W ub.r. liczba wniosków dot. zamknięcia jednoosobowej działalności gospodarczej spadła o 4,8% w porównaniu z 2023 r. Jak twierdzą eksperci, nie oznacza to jednoznacznie lepszych warunków do prowadzenia biznesu. Nie brakuje też opinii, że najtrudniejsza sytuacja panuje w małym handlu detalicznym i gastronomii. Z kolei liczba wniosków o zawieszenie JDG wzrosła w tym okresie o 0,9% rdr. Znawcy tematu zwracają też uwagę na to, że jeżeli rząd nie przyspieszy reform dla tego typu firm, to ten rok może być dla nich gorszy niż poprzedni. Przedsiębiorcy wciąż borykają się z szeregiem kłopotów, które – według ekspertów – można byłoby dość szybko rozwiązać.
Jak wynika z danych udostępnionych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), w 2024 roku do rejestru CEIDG wpłynęło 188,8 tys. wniosków dotyczących zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej (JDG). To o 4,8% mniej niż w 2023 roku, kiedy takich przypadków odnotowano 198,4 tys. W ocenie Łukasza Goszczyńskiego z kancelarii prawa gospodarczego GKPG, ww. liczba może robić wrażenie, ale w całym obrocie jest to dość niewielka ilość. Musimy też pamiętać o tym, że w gospodarce jest duża rotacja. Jedne firmy się zamykają, a inne się otwierają. I to w pewien sposób się równoważy.
– Spadek rdr. liczby wniosków nie oznacza jednoznacznie lepszych warunków dla prowadzenia JDG. W 2024 roku nadal zmagano się z wysokimi kosztami pracy i energii, co szczególnie dotykało branże o niskich marżach. Inflacja, mimo że niższa niż w 2023 roku, pozostawała czynnikiem destabilizującym, wpływając na siłę nabywczą konsumentów i zmniejszając rentowność wielu przedsiębiorstw. Ponadto, w ub.r. wzrosła liczba postępowań restrukturyzacyjnych, co wskazuje na rosnącą świadomość przedsiębiorców w zakresie dostępnych narzędzi prawnych – komentuje Grzegorz Kostrzewa z kancelarii restrukturyzacyjnej ProPrawni.
Jak stwierdza Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, w ubiegłym roku niewiele się wydarzyło legislacyjnie, co mogłoby powodować większe modyfikacje. Wyniki +/- 5% są następstwem naturalnych zmian zachodzących w gospodarce. Według eksperta, patrząc na nastroje wśród przedsiębiorców, w przypadku JDG nadal najtrudniejsza sytuacja panuje po stronie handlu detalicznego. Wynika to głównie z rosnących kosztów prowadzenia działalności i niemożności podnoszenia cen bez konsekwencji utraty klientów. Dodatkowo w tej branży istnieje całkiem spora fluktuacja.
– Handel detaliczny od jakiegoś czasu jest naznaczony pewnego rodzaju stagnacją. Głównie wynika to z tego, że małe firmy przegrywają konkurencję z dużymi, często międzynarodowymi podmiotami, które mają mocniejszą pozycję. I to powoduje, że drobni sprzedawcy muszą rezygnować ze swoich działalności – twierdzi radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol.
Dane resortu pokazują też, ile wniosków dotyczących zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej było w poszczególnych województwach. Zestawienie otwiera mazowieckie – 24,5 tys. (w 2023 roku – 25,6 tys.). Dalej widzimy śląskie – 15,4 tys. (rok wcześniej – 17,1 tys.), wielkopolskie – 14,4 tys. (15,4 tys.), małopolskie – 13 tys. (13,8 tys.), a także dolnośląskie – 11,7 tys. (13,1 tys.). Z kolei na końcu listy są woj. opolskie – 3 tys. (3,4 tys.), podlaskie – 3,8 tys. (4,1 tys.) i świętokrzyskie – 4,1 tys. (4,8 tys.). Jednak najwięcej wniosków jest złożonych przez firmy bez podanego miejsca wykonywania działalności – 40,2 tys. (poprzednio – 36,3 tys.).
– Mazowieckie, śląskie i wielkopolskie dominują w liczbie wniosków o zakończenie JDG, co wynika z koncentracji przedsiębiorstw w tych regionach. Większe rynki, choć atrakcyjne, są też bardziej konkurencyjne, co może prowadzić do większej rotacji wśród firm. Wzrost liczby wniosków złożonych przez firmy bez określonego miejsca prowadzenia działalności może wynikać z rosnącej liczby przedsiębiorstw operujących w modelu zdalnym – analizuje Grzegorz Kostrzewa.
Z danych resortu wynika też, że w 2024 roku do rejestru CEIDG wpłynęło 375,7 tys. wniosków o zawieszenie jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 0,9% więcej niż w 2023 roku, kiedy takich przypadków było 372,5 tys. W opinii Mariusza Zielonki, baza CEIDG jest niedoskonała i każdy wniosek o zawieszenie jest osobno liczony. Zakładając więc, że ktoś prowadził w ubiegłym roku JDG i zawiesił ją 4 razy, to w statystykach pojawią się 4 wnioski z tego zakresu. Zdaniem głównego ekonomisty Konfederacji Lewiatan, zawieszenia to najmniej miarodajna rzecz w tej bazie.
– Wzrost liczby wniosków o 0,9% rdr. odbieram jako rosnącą niepewność wśród mikroprzedsiębiorców. Zawieszenie działalności często jest traktowane jako przeczekanie trudnych warunków rynkowych, np. spadku popytu lub problemów z płynnością finansową. Przedsiębiorcy najczęściej decydują się na to na okres od sześciu do dwunastu miesięcy. W 2025 roku można przewidywać skrócenie tego czasu, zwłaszcza w branżach, które szybko adaptują się do zmian, takich jak usługi IT czy e-commerce. Z kolei sektor gastronomiczny czy budowlany może wymagać dłuższego okresu stabilizacji – dodaje Grzegorz Kostrzewa.
Do tego ekspert z kancelarii GKPG uważa, że dane w kwestii zawieszeń nie powinny nas dziwić, a tym bardziej zbytnio niepokoić. Przede wszystkim wiele tego typu firm, szczególnie tych najmniejszych, działa sezonowo. Poza tym zawieszenie często jest praktykowane po to, aby przetrwać nieco gorszy czas, a także by wyłączyć w tym zakresie bieżące zobowiązania publiczne, np. wobec ZUS.
– Największy wpływ na zmiany w bazie JDG ma prawo. Biorąc pod uwagę to, co się działo przy wprowadzeniu obu wersji Polskiego Ładu, widać jak na dłoni, że zakładanie, zawieszanie, zamykanie firm jest elementem elastyczności naszej gospodarki i pokazuje też możliwą skalę dostosowań. W 2025 roku zmienia się składka zdrowotna, ale nie jest to rewolucyjny ruch. Raczej utrzymamy ten sam stabilny poziom zmian – przekonuje Mariusz Zielonka.
Z kolei zdaniem Grzegorza Kostrzewy, spadek inflacji i stabilizacja gospodarcza mogą ograniczyć liczbę zamykanych firm. Jednocześnie trudności w dostosowaniu się do wyższych kosztów, np. opłaty za gaz czy zwiększenie minimalnej krajowej, mogą być trudne do przeskoczenia dla wielu przedsiębiorców. Jak prognozuje ekspert, najwięcej wniosków o zamknięcie i zawieszenie można oczekiwać w gastronomii, handlu detalicznym i usługach transportowych.
– W mojej ocenie, dane z 2024 roku mogą się nie powtórzyć w tym roku. Wiele będzie zależało od tego, jak rządzący będą podchodzić do tematu ewentualnych zmian w przepisach, w tym oczywiście w kwestiach ułatwień dla tego typu firm. Na razie nie wygląda to zbyt imponująco. Przedsiębiorcy borykają się z szeregiem problemów, które wciąż nie są załatwione. A jakąś część z nich można byłoby naprawdę szybko załatwić. Natomiast jeżeli nic się w tej materii nie zmieni, wówczas tych zamknięć oczywiście może być więcej, szczególnie jeżeli chodzi o drobny handel, gastronomię i tym podobne profesje – podsumowuje Adrian Parol.
źródło tekstu i foto: MondayNews.pl