Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia „Współpraca konserwatystów i skrajnej prawicy zagrożeniem dla konkurencyjności w UE” – debata w Parlamencie Europejskim
Wydarzenia

„Współpraca konserwatystów i skrajnej prawicy zagrożeniem dla konkurencyjności w UE” – debata w Parlamencie Europejskim

• W Parlamencie Europejskim miała miejsce debata, którą zatytułowano „współpraca konserwatystów i skrajnej prawicy zagrożeniem dla konkurencyjności w UE”.

• W trakcie dyskusji głos zabrali przedstawiciel Komisji Europejskiej, reprezentant Rady Unii Europejskiej oraz deputowani do Parlamentu Europejskiego, przedstawiający stanowiska różnych grup zasiadających w PE.

 Podczas debaty jako przykład „skrajnej prawicy” wskazano m.in. działającą w Parlamencie Europejskim grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów oraz współtworzącą tę frakcję partię Prawo i Sprawiedliwość.

• Podobnie przedstawiono również działania poprzedniego polskiego rządu w kontekście sporu o praworządność.

Zagrożenie dla konkurencyjności?

Podczas ubiegłotygodniowej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasbourgu miała miejsce debata, którą poświęcono zagadnieniu współpracy pomiędzy partiami konserwatywnymi i skrajnej prawicy oraz wpływie tego zjawiska na konkurencyjność w Unii Europejskiej (collaboration between conservatives and far right as a threat for competitiveness in the EU). W dyskusji uczestniczyli wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej – francuski polityk Stéphane Séjourné (RE/RE) oraz minister do spraw Unii Europejskiej Adam Szłapka (Nowoczesna/RE). Samą debatę przeprowadzono w trybie art. 169 regulaminu Parlamentu Europejskiego, zgodnie z którym każda grupa polityczna może zaproponować dyskusję poświęcone aktualnym kwestiom o istotnym znaczeniu dla polityki Unii Europejskiej.

Minister Adam Szłapka, przemawiający w imieniu Rady Unii Europejskiej, wskazał na znaczenie tematu konkurencyjności, zauważając przy tym jednocześnie, iż obecnie Unia Europejska funkcjonuje w trudnych czasach, wymieniając m.in. transformację gospodarczą, zmiany klimatyczne czy wyzwania geopolityczne.

„Musimy się upewnić, że Europe pozostanie konkurencyjna. Nie są to tylko aspiracje, ale konieczność (…) W czasie naszej prezydencji będziemy skupiać się na kluczowych czynnikach konkurencyjności we wszystkich sektorach. Jestem przekonany, że pomimo różnic, jeśli chodzi o konkretne rozwiązania, te cel znajdą wsparcie, szerokie wsparcie, w tej izbie” – stwierdził Adam Szłapka.

„Podejmujemy wszelkie możliwe działania, żeby zwiększyć konkurencyjność europejskiej gospodarki” – kontynuował Stéphane Séjourné, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. dobrobytu i strategii przemysłowej. W dalszej części swojego wystąpienia polityk wskazał na zjawisko „niesamowitej, bezprecedensowej polaryzacji w życiu politycznym”, która, w jego ocenie, jest odzwierciedleniem ułożenia sił na całym świecie.

„Unia Europejska to, po pierwsze, projekt polityczny. Dążyliśmy do pokoju, do demokracji, do dobrobytu dla wszystkich. Ponadto potem wznosiliśmy ten gmach na wspólnych wartościach: praworządności, multilateralizmu, gospodarki rynkowej. I ten projekt opiera się na kulturze kompromisu. Nikt nie chce nikogo zduszać” – zaznaczył komisarz.

Daniel Caspary (CDU/EPP) przemawiający w imieniu Europejskiej Partii Ludowej zwrócił uwagę na wspólne głosowania partii europejskiego mainstreamu z ugrupowaniami uchodzącymi za skrajne, wskazując w tym kontekście na Francję.

“W ubiegłym roku w listopadzie, byłem we francuskim Zgromadzeniu Narodowym, gdy francuscy socjaldemokraci i zieloni razem z Le Pen i z Melonchonem głosowali i tym samym doprowadzili do chaosu politycznego we Francji. I gdy spoglądam na państwa i państwa partię, to bym powiedział w ten sposób: proszę przestać nas pouczać, bo my nie będziemy tak jak państwo współpracować, nie będziemy tolerować, nie będziemy wchodzić w koalicję, i my nikogo z nich nie wybierzemy na premiera swojego kraju” – zaznaczył niemiecki deputowany, kierując te słowa do swojego francuskiego przedmówcy.

Javier López Fernández (PSC – PSOE/ S&D) zabierający głos w imieniu Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów podkreślił wpływ porozumienia „konserwatystów” ze „skrajną prawicą” na konkurencyjność Unii Europejskiej. Sojusz ten zagraża (w jego ocenie) inwestycjom w obszarach takich jak innowacje, wspólny rynek czy zielona transformacja.

„Stawianie na paliwo kopalne to stawianie na przeszłość, a w tych układach mamy zagrożenie polityki przemysłowej Europy. Te układy doprowadzą nas do przegranej w przyszłości oraz zagrożą dobrobytowi społecznemu w Europie. Teraz przyszłość jest w waszych rękach” – stwierdził reprezentujący w Parlamencie Europejskim Hiszpanię deputowany.  

Rzeczywiste problemy Europy

António Tânger Corrêa (Chega/PfE), prezentujący stanowisko grupy Patrioci dla Europy rozpoczął swoje wystąpienie od stwierdzenia, iż cała debata „to chyba jakiś żart”. Jego zdaniem,

„skrajna prawica to prawdziwy wymysł. My po prostu wspieramy obywateli, wspieramy Europejczyków i chcemy by Europa znowu była wielkim kontynentem” – zakończył swoje krótkie wystąpienie portugalski europoseł, wcześniej podkreślając znaczenie wolności i swobody gospodarczej.

Carlo Fidanza (FdI/ECR) zauważył, że cała dyskusja jest w istocie efektem desperacji lewicy, która jest niezadowolona z wyborów politycznych Europejczyków. Włoski polityk, przemawiający w imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów wyraźnie podkreślił, iż

„wszystko, co jest na prawo od lewicy, lewica postrzega jako skrajną prawicę. Oni w ten sposób starają się torpedować swoją opozycję, mydlą oczy obywatelom Europy” – kontynuował deputowany.

Billy Kelleher (Fianna Fáil/RE) w pierwszej kolejności podkreślił znaczenie jednolitego rynku, stwierdzając, iż jest ona „naszą siłą” i apelując o odbudowę konkurencyjności oraz wskazując na zagrożenie ze strony skrajnej lewicy, jak i skrajnej prawicy. „Te pomysły ze skrajnej lewicy i skrajnej prawicy po prostu podminowują wspólny rynek” – zaznaczył irlandzki polityk.


„Dlatego też zapraszam tych, którzy czasami flirtują ze skrajną prawicą, aby spojrzeć na centrum, na rozwiązania rozsądne, i zapewnić, aby to centrum sceny politycznej rządziło i zapewniło dobrobyt obywatelom Unii Europejskiej” – wskazał.

Z kim lewica nie chce współpracować?

Daniel Freund (Bündnis 90/Die Grünen/ EGP) rozpoczął swoje wystąpienie od wskazania grup „skrajnej prawicy” w Parlamencie Europejskim.

„Mamy trzy skrajnie prawicowe frakcje: EKR z PiS-em, z polską praworządnością, do tego mamy skorumpowanych przyjaciół Orbana i mamy AfD z Niemiec. Z żadną z tych grup demokratyczna, proeuropejska, dobra polityka gospodarcza nie jest możliwa”.

Dalej niemiecki deputowany podkreślił, iż proeuropejskie ugrupowania powinny szukać poparcia „na środku europejskiej sceny politycznej”, a nie wśród partii „skrajnie prawicowych”. 

Jadwiga Wiśniewska (PiS/ECR) zwróciła uwagę, że tematem debaty powinna być współpraca lewicowo – liberalnej większości jako zagrożenie dla konkurencyjności Europy.

„Jak wam nie wstyd, zrzucać odpowiedzialność za konsekwencje Zielonego Ładu na prawą stronę sceny politycznej. To my przestrzegaliśmy przed konsekwencjami Zielonego Ładu. To EPL nazwała siebie partią Zielonego Ładu, porównała Zielony Ład do przewrotu kopernikańskiego. W nosie mieliście to, że firmy z Europy wyprowadzają się poza Unię Europejską, bo nie są w stanie unieść kosztów polityki klimatycznej” – stwierdziła polska deputowana, dalej wskazując na kolejne zagrożenia, takie jak umowa z MERSCUR czy Pakt migracyjny.

Dyskusja zakończyła się wystąpieniem Komisarza Séjourné, który ogólnie podkreślił potrzebę ochrony europejskiej konkurencyjności we współpracy ze wszystkimi siłami demokratycznymi oraz krótkim przemówieniem ministra Szłapki, który także wskazał na znaczenie konkurencyjności.

– Żeby zrozumieć sens i rzeczywisty cel debaty przeprowadzonej w Parlamencie Europejskim, w pierwszej kolejności trzeba przedstawić kontekst polityczny. W większości państw członkowskich Unii Europejskiej dotychczas funkcjonowało bowiem coś w rodzaju kordonu sanitarnego wokół partii określanych jako skrajne, a głównie skrajnie prawicowe.  Oznacza to niepodejmowanie współpracy z partiami uważanymi za antysystemowe. W ostatnim czasie kordon ten zdaje się jednak słabnąć, czego przykładem może być m.in. poparcie przez lidera francuskich centroprawicowych Republikanów sojuszu ze Zjednoczeniem Narodowym w czerwcowych wyborach do Zgromadzenia Narodowego czy wspólne głosowanie CDU i AFD w niemieckim Bundestagu z początku lutego, w sprawie polityki migracyjnej, choć finalnie propozycja nie doszła do skutku. Widać więc wyraźnie, iż „kordon sanitarny”, do niedawna jedna z głównych zasad polityki w parlamentach krajowych dużej część państw członkowskich, powoli upada. Wynika to przede wszystkim z utraty wpływu przez partie mainstreamowe, które systematycznie tracą poparcie na rzecz ugrupowań określanych jako skrajne, co wynika m.in. z fiaska polityki migracyjnej, wysokich kosztów transformacji energetycznej czy spadku poczucia szeroko rozumianego bezpieczeństwa. Dlatego też dzisiejszą debatę w Parlamencie Europejskim należy rozumieć jako próbę wywarcia wpływu przez części europejskiego mainstreamu na te partie rządzące Unią Europejską, które powoli otwierają się na ugrupowania konserwatywne i narodowe. Znamienny jest również fakt, iż zdecydowana większa część debaty była poświęcona rzekomemu zagrożeniu ze strony „skrajnej prawicy”, podczas gdy do skrajnej lewicy odnoszono się zdecydowanie rzadziej – skomentował Patryk Ignaszczak z Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.

za: ordoiuris.pl

Exit mobile version