Pakt o Migracji i Azylu, przyjęty przez Unię Europejską, ma – wg twórców i zwoelnników -na celu ustanowienie wspólnego systemu zarządzania migracją i azylem wśród państw członkowskich. Jego głównym założeniem jest wprowadzenie obowiązkowego mechanizmu solidarności, który ma rozłożyć odpowiedzialność za zarządzanie migracją pomiędzy wszystkie kraje Unii.
Mechanizm ten zakłada relokację co roku co najmniej 30 tysięcy migrantów. Państwa, które nie zdecydują się na rozpatrzenie ich wniosków o azyl, będą zobowiązane do wniesienia wkładu finansowego w wysokości 20 tysięcy euro za każdy nierozpatrzony wniosek lub zapewnienia alternatywnych środków solidarnościowych, takich jak delegowanie personelu.
Polska, obok Słowacji i Węgier, sprzeciwiła się przyjęciu tych przepisów. Premier Donald Tusk podczas spotkania z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen w lutym w Gdańsku stwierdził, że “Polska nie będzie implementowała paktu migracyjnego w sposób, który by spowodował dodatkowe jakiekolwiek kwoty migrantów w Polsce”. Minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak potwierdził, że “wdrożenie zmian legislacyjnych jest niemożliwe” i że stanowisko Polski w tej sprawie pozostaje niezmienne. Pytanie brzmi, czy jest to autentyczna i szczera deklaracja, czy przedwyborcza kalkulacja?
Komisja Europejska przypomina jednak, że pakt migracyjny jest prawnie wiążący dla wszystkich państw członkowskich i wejdzie w życie w połowie 2026 roku. Rzecznik KE Markus Lammert podkreślił, że prawo UE jest obowiązujące dla wszystkich państw członkowskich w momencie jego wejścia w życie. Zaznaczył również, że pakt uwzględnia specyficzną sytuację migracyjną każdego kraju i zapewnia “niezbędną elastyczność w celu zaspokojenia ich potrzeb”. W przypadku opóźnienia we wdrażaniu przepisów lub ich podważania, Komisja Europejska może podjąć “odpowiednie działania”, co w praktyce oznacza wszczęcie procedury naruszeniowej wobec danego państwa członkowskiego.
Obecnie Polska nie przedstawiła jeszcze swojego planu wdrożenia paktu migracyjnego w Brukseli. Komisja Europejska współpracuje z państwami członkowskimi nad implementacją regulacji, aby uniknąć sytuacji, w której konieczne byłoby wszczęcie postępowania naruszeniowego. Rzeczniczka KE Paula Pinho zaznaczyła jednak, że ponieważ pakt nie wszedł jeszcze w życie, jest zbyt wcześnie, aby mówić o wszczynaniu jakichkolwiek procedur naruszeniowych.
Pakt migracyjny ma na celu rozłożenie odpowiedzialności za zarządzanie migracją w Unii pomiędzy wszystkie kraje członkowskie. Unijni ministrowie zatwierdzili przepisy w maju ubiegłego roku, mimo sprzeciwu Polski, Słowacji i Węgier. Przepisy zawierają tzw. mechanizm obowiązkowej solidarności, który zakłada rozlokowanie co roku co najmniej 30 tys. migrantów. Państwa, które nie będą chciały rozpatrzyć ich wniosków o azyl (co może, ale nie musi skończyć się ich przyjęciem), będą musiały zapłacić 20 tys. euro za każdy nierozpatrzony wniosek lub zapewnić tzw. alternatywne środki solidarnościowe, takie jak np. delegowanie personelu. Regulacje zakładają też uwzględnienie tego, które państwa znajdują się pod presją migracyjną – tak, aby to te mniej obciążone państwa pomagały tym bardziej obciążonym.
Leave feedback about this