Dziś obchodzimy 86. rocznicę wybuchu II wojny światowej – największego kataklizmu w historii Europy i świata. Tradycyjnie uroczystości rozpoczęły się o świcie, o godzinie 4:45, przed Pomnikiem Obrońców Wybrzeża na Westerplatte – dokładnie w miejscu, gdzie padły pierwsze strzały wojny.
W obchodach udział wzięli prezydent Karol Nawrocki, premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie zabrakło również harcerzy, żołnierzy Wojska Polskiego, kombatantów, duchownych i mieszkańców Trójmiasta.
Zgodnie z tradycją, rozpoczęcie uroczystości oznajmiły syreny alarmowe. Wspólnie odśpiewano hymn, a Znicz Pokoleń – zapalony przez sztafetę młodych – symbolicznie połączył przeszłość z teraźniejszością. Odczytano Apel Pamięci, oddano 12 salw armatnich, modlono się, a harcerze ZHR i ZHP odczytali „Przesłanie Westerplatte”. Całość zakończyło złożenie wieńca od Narodu u stóp pomnika.
W centrum tegorocznych uroczystości było wystąpienie prezydenta Karola Nawrockiego, który nie tylko przypomniał o tragicznych realiach wojny, ale odważnie zarysował ciągłość historycznych idei, które doprowadziły do jej wybuchu. Jego przemówienie było mocne, bezpośrednie, a zarazem pełne faktów i konkretów. Już na początku zabrzmiały słowa:
„To złe słowo Niemca wypowiadane w kierunku innych narodów, w kierunku narodu polskiego, doprowadziło do tej wojny. Słowo wypowiadane i zapisywane na kartach kolejnych książek i traktatów filozoficznych drugiej połowy XIX wieku.”
Prezydent wskazywał na intelektualne korzenie totalitaryzmu, które rozwinęły się w niemieckiej myśli filozoficznej jeszcze przed I wojną światową:
„Najpierw ci wielcy teoretycy stworzyli świat bez Boga, świat, w którym Bóg miał umrzeć, a skoro Boga nie ma, to człowiek musi stać się Bogiem, decydować o życiu i śmierci, kto żyć może, a kto żyć nie może.”
Ta diagnoza, choć ostra, jest jednocześnie trafna i wyważona. Pokazuje, że faszyzm i nazizm nie wzięły się znikąd, lecz były wynikiem przemyślanej i długotrwałej ewolucji ideologicznej.
Dalej prezydent kontynuował:
„W tym świecie, który stworzyli dla siebie, świecie bez Boga, tworzyli kolejne teorie i filozofów. Pod koniec XIX wieku powstał cały korpus znaczeń, mechanizmów teoretycznych, po to, żeby zbudować niemiecki narodowy socjalizm. Rodziły się teorie antypolskie, antysłowiańskie, antysemickie, szowinizm, pogarda, nazizm.”
To nie była tylko analiza przeszłości, ale jasne wskazanie, że ideologie nienawiści mają swoje źródła w pogardzie i intelektualnym usprawiedliwieniu przemocy.
Prezydent przywołał też sposób, w jaki Niemcy postrzegali Polskę i Polaków u schyłku XIX wieku:
„Polska w niemieckich słownikach stała się czymś gorszym, czym można pogardzać. Według Niemców Polacy nie zasługiwali na traktowanie tak, jak ludy cywilizowane. W końcówce XIX wieku polski patriotyzm miał być zagrożeniem dla państwa niemieckiego, a religijność miała być wymierzona w interesy państwa niemieckiego.”
Takie przypomnienie nie tylko przywraca prawdę historyczną, ale też wzmacnia tożsamość narodową w oparciu o fakty, nie mity.
Jednym z najmocniejszych fragmentów wystąpienia była bezkompromisowa ocena roli Adolfa Hitlera w historii Niemiec:
„Trzeba nie mieć wiedzy albo dobrej woli, żeby nie dostrzec, że III Rzesza Niemiecka mogła powstać bez Austriaka Hitlera. To nie moje słowa, to słowa polskich profesorów, w tym jednego, który z całą pewnością nie był szczęśliwy, że zostałem prezydentem Polski. Ale to fakt, drodzy państwo, że Adolf Hitler nie był przypadkiem, nie był wypadkiem, był konsekwencją słowa powtarzanego przez Niemców wobec Polaków i innych narodów.”
Mocny przekaz, w którym prezydent nie unika kontrowersji, ale robi to w imię historycznej uczciwości.
W dalszej części prezydent przypomniał brutalny początek wojny:
„Później przyszedł 1 września 1939 roku i atak z wody, z lądu, z powietrza na enklawę polskości w zdominowanym przez Niemców Wolnym Mieście Gdańsku, na Wojskową Składnicę Tranzytową, tutaj na Westerplatte.”
Opisał heroizm polskich żołnierzy, w tym szczególnie pierwszą ofiarę – Konstantego Jezierskiego:
„Westerplatte broniło ponad 200 polskich żołnierzy, którzy stawiali opór 4 tys. niemieckich żołnierzy. Wśród 15 poległych w obronie ojczyzny był Konstanty Jezierski – pierwszy polski żołnierz, który stracił życie na froncie II wojny światowej.”
Prezydent z uznaniem wspominał także tych, którzy przyczynili się do odkrycia grobów bohaterów:
„Nasi bohaterowie, których wspominaliśmy oficjalnie tutaj co roku, zostali odnalezieni dopiero po 80 latach od wybuchu II wojny światowej. Dzięki uporowi, dzięki wierze tych archeologów, których przed chwilą odznaczyłem.”
To zasłużona pochwała dla pracy naukowców i dowód, że pamięć o obrońcach Westerplatte nie jest pustym rytuałem.
Ważną częścią wystąpienia była refleksja nad współczesnością i przyszłością:
„Stają przed nami wielkie wyzwania w obliczu odradzającego się neoimperializmu postsowieckiej Federacji Rosyjskiej. Stają przed nami zadania budowania Unii Europejskiej i NATO. Te zadania realizujemy razem z naszym partnerem handlowym i sąsiadem – Niemcami, sprawcami II wojny światowej, którzy ręka w rękę z Sowietami doprowadzili do jej wybuchu.”
Prezydent jasno pokazuje, że historia ma swoje skutki dziś, a uczciwość w relacjach międzynarodowych nie może pomijać odpowiedzialności.
Kulminacją przemówienia był stanowczy apel o sprawiedliwość historyczną:
„Aby móc budować oparte o fundamenty prawdy i dobrych relacji partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego, których jako prezydent dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam. Dla naszej przyszłości. Reparacje nie będą alternatywą dla historycznej amnezji, ale Polska jako państwo przyfrontowe, najważniejsze państwo wschodniej flanki NATO, potrzebuje sprawiedliwości, prawdy i jasnych relacji z Niemcami, ale także potrzebuje reparacji od państwa niemieckiego.”
W przemówieniu znalazło się też odniesienie do słów papieża Jana Pawła II z 1987 roku, wypowiedzianych właśnie na Westerplatte:
„Musimy znaleźć takich ludzi, którzy znają historię na tyle dobrze i rozumieją ją, że potrafią o nią walczyć.”
To cytat, który zamyka wystąpienie klamrą nadziei i odpowiedzialności. Słowa Karola Nawrockiego wybrzmiały mocno i godnie. Były wyrazem nie tylko szacunku wobec historii, ale też odwagi cywilnej i determinacji w dążeniu do prawdy. W czasach, gdy pamięć bywa relatywizowana, takie głosy są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek.