Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Pierwszy protest rozstrzygnięty: Zarzuty o nieprawidłowościach zasadne, ale bez wpływu na wynik głosowania
Wydarzenia

Pierwszy protest rozstrzygnięty: Zarzuty o nieprawidłowościach zasadne, ale bez wpływu na wynik głosowania

Dzisiaj rano w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego odbyło się pierwsze z trzech zaplanowanych posiedzeń, na których rozpatrywane są protesty wyborcze złożone po II turze wyborów prezydenckich.

Sędziowie Adam Redzik, Aleksander Stępkowski i Paweł Wojciechowski zajęli się najpierw skargą wniesioną przez Magdalenę Miazek-Mioduszewską, a kolejne dwa protesty mają zostać rozpoznane po godzinie 11:00 i 13:00.

W odniesieniu do protestu Miazek-Mioduszewskiej Sąd Najwyższy uznał, że zarzuty dotyczące nieprawidłowości przy sporządzaniu i liczeniu protokołów były zasadne, jednak stwierdzone uchybienia nie wpłynęły na ostateczny wynik głosowania. Jak podkreślił sędzia Redzik:

„Wnosząca protest zgłosiła możliwe nieprawidłowości przy sporządzaniu protokołów. (…) SN doszedł do wniosku, że skarżąca uprawdopodobniła podnoszone zarzuty”

Wśród komisji wskazanych w proteście były obwody z Krakowa, Olesna, Mińska Mazowieckiego, Strzelec Opolskich, Grudziądza, Gdańska, Bielska-Białej, Tarnowa, Katowic, Tychów, Kamiennej Góry i Brześcia Kujawskiego. W zdecydowanej większości stwierdzono „incydentalne przypadki” błędów w wypełnianiu formularzy lub przeliczaniu głosów, które — zdaniem SN — miały charakter jednorazowy i nie zaważyły na wyniku wyborów.

Do Sądu Najwyższego wpłynęło łącznie około 53 900 protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP, z których część jest łączona przez SN do wspólnego rozpoznania w ramach poszczególnych spraw. Jak wyjaśniła Monika Drwal z zespołu prasowego SN, wiele protestów ma charakter podobny, stąd decyzja o konsolidacji dokumentów celem przyspieszenia procedury/

Równocześnie część wnioskodawców (szacowanych na kilka tysięcy) nie zostanie dopuszczona do rozpatrzenia z powodu „wad formalnych” zgłoszeń. Na ten temat wypowiedziała się pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska, wskazując na konieczność zachowania rygorów proceduralnych. W mediach społecznościowych zaś pojawiły się protesty wzorowane na gotowym formularzu przygotowanym przez posła Romana Giertycha z niektórymi numerami PESEL, co SN skomentował zdecydowaną odpowiedzią opartej na dokumentacji:

„»Informator« zmyśla albo został zmyślony” — stwierdził Sąd Najwyższy, publikując zdjęcia odrzuconych zgłoszeń

Przed gmachem SN w Warszawie trwały demonstracje różnych środowisk. Jedną z nich zorganizowało środowisko związane z Robertem Bąkiewiczem, w której wzięli udział m.in. były premier Mateusz Morawiecki oraz Antoni Macierewicz. Równolegle zbierali się zwolennicy ponownego przeliczenia głosów, manifestując z biało-czerwonymi flagami i transparentami z hasłami wzywającymi do reasumpcji, pomimo że nie ma przepisów które pozwalałyby na liczenie głosów w skali całego kraju.

Tło całego sporu stanowi oświadczenie 28 sędziów SN, którzy zakwestionowali uprawnienia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych do rozpoznawania protestów wyborczych. Wśród sygnatariuszy znalazły się głosy podkreślające brak zgodności z wymogami niezależnego, bezstronnego sądu. W oświadczeniu czytamy:

„Zgodnie z obowiązującym systemem prawnym Sąd Najwyższy, jako organ sprawujący w Polsce wymiar sprawiedliwości, musi spełniać warunki niezależnego, bezstronnego i niezawisłego sądu wymagane także normami konwencji i traktatów stanowiących źródła prawa w Polsce. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie jest sądem”

Zwolennicy konstytucyjnej roli Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sadu Najwyższego podkreślają przede wszystkim, że jest ona integralną częścią struktury sądownictwa i została powołana ustawą. Zgodnie z art. 26 ustawy o Sądzie Najwyższym z 8 grudnia 2017 r., do właściwości tej izby należy między innymi rozpoznawanie protestów wyborczych, stwierdzanie ważności wyborów, a także wydawanie uchwał dotyczących utraty mandatu poselskiego w związku z prawomocnym skazaniem – co wprost umieszcza ją wśród sądów wymiaru sprawiedliwości Zdaniem obrońców modelu „sądu jednolitego”, każda z izb SN, w tym Kontroli Nadzwyczajnej, dysponuje co najmniej trzema sędziami powołanymi na stałe, niezależnymi w orzekaniu, korzystającymi z immunitetu i stosującymi rygory postępowania cywilnego i karnego.

Prawo do rozstrzygania o ważności wyborów było przedmiotem wypowiedzi samego prof. Tomasza Demendeckiego, sędziego tej izby, który w programie „Aktualności dnia” w Radiu Maryja podkreślił, że „nie ma wątpliwości co do prawidłowości i legalności naszej funkcji” oraz że „w naszym systemie prawnym nie ma innej możliwości, jak uznawanie ważności wyborów przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej”. Jego zdaniem, to właśnie ten organ posiada wyłączną kompetencję do ostatecznego potwierdzania ważności głosowania i reagowania na protesty wyborcze.

Również w oficjalnych komunikatach Sądu Najwyższego słychać zdecydowane afirmacje roli izby. Rzecznik SN, sędzia Aleksander Stępkowski, skrytykował oświadczenie grupy 28 sędziów SN jako „pozorowanie argumentacji prawniczej” i bronił kompetencji Izby Kontroli Nadzwyczajnej, wskazując, że kwestionowanie jej roli nie ma podstaw ani w przepisach krajowych, ani w obowiązującym porządku prawnym. Dodawał przy tym, że prawo europejskie co prawda nie reguluje bezpośrednio kwestii wyborów, ale nie może pozbawiać państwa prawa do organizacji własnego sądownictwa w zakresie stwierdzania ważności głosowania.

W publicznych wystąpieniach I prezes SN Małgorzata Manowska zwracała uwagę, że wszystkie głosy podważające status izby wynikają z nieznajomości przepisów lub są motywowane polityczną chęcią destabilizacji, a sama ustawa o SN jasno upoważnia Izbę Kontroli Nadzwyczajnej do pełnienia funkcji sądu wyborczego. Dzięki temu propagatorzy idei „jednego, niepodważalnego Sądu Najwyższego” mogą odwołać się zarówno do ustawowego brzmienia przepisów, jak i do praktyki orzeczniczej oraz akceptacji środowiska sędziowskiego.

Exit mobile version