12 listopada 2025
Historia i idea Postacie

W imię idei: Wojciech Kwasieborski i narodowy radykalizm lat 30 XX w.

Wojciech Kwaśieborski to postać niemal zapomniana, choć w latach trzydziestych XX wieku należał do ścisłej czołówki ideologów polskiego ruchu narodowo-radykalnego. Był nie tylko publicystą i redaktorem, ale również aktywnym organizatorem młodzieży i jednym z najbliższych współpracowników Bolesława Piaseckiego. Jego nazwisko kojarzone jest dziś głównie z pismami takimi jak Przełom, Falanga czy Ruch Młodych, a także z dwiema broszurami programowymi, które współtworzyły ideologiczny szkielet środowiska „Falangi”.

Jego życie zostało brutalnie przerwane w czerwcu 1940 roku, gdy został rozstrzelany przez Niemców w masowej egzekucji w Palmirach. Miał zaledwie 26 lat. Właśnie ta przedwczesna śmierć w warunkach okupacyjnego terroru utrwaliła jego wizerunek jako „męczennika narodowej sprawy” w oczach sympatyków.

Pierwsze kroki w środowisku narodowym

Wojciech Kwasieborski urodził się 31 marca 1914 roku w Warszawie. Był dzieckiem pokolenia, które dorastało w wolnej Polsce – kraju świeżo odzyskanym, ale wewnętrznie niespokojnym. Wychował się w stolicy, w środowisku, które łączyło przedwojenny inteligencki etos z patriotycznym wzmożeniem lat dwudziestych. Jak wielu młodych ludzi w tamtym czasie, szybko zainteresował się sprawami publicznymi i narodowymi. Uczęszczał do renomowanego Gimnazjum im. Jana Zamoyskiego, jednej z warszawskich szkół z tradycjami sięgającymi jeszcze czasów zaborów. To właśnie tam miał miejsce jego pierwszy kontakt z ruchem narodowym – został liderem Narodowej Organizacji Gimnazjalnej. Wyróżniał się pracowitością, zdolnością do organizacji i pewną dojrzałością, która przyciągała rówieśników. W wieku, w którym wielu jego kolegów myślało o studiach lub sporcie, Kwasieborski publikował już pierwsze teksty ideowe i brał udział w debatach światopoglądowych.

Po maturze rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. W akademickim środowisku szybko związał się z Oddziałem Akademickim Obozu Wielkiej Polski (OWP), organizacją, która oferowała młodym ludziom jasno określoną hierarchię wartości: Bóg, naród, państwo. Była to epoka intelektualnych fermentów. Środowiska akademickie stały się wtedy prawdziwym laboratorium nowych idei, także tych radykalnych. Dla Kwasieborskiego, ambitnego i intelektualnie zaangażowanego studenta, był to naturalny grunt do dalszego rozwoju. Nie był tylko biernym słuchaczem. Już w 1933 roku wszedł w skład redakcji Akademika Polskiego, jednego z najważniejszych pism młodzieży narodowej, gdzie kierował sekcją zajmującą się historią ruchu. Fascynowała go nie tylko polityka, ale także to, jak myśl narodowa formowała się w przeszłości. Wydaje się, że od początku postrzegał swoje zaangażowanie nie tyle jako karierę polityczną, co jako służbę – próbę zbudowania silnego, spójnego społeczeństwa opartego na narodowych fundamentach.

Droga do radykalizmu: OWP i początki działalności publicystycznej

W latach trzydziestych XX wieku Polska była krajem pełnym napięć społecznych, politycznych, narodowościowych. Kryzys gospodarczy, rozczarowanie sanacyjną rzeczywistością i niepewność co do kierunku rozwoju państwa sprzyjały radykalizacji nastrojów, zwłaszcza wśród młodzieży. Wojciech Kwasieborski znalazł się w samym centrum tego procesu. Jako student i aktywista związał się z Oddziałem Akademickim Obozu Wielkiej Polski (OWP), organizacją silnie nacechowaną ideowo, głoszącą hasła narodowej solidarności, katolickiego ładu społecznego i walki z wpływami uznawanymi za „obce” – zwłaszcza z komunizmem i żydostwem. OWP było dla niego czymś więcej niż strukturą. Było szkołą myślenia politycznego i działaniowego. Młody Kwasieborski uczył się tam, jak formułować argumenty, jak przemawiać, jak tworzyć narrację tożsamościową.

W 1933 roku, mając zaledwie 19 lat, został członkiem redakcji pisma Akademik Polski, w którym bjął funkcję przewodniczącego sekcji historycznej, co dobrze oddaje jego zainteresowanie korzeniami ruchu narodowego. Był bowiem przekonany, że przeszłość nie tylko uczy, ale i zobowiązuje. W tekstach publikowanych w tym okresie uderzała erudycja, jak na tak młodego autora, oraz silna potrzeba uporządkowania świata według przejrzystych, narodowych i moralnych zasad. Kwasieborski był publicystą z zacięciem ideowym. Pisał jasno, ostro, z przekonaniem o słuszności własnej wizji. Nie unikał języka konfrontacji – wręcz przeciwnie, uważał go za konieczny środek w walce o „odrodzenie narodowe”. Choć jego poglądy już wtedy można było uznać za radykalne, nie wynikały one z nihilizmu czy buntu dla samego buntu. Były przemyślane, uporządkowane i oparte na spójnej wizji rzeczywistości: państwo powinno być silne, społeczeństwo zorganizowane wokół wartości narodowych i katolickich, a wrogowie cywilizacji jasno zidentyfikowani i zwalczani.

Ten etap działalności Kwasieborskiego to moment, w którym młody aktywista przekształca się w ideologa. Nie był już tylko uczestnikiem debaty, zaczął ją kształtować. Przez redakcje, organizacje i teksty wykuwał narzędzia, które już wkrótce miały posłużyć do budowy nowego, radykalnego ruchu politycznego.

Droga do radykalizmu: OWP, pokoleniowy bunt i narodziny ONR

Pierwszym poważnym środowiskiem, z którym się związał, był Obóz Wielkiej Polski (OWP), formacja ideowa, przyciągająca młodzież szukającą silnych punktów odniesienia. Hasła narodowej solidarności, hierarchii społecznej i katolickiego ładu przemawiały do młodych ludzi, którzy czuli, że państwo polskie po 1918 roku nie udźwignęło wyzwań nowoczesności. OWP dawał im język, rytuały, organizację i wspólnotę. Kwasieborski bardzo szybko odnalazł się w tym środowisku.

To właśnie wtedy narastał głęboki konflikt pokoleniowy wewnątrz środowisk narodowych. Młodzi coraz wyraźniej dystansowali się od starszych działaczy, skupionych wokół Stronnictwa Narodowego. Tradycyjna endecja, zbudowana na pragmatyzmie i długofalowej strategii politycznej, wydawała im się zbyt zachowawcza, mało skuteczna, uwikłana w przeszłość. Dla starszego pokolenia liczyły się struktury, kompromisy, działania sejmowe i samorządowe. Dla młodych liczył się impuls, wizja, działanie. Kwasieborski nie ukrywał swojego rozczarowania umiarkowaniem starszyzny, ale nie było w nim pogardy. Raczej przekonanie, że przyszedł czas na nową drogę. Że naród potrzebuje czegoś radykalnego, prawdziwego, pełnego.

Wiosną 1934 roku grupa młodych działaczy ogłosiła powstanie Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR), co oficjalnie przypieczętowało rozłam w ruchu narodowym. ONR miał być czymś więcej niż nową organizacją. Miał być początkiem „narodowej rewolucji”. Jego manifest programowy zawierał w sobie wszystko, czego brakowało zdaniem młodych w dotychczasowej polityce: jednoznaczność, siłę, hierarchię, misję. ONR od początku odrzucał demokrację parlamentarną jako system słaby i skorumpowany. W jej miejsce proponował państwo autorytarne, oparte na wspólnocie narodowej i podporządkowane katolickiej etyce. Kwasieborski nie należał do grona formalnych założycieli, ale od razu znalazł się w centrum ideowego zaplecza nowego ruchu. W pismach i odezwach ONR szybko pojawiły się jego analizy i artykuły. Był typem intelektualisty zaangażowanego. Nie pisał z dystansu, nie tworzył dla samej teorii. Jego teksty miały mieć efekt wychowawczy, porządkujący, organizacyjny. Widać w nich potrzebę jasno zarysowanej wizji świata, ale też emocję, czasem gniew, czasem zniecierpliwienie.

ONR został zdelegalizowany przez władze sanacyjne po zabójstwie przez Ukraińców z OUN ministra Pierackiego w czerwcu 1934 roku. Choć organizacja nie była odpowiedzialna za zamach, represje uderzyły właśnie w nią. Wielu działaczy, także Kwasieborski, doświadczyło szykan. Ale zamiast osłabić ruch, represje wzmocniły jego przekonanie o własnej słuszności. W wyniku delegalizacji doszło też do kolejnego przełomu: podziału ONR na dwa nurty. Część środowiska wróciła też do współpracy ze starszymi działaczami narodowymi. Inni, skupieni wokół Bolesława Piaseckiego, poszli jeszcze dalej – w stronę pełnego zerwania z dawną endecją i budowy nowej, odrębnej formacji.

Tak powstała „Falanga” – Ruch Narodowo-Radykalny. Hierarchiczna, z żelazną dyscypliną, ideologicznie spójna. Dla Kwasieborskiego była to naturalna kontynuacja dotychczasowej drogi. Z Piaseckim łączyła go nie tylko wspólna wizja, ale też styl myślenia: logiczny, systemowy, niemal technokratyczny. W ramach „Falangi” Kwasieborski znalazł przestrzeń do działania – pisał, organizował, redagował. W 1938 roku został redaktorem naczelnym nowego periodyku „Przełom”, który szybko stał się najważniejszym głosem ideowym ruchu. Choć jego poglądy były coraz bardziej radykalne, nie można odmówić mu spójności i wewnętrznej uczciwości. W tekstach Kwasieborskiego nie ma miejsca na kalkulację. Pisze o szkole, która ma kształtować narodowy charakter; o państwie, które ma być wspólnotą moralną; o cywilizacji chrześcijańskiej, którą trzeba obronić za wszelką cenę. Jego publicystyka bywa agresywna, ale nie jest prymitywna. To głos człowieka, który wierzy, że świat można – i trzeba – urządzić lepiej, jeśli tylko odrzuci się kompromisy.

Ruch Narodowo-Radykalny i współpraca z Piaseckim

W drugiej połowie lat trzydziestych Wojciech Kwasieborski osiągnął pełną ideologiczną dojrzałość. Po doświadczeniach związanych z Obozem Wielkiej Polski i ONR, jego właściwe miejsce uformowało się w Ruchu Narodowo-Radykalnym „Falanga”. W 1937 roku Kwasieborski dołączył do redakcji pisma „Ruch Młodych”, a rok później został redaktorem naczelnym nowo powołanego periodyku „Przełom”. To nie było zwykłe pismo, stało się ono laboratorium ideologicznym, narzędziem kształtowania światopoglądu. Styl „Przełomu” był bezkompromisowy, antyliberalny, antydemokratyczny, a jego język ofensywny i nasycony myśleniem totalizującym. Jako redaktor, Kwasieborski nadawał ton ideowy całemu środowisku i formułował nową wizję rzeczywistości społecznej. Związał się blisko z Bolesławem Piaseckim, przywódcą „Falangi”, który przyciągał młodych ludzi wizją nowego ładu. Nie chodziło o dostosowanie II Rzeczypospolitej do narodowych potrzeb, lecz o stworzenie całkowicie nowego państwa. Celem nie była modernizacja istniejących instytucji, ale ich usunięcie i zastąpienie porządkiem opartym na zasadach wspólnoty narodowo-katolickiej, całkowicie jednolitej ideowo.

„Falanga” nie dążyła do autorytaryzmu w klasycznym sensie. Nie chodziło o wzmocnienie egzekutywy czy ograniczenie pluralizmu. Celem był projekt państwa totalnego, w którym nie ma granicy między społeczeństwem a władzą, a każda sfera życia (wychowanie, religia, gospodarka, sztuka) podlega ścisłej kontroli i podporządkowaniu narodowej racji stanu. Państwo miało nie tylko rządzić, ale myśleć, czuć i kształtować sumienia obywateli. W tej wizji jednostka przestawała istnieć jako byt autonomiczny. Liczyła się jedynie wspólnota – naród, zorganizowany wokół przywództwa, scalony przez katolicyzm i dyscyplinę. Odrzucono nie tylko demokrację, ale także pluralizm jako zjawisko sprzeczne z „organicznie pojmowanym” interesem narodowym. Państwo miało być totalne nie tylko w wymiarze instytucjonalnym, ale także duchowym.

W dwóch broszurach programowych Kwasieborskiego: Podstawy narodowego poglądu na świat (1937) oraz Podstawy narodowo-radykalnej przebudowy szkoły polskiej (1938), wyraźnie zarysowuje się ten światopogląd. Państwo jawi się w nich jako organizm moralny, duchowy i polityczny. Edukacja ma wychowywać nie do myślenia, ale do lojalności. Religia ma wspierać dyscyplinę. Indywidualizm czy prywatność nie mają żadnej wartości, jeśli nie służą wspólnocie. Szkoła to narzędzie narodowej inżynierii społecznej.

Wizja „Falangi” była inspirowana faszyzmem włoskim i w pewnym sensie także niemieckim narodowym socjalizmem. Choć środowisko odcinało się od rasizmu i pogaństwa hitleryzmu, otwarcie chwaliło skuteczność jego rozprawy z wrogami cywilizacji. Kwasieborski pisał bez ogródek: „Cios wymierzony przez hitleryzm żydostwu oraz jego narzędziom: masonerii i marksizmowi, posiada ogromną wartość nie tylko polityczną, ale cywilizacyjną w ogóle.” Był to język radykalny, ideologicznie przejrzysty, ale niebezpieczny. Gospodarka w tej koncepcji miała być korporacyjna – zorganizowana w pionowych strukturach zawodowych, nadzorowanych przez państwo. Kapitalizm i komunizm były uznawane za dwie strony tej samej monety: ideologie materializmu i chaosu. „Falanga” postulowała własność narodową, ale nie marksistowską – raczej katolicką, etyczną i hierarchiczną. Państwo miało prawo ograniczać własność prywatną, jeśli nie służyła wspólnemu dobru.

Także kultura, edukacja i religia miały służyć jednemu celowi: scalaniu narodu. Nie były autonomiczne. Artysta, nauczyciel, ksiądz – wszyscy mieli pracować na rzecz tej samej wizji wspólnoty. Kościół miał być zintegrowany z państwem, edukacja jednolita i narodowa, sztuka podporządkowana duchowi walki i służby. Radykalizm ten szedł głęboko nie tylko w sferę idei, ale i praktyki organizacyjnej. Kwasieborski wierzył, że państwo narodowo-katolickie stworzy nowego człowieka. Pisał z pasją, bez cynizmu. Jego teksty są logiczne, przejrzyste, ideologicznie konsekwentne. Ale zarazem pozbawione miejsca na sprzeciw, wątpliwość, wolność jednostki. W tym sensie były bliskie totalitaryzmowi, ale nie przez terror, lecz przez całkowitą kolonizację sumień. „Falanga” miała ambicje większe niż jakakolwiek inna formacja narodowa w Polsce. Nie chciała być tylko partią. Dążyła do tego, by stać się ruchem totalnym, kontrolującym gospodarkę, kulturę, religię, myślenie. Tworzyła własne struktury młodzieżowe, szkolenia, obozy ideowe, a także publikacje i broszury wychowawcze. Jej członkowie uważali się za duchową elitę narodu, która ma przygotować grunt pod wielką przemianę cywilizacyjną.

W praktyce jednak „Falanga” pozostawała ruchem marginalnym, choć ideowo wpływowym. Sanacja traktowała ją jako zagrożenie i konsekwentnie ją zwalczała. Wielu działaczy trafiło do Berezy Kartuskiej, środowisko było inwigilowane, a samo pismo „Przełom” ukazywało się w warunkach konspiracyjnych lub półlegalnych. Choć miała radykalne ambicje, nie zdołała przejąć realnej władzy. Została ruchem formacyjnym, nie politycznym.

Po wybuchu wojny Kwasieborski nie porzucił zaangażowania. Wstąpił do Konfederacji Narodu – organizacji konspiracyjnej, która miała być kontynuacją myśli „Falangi” w warunkach okupacji. Dla niego wojna nie unieważniała narodowo-radykalnej misji – przeciwnie, ją potwierdzała. Niemcy byli okupantem, ale wcześniej w jego tekstach pojawiali się jako cywilizacyjna siła rozprawiająca się z „wrogami Europy”. W tej sprzeczności zawiera się dramat jego ideowej biografii. Został aresztowany przez Niemców i rozstrzelany w Palmirach w czerwcu 1940 roku. Miał zaledwie 26 lat. Kwasieborski pozostaje świadectwem epoki, w której absolutne przekonania były silniejsze niż tolerancja, a potrzeba ładu wypierała empatię i różnorodność. Nie sposób zrozumieć polskiego międzywojnia bez zmierzenia się z tym właśnie rodzajem radykalizmu.

Styl i myśl: Kwasieborski jako ideolog i publicysta

Wojciech Kwasieborski należał do najbardziej wyrazistych intelektualnie postaci Ruchu Narodowo-Radykalnego. Jego teksty odznaczały się nie tylko ostrą retoryką, ale także precyzją logiczną, klarowną strukturą i zdolnością do systemowego myślenia. W odróżnieniu od wielu młodych publicystów swojej epoki nie ograniczał się do patosu i oskarżeń. Tworzył spójną doktrynę — zwartą, radykalną, wewnętrznie konsekwentną.

Już w broszurze Podstawy narodowego poglądu na świat z 1937 roku widać próbę ujęcia światopoglądu narodowo-radykalnego w ramy systemowe. Autor nie zatrzymuje się na emocjonalnych hasłach, ale przeprowadza rozumowanie, które zaczyna się od diagnozy kryzysu cywilizacji, przechodzi przez ocenę współczesnych ideologii, aż dochodzi do projektu narodowo-katolickiego ładu. Kwasieborski pisze językiem apodyktycznym, ale nie chaotycznym. Każde twierdzenie prowadzi do kolejnego, każde pojęcie zostaje podporządkowane nadrzędnemu celowi: obronie i wzmocnieniu narodu. Cechą charakterystyczną jego stylu jest retoryczna intensywność. Nie stosuje zniuansowanego języka, ale operuje ostrymi kontrastami: naród kontra jednostka, cywilizacja łacińska kontra marksizm, katolicyzm kontra liberalizm, ład kontra rozkład. Taki sposób pisania miał cel formacyjny. Teksty Kwasieborskiego były narzędziem walki ideowej, ale także środkiem wychowawczym. Miały budować nowe typy bezkompromisowego, wyostrzonego, ideowo czystego myślenia.

W broszurze Podstawy narodowo-radykalnej przebudowy szkoły polskiej (1938) język Kwasieborskiego jeszcze bardziej się zaostrza. Autor żąda, by szkoła została całkowicie podporządkowana interesowi narodowemu. Nie ma tu miejsca na edukację dla samorealizacji, rozwijanie pasji czy autonomię intelektualną. Kwasieborski widzi w wychowaniu przede wszystkim instrument kształtowania lojalności i dyscypliny. Wymaga, by nauczyciel był „żołnierzem wychowania narodowego”, a nie neutralnym transmisyjno-encyklopedycznym instruktorem. Słowa służą mu do dyscyplinowania myśli.

Kwasieborski nie był jednak demagogiem. Nie używał słów jako broni emocjonalnej, ale jako narzędzia ideologicznego porządkowania świata. W jego publicystyce nie chodziło o efektowność, lecz o skuteczność. Teksty nie miały bawić, lecz formować. Przypominają raczej polityczne katechizmy niż klasyczne eseje. Styl ten odpowiadał duchowi „Falangi”, która kładła nacisk nie na debatę, ale na doktrynę. W tym sensie Kwasieborski był jej wzorcowym ideologiem. Jednocześnie w jego tekstach widoczna jest osobista wiara w to, co głosił. Nie znajdziemy w nich śladów kalkulacji czy pozy. To nie był chłodny technokrata idei, lecz człowiek przekonany, że uczestniczy w historycznym procesie przebudowy świata. Stąd w jego pismach obecne są także tony mesjanistyczne — przekonanie, że Polska ma odegrać wyjątkową rolę jako narodowo-katolicka cytadela cywilizacji. W takim ujęciu spójność światopoglądu była nie tylko zaletą intelektualną, ale wymogiem moralnym.

W porównaniu do innych publicystów „Falangi” Kwasieborski wyróżniał się intelektualną dyscypliną. Podczas gdy część autorów uciekała się do emocjonalnych tyrad lub pseudonaukowych konstrukcji rasowych, on trzymał się linii ideowej. Odrzucał rasizm biologiczny, nie interesowały go teorie eugeniczne. Fundamentem jego poglądów była nie biologia, lecz duchowość narodowa i wspólnota cywilizacyjna. To zbliżało go bardziej do katolickiej wersji faszyzmu niż do rasistowskiego modelu NSDAP.

Aresztowanie, śmierć i pamięć

Wojna zastała Wojciecha Kwasieborskiego w pełni zaangażowanego w działalność ideologiczną i redakcyjną. Choć struktury Ruchu Narodowo-Radykalnego „Falanga” rozpadły się wraz z klęską wrześniową, wielu jego dawnych członków nie porzuciło marzeń o odbudowie silnej wspólnoty narodowej, tym razem w warunkach okupacyjnych. Część środowiska Piaseckiego zaczęła się reorganizować w konspiracji. Kwasieborski dołączył do Konfederacji Narodu — tajnej organizacji mającej kontynuować ideę narodowo-radykalnego porządku, ale już w cieniu wojennego terroru.

Dla ludzi takich jak on wojna nie była tylko czasem oporu wobec niemieckiej przemocy. Była próbą, która miała oczyścić naród, wykazać jego wartość i przygotować go na nowe zmartwychwstanie. Kwasieborski wierzył, że okupacja, tak tragiczna w skutkach, może być momentem dziejowym, który zmusi Polaków do duchowej przemiany. Nie porzucił radykalizmu. Nadal wierzył, że wolna Polska po wojnie powinna być państwem narodowym, katolickim i jednolitym ideowo. W jego wizji wojna była nie tylko walką o niepodległość, ale o kształt cywilizacji.

Tę samą wierność idei przypłacił życiem. Został aresztowany przez Niemców w 1940 roku. Trudno dziś ustalić szczegóły jego zatrzymania. Wiele wskazuje na to, że był obserwowany jako jeden z dawnych liderów „Falangi”, a jego działalność w Konfederacji Narodu mogła zostać szybko wykryta. Niemiecki aparat represji był szczególnie wyczulony na wszelkie przejawy niezależnej myśli politycznej — niezależnie od tego, czy pochodziła z lewej, czy prawej strony. Kwasieborski, choć ideowo radykalny, był w oczach okupanta elementem potencjalnie wywrotowym.

W czerwcu 1940 roku został wywieziony do Palmir. W nocy z 20 na 21 czerwca zginął w jednej z największych masowych egzekucji przeprowadzonych przez Niemców na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Miał zaledwie 26 lat. Zginął razem z kilkudziesięcioma innymi przedstawicielami warszawskiej inteligencji, politykami, oficerami, społecznikami. Ich śmierć miała być ciosem w duchową tkankę narodu — próbą pozbawienia Polski ludzi zdolnych do myślenia, organizowania, przeciwstawienia się nowemu porządkowi.

Wojciech Kwasieborski nie był politykiem w klasycznym sensie. Nie zdążył wejść do parlamentu, nie pełnił urzędów, nie miał wpływu na kształt ustaw. A jednak jego śmierć miała charakter symboliczny. Zginął jako reprezentant ideowego pokolenia, które wierzyło, że świat można przebudować. Pokolenia, które nie znało kompromisu i często płaciło wysoką cenę za swoją bezkompromisowość. W tym sensie należy do grona tragicznych idealistów dwudziestolecia międzywojennego — ludzi, którzy chcieli wszystkiego i zapłacili za to życiem.

Pamięć o nim pozostaje złożona. W PRL-u jego nazwisko zostało praktycznie wymazane z oficjalnej historiografii, głównie z powodu radykalnych, antykomunistycznych poglądów i powiązań z ruchem narodowym. W III Rzeczypospolitej wrócił do debaty historycznej, ale nie jako bohater powszechnie czczony, raczej jako postać kontrowersyjna, której życiorys domaga się namysłu, nie apoteozy.

Z jednej strony był ofiarą totalitarnej przemocy niemieckiej, młodym człowiekiem rozstrzelanym bez sądu za udział w ruchu oporu. Z drugiej — ideologiem ruchu, który sam postulował państwo totalne, wykluczające pluralizm i różnorodność. Ten paradoks nie przekreśla ani jego tragedii, ani znaczenia. Pokazuje jedynie, jak skomplikowane bywają biografie ludzi uwikłanych w historię XX wieku.

Dziś nazwisko Kwasieborskiego pojawia się głównie w pracach historyków zajmujących się narodowym radykalizmem. Jest postrzegany jako przykład ideowego zaangażowania, ale też jako ostrzeżenie: nawet najbardziej logiczny system myślenia może prowadzić do polityki bezlitosnej, jeśli odrzuca miejsce dla wątpliwości, odmienności, kompromisu. Pozostaje postacią z pogranicza — ideowcem, który zginął z rąk tych, których metody podziwiał, ale których okupacyjna rzeczywistość nie zostawiła mu żadnych złudzeń.

Filip Bielski


Fatal error: Uncaught wfWAFStorageFileException: Unable to save temporary file for atomic writing. in /home/klient.dhosting.pl/silnapolska/dzienniknarodowy.pl-xu9p/public_html/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php:34 Stack trace: #0 /home/klient.dhosting.pl/silnapolska/dzienniknarodowy.pl-xu9p/public_html/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php(658): wfWAFStorageFile::atomicFilePutContents('/home/klient.dh...', '<?php exit('Acc...') #1 [internal function]: wfWAFStorageFile->saveConfig('livewaf') #2 {main} thrown in /home/klient.dhosting.pl/silnapolska/dzienniknarodowy.pl-xu9p/public_html/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php on line 34