Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Coraz częściej Ukraińcy bronią się przed przymusową mobilizacją: młotkiem, gazem pieprzowym, nożem
Wydarzenia

Coraz częściej Ukraińcy bronią się przed przymusową mobilizacją: młotkiem, gazem pieprzowym, nożem

Ukraina walczy nie tylko na froncie z rosyjskim agresorem, ale również o zaufanie własnych obywateli. Jednym z najpoważniejszych wyzwań, przed którymi stoi dziś ukraińskie państwo, jest mobilizacja wojskowa. W ostatnich miesiącach temat ten zdominował zarówno ukraińską debatę publiczną, jak i doniesienia medialne. Głównym powodem są kontrowersyjne metody działania komisariatów wojskowych, które odpowiedzialne są za wysyłanie obywateli na front.

Współczesne komisariaty wojskowe, formalnie nazywane Centrami Uzupełnień i Wsparcia Społecznego, powstały po reformie w 2022 roku, zastępując postsowieckie komendy uzupełnień. Miały być nowoczesne, przejrzyste, bardziej przyjazne dla obywateli. W rzeczywistości, według wielu doniesień, zaczęły działać w sposób brutalny i często bezprawny. W internecie krążą dziesiątki nagrań, na których widać, jak funkcjonariusze tych komisariatów zatrzymują mężczyzn w wieku poborowym na ulicy, w restauracjach, na stacjach kolejowych. Dochodzi do siłowego zabierania ludzi z pracy czy transportu publicznego, bez uprzednich wezwań, nierzadko z użyciem przemocy fizycznej, paralizatorów czy gazu.

W wielu przypadkach działania te kończą się tragicznie. W regionie czerkaskim młody mężczyzna zmarł po tym, jak został pobity przez funkcjonariuszy komisariatu. W Poltawie inny mężczyzna doznał złamań kończyn po szarpaninie z rekruterami. W Zaporożu pozostawiono dziecko bez opieki, gdy ojciec został siłą zabrany z ulicy. W Odessie, według ukraińskiej prasy, doszło do śmierci osoby zatrzymanej w wyniku zatrzymania na dworcu. To tylko kilka z wielu incydentów, które wstrząsnęły opinią publiczną.

Coraz częściej dochodzi również do aktów sprzeciwu i przemocy wobec samych komisariatów. W niektórych regionach Ukrainy lokalne biura mobilizacyjne zostały oblane farbą, obrzucone kamieniami lub podpalone. Pojawiają się też doniesienia o pobiciach urzędników komisariatów oraz przypadkach stawiania czynnego oporu podczas próby zatrzymania – z użyciem noży, gazu pieprzowego, a nawet narzędzi budowlanych jak np. młotki. Te wydarzenia pokazują, że społeczne napięcie związane z mobilizacją osiąga punkt krytyczny.

Skąd ta skala społecznego oporu? Po pierwsze, zmęczenie wojną. Po ponad dwóch latach nieustannych walk wiele rodzin straciło bliskich, a perspektywa powołania na front stała się realnym zagrożeniem dla każdego mężczyzny. Po drugie, brak zaufania do państwowych instytucji. W marcu 2023 roku dziennikarze śledczy ujawnili liczne przypadki korupcji w systemie mobilizacyjnym – mężczyźni zamożniejsi mogli „załatwić” sobie wyłączenie z poboru. W efekcie, wielu Ukraińców czuje, że obowiązek obrony kraju spada głównie na biedniejszych, nieuprzywilejowanych.

Po trzecie – sposób prowadzenia mobilizacji. Zamiast jasnego systemu powołań, opartego na transparentnych zasadach, wielu obywateli odbiera działania komisariatów jako arbitralne, agresywne i naruszające prawa człowieka. Brakuje systemu odwoławczego, odpowiedniej opieki lekarskiej, a czasem nawet podstawowej informacji, dlaczego i na jakiej podstawie dana osoba została zatrzymana.

Dodatkowo, pogłębia się problem ucieczek za granicę. Według ukraińskiej służby granicznej, od początku wojny ponad 19 tysięcy mężczyzn próbowało nielegalnie opuścić Ukrainę, by uniknąć mobilizacji. Wiele z tych osób zostało zatrzymanych na granicy z Polską, Słowacją czy Rumunią. Jednocześnie rośnie popularność grup w mediach społecznościowych, które informują o patrolach komisariatów, lokalizacjach łapanek czy o sposobach unikania poboru.

W odpowiedzi na dramatyczne braki kadrowe, rząd zdecydował się także na rekrutację więźniów. W 2024 roku Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że ponad 4,5 tysiąca osadzonych wyraziło chęć odbycia służby w zamian za skrócenie wyroku. Przynajmniej 1,7 tysiąca z nich zostało już przeszkolonych i wysłanych do jednostek. Władze zapewniają, że chodzi wyłącznie o osoby skazane za przestępstwa niegroźne, które pomyślnie przeszły selekcję. Mimo to, wielu komentatorów ostrzega przed niekontrolowaną militaryzacją systemu penitencjarnego, która może prowadzić do destabilizacji i nadużyć – tak jak miało to miejsce w Rosji, gdzie tzw. „więzienne bataliony” (jak jednostki Grupy Wagnera) były wykorzystywane do najcięższych zadań, z bardzo wysokim wskaźnikiem strat.

W ukraińskiej przestrzeni publicznej coraz częściej słychać głosy wzywające do reformy systemu mobilizacji. Postuluje się m.in. wprowadzenie jasnych i jednolitych kryteriów powołań, zakaz siłowego zatrzymywania obywateli na ulicach bez wcześniejszego wezwania, a także stworzenie mechanizmu niezależnej kontroli nad działaniami komisariatów. Pojawiają się też postulaty wprowadzenia cywilnego nadzoru nad mobilizacją i lepszej ochrony osób z rezerwacji zawodowych i zdrowotnych.

Tymczasem ukraińskie dowództwo wojskowe broni działań komisariatów, wskazując na pilną potrzebę uzupełnienia strat kadrowych i kontynuowania obrony przed wrogiem. Sytuacja na froncie jest nadal bardzo trudna, a możliwości rotacji jednostek ograniczone. W takich warunkach każda nowa osoba jest na wagę złota. Jednak coraz częściej pojawia się pytanie: czy zbyt agresywna mobilizacja nie doprowadzi do odwrotnego efektu – czyli rozkładu zaufania społecznego i pęknięcia jedności narodowej?

Ukraina znalazła się w dramatycznej sytuacji, w której każda decyzja jest obciążona ryzykiem. Państwo musi jednocześnie prowadzić wojnę obronną, zapewniać wsparcie dla rodzin i weteranów, utrzymać gospodarkę w ruchu, a przede wszystkim – nie dopuścić do tego, by obywatele zaczęli się od niego odwracać. Jak pokazuje kryzys wokół komisariatów wojskowych, to zadanie staje się coraz trudniejsze.

Exit mobile version