Geert Wilders, lider holenderskiej Partii Wolności (PVV), po krótkiej przerwie spowodowanej kierowanymi wobec niego grożbami, wznowił kampanię, choć w ograniczonej formie.
Zbliżające się wybory parlamentarne mogą być dla niego momentem przełomowym. PVV prowadzi w sondażach, co daje mu szansę na zostanie liderem największej partii w niższej izbie parlamentu. Ale to, czy będzie miał realny wpływ na rząd, pozostaje niepewne. Większość głównych ugrupowań konsekwentnie odmawia współpracy z nim, mimo że jego elektorat stale rośnie.
Wilders nie ukrywa rozczarowania podejściem konkurencyjnych partii, które z góry wykluczają jego udział w jakiejkolwiek koalicji. W jego ocenie to nie liderzy partii powinni decydować o przyszłości kraju, lecz obywatele.
„To wyborcy są szefami, nie inne partie.” — podkreśla Wilders, odpowiadając na pytanie o izolację polityczną PVV
W rozmowach z mediami zaznacza, że żadne sondaże nie zastąpią wyniku urn. I choć PVV prowadzi, wie, że przewaga może okazać się krucha.
„Mam nadzieję, że wygramy, wygląda na to, że tak się stanie — ale nigdy nic nie wiadomo.” — mówi z ostrożnym optymizmem, komentując nastroje przedwyborcze
Podczas spotkania z wyborcami w Volendam, bastionie PVV, zaapelował do swoich zwolenników o mobilizację. Wskazał, że ewentualne pominięcie jego partii w rozmowach koalicyjnych po zwycięstwie byłoby złamaniem podstawowych zasad demokracji.
„Jeśli PVV wygra wybory, a oni was zawiodą, nawet nie podejmując rozmowy z nami, to będzie to śmierć demokracji w Holandii.” — ostrzega Wilders przed politycznym wykluczeniem jego elektoratu
Nie tylko sam Wilders mówi głośno. Głos zabrał również Henri Bontenbal, lider chadeków, jasno stwierdzając, że wygrana PVV nie wystarczy, by znaleźć się w rządzie. Jego słowa odbiły się szerokim echem.
„Wyborcy Wildersa zostaną na lodzie, bo najpewniej nie będzie on rządził. Wygranie wyborów nie daje gwarancji, że wejdzie się do rządu lub zostanie premierem.” — komentuje Bontenbal, wyjaśniając strategię blokowania PVV
To właśnie ten sposób myślenia coraz więcej Holendrów zaczyna kwestionować. Nawet jeśli nie popierają PVV, coraz częściej uznają, że ignorowanie partii mającej poparcie milionów obywateli jest niebezpieczne dla całego systemu. Wilders, wbrew opinii przeciwników, nie wzywa do rewolucji. Wzywa do rozmowy.
„Każda koalicja z większością w Izbie Reprezentantów jest demokratyczna.” — przypomina, że wykluczanie legalnie wybranych przedstawicieli nie ma nic wspólnego z demokratycznymi wartościami
Nie trzeba zgadzać się z Geertem Wildersem. Nie trzeba popierać jego postulatów dotyczących migracji, tożsamości narodowej czy polityki azylowej. Ale trudno zignorować fakt, że jego przekaz trafia do dużej i rosnącej grupy wyborców. Odrzucenie ich głosu w imię politycznej poprawności może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Dlatego może nadszedł czas, by nie tyle zgadzać się z PVV, co wreszcie zacząć ich słuchać — z powagą, a nie z lękiem.
