Ponad 110 tysięcy (wg policji a prawdopodobnie nawet kilka razy więcej) osób protestujących przeciwko imigracji przemaszerowało ulicami Londynu w jednej z największych demonstracji prawicowych w historii współczesnej Wielkiej Brytanii.
Marsz „Unite the Kingdom”, zorganizowany przez znanego działacza antyimigracyjnego Tommy’ego Robinsona, zakończył się starciami z policją, w wyniku których rannych zostało co najmniej 26 funkcjonariuszy. Policja metropolitalna próbowała oddzielić uczestników głównego marszu od około 5 tysięcy kontrdemonstrantów zgromadzonych w centrum miasta. Według funkcjonariuszy część uczestników była agresywna, atakowała policję i próbowała sforsować kordony, mimo że wielu przyszło, by pokojowo wyrazić swoje poglądy. Zatrzymano 25 osób, a policja zapowiedziała kolejne działania wobec osób odpowiedzialnych za zamieszki.
Demonstracja wpisuje się w szerszy kontekst rosnących napięć społecznych wokół imigracji, które narastały przez całe lato, m.in. za sprawą protestów pod hotelami, w których zakwaterowano osoby ubiegające się o azyl. Punktem zapalnym była sprawa mężczyzny pochodzenia etiopskiego, skazanego za napaść seksualną na 14-letnią dziewczynę w jednej z londyńskich dzielnic. Wśród uczestników marszu widoczne były brytyjskie i angielskie flagi, a także symbole USA i Izraela. Niektórzy nosili czapki z hasłem „Make America Great Again”, kojarzonym z Donaldem Trumpem. Na transparentach pojawiały się hasła wzywające do deportacji migrantów oraz krytykujące premiera Keira Starmera.
Tommy Robinson (wł. Stephen Yaxley-Lennon) określił marsz jako „pokaz patriotycznej jedności, jakiego jeszcze nie widziano” i zapowiedział, że to początek „rewolucji kulturowej” w Wielkiej Brytanii. Twierdził, że migranci mają obecnie więcej praw w sądach niż „Brytyjczycy, którzy zbudowali ten kraj”. Wśród przemawiających znaleźli się Elon Musk, który połączył się z uczestnikami zdalnie, francuski polityk Eric Zemmour oraz Petr Bystron z niemieckiej partii AfD. Z Polski uczestniczył m.in. Dominik Tarczyński z PiS. Musk stwierdził, że Wielka Brytania traci swoją tożsamość z powodu „masowej, niekontrolowanej migracji” i wezwał do zmiany rządu. Zemmour powtórzył podstawowe tezy teorii „wielkiej wymiany”, według której rdzenni Europejczycy są systematycznie wypierani przez imigrantów z krajów muzułmańskich.
Marsz został również poświęcony pamięci amerykańskiego działacza konserwatywnego Charliego Kirka. Uczczono go minutą ciszy, po której dudziarz zagrał „Amazing Grace”. Wielu uczestników deklarowało, że przyszło na protest z obawy o przyszłość kraju i sprzeciw wobec polityki migracyjnej.
W odpowiedzi na marsz zorganizowano kontrdemonstrację pod hasłem „Stand Up to Racism”, w której udział wzięły między innymi posłanki Zarah Sultana i Diane Abbott. Uczestnicy trzymali transparenty z hasłami „Uchodźcy mile widziani” i „Zatrzymać skrajną prawicę”, a tłum skandował „Powstań, walcz!”. Abbott oskarżyła Robinsona i jego zwolenników o szerzenie szkodliwej dezinformacji i przedstawianie uchodźców jako zagrożenia. Podkreśliła potrzebę solidarności i wspólnego sprzeciwu wobec “rosnącej fali nienawiści”.