocięte i zmanipulowane. Chciałem tę sprawę oddać do sądu, ale pan Tumanowicz zabronił mi wypowiadać się na ten temat. Bo twierdził, że to pogorszy sprawę – tłumaczy Korwin-Mikke. — Czy to jest moja wina, że chciałem się bronić i mówić, że moje wypowiedzi zostały sfałszowane? To jest niedopuszczalne, że Konfederacja mi na to nie pozwoliła. Dlatego też złożyłem swój wniosek do sądu partyjnego, w którym oskarżam pana Tumanowicza, że mógł działać w tej kampanii na rzecz PiS. Istnieje podejrzenie, że koledzy narodowcy poszli tu na jakieś układy, ale tego oczywiście nie wiem. Chcę, by to zostało wyjaśnione — komentuje Korwin-Mikke.
W mediach społecznościowych wielu działaczy Nowej Nadziei staje po stronie nestora ich ruchu. Grożą wojną z działaczami RN. Do tej pory w sprawie milczy Sławomir Mentzen.