Była minister sportu w rządzie Donalda Tuska, dziś posłanka Polski 2050, otwarcie zakwestionowała jego przywództwo i zdolność do zwycięstwa w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
„Uważam, że pan premier nie będzie w stanie poprowadzić Platformy Obywatelskiej czy Koalicji Obywatelskiej do zwycięskich wyborów w 2027 r.” – powiedziała Mucha.
Zastrzegła jednak, że jej opinia może się zmienić:
„Takie jest moje dzisiejsze przekonanie. To się być może zmieni, mamy jeszcze dwa lata, ale dzisiaj takie mam właśnie przekonanie.”
Jej słowa są istotne nie tylko dlatego, że pochodzą od byłej działaczki PO. Mucha to dziś jedna z czołowych postaci Polski 2050, partii współtworzącej obecny rząd. Krytyka pod adresem lidera koalicji to coś więcej niż osobista refleksja – to sygnał możliwego przesilenia.
Bez nazwisk, ale z sugestią zmiany
Choć Mucha otwarcie wyraziła brak wiary w Tuska, nie wskazała jego następcy. Podkreśliła, że nie chce ingerować w sprawy Platformy Obywatelskiej, mimo że jej opinia może być dla tej partii niewygodna.
„Uważam, że powinien rządowi przewodzić ktoś, kto będzie miał szansę na to, żeby w 2027 roku wygrać.” (…) „Poza tym, że ja już w tej chwili wyraziłam swoją opinię, taką jaka jest, co już jest nieeleganckie, a gdybym jeszcze miała sugerować naszym koalicjantom, kogóż to oni mają wskazać, to już byłoby naprawdę zupełnie nie na miejscu.”
To dyplomatyczna, ale jednoznaczna wypowiedź. Mucha nie chce być tą, która wskaże palcem, ale nie ukrywa, że lider KO powinien się zmienić. Zaznaczyła też, że Polska 2050 nie planuje połączenia z PO. Zamierza zachować odrębność polityczną i organizacyjną. To jasny sygnał, że ugrupowanie Szymona Hołowni buduje własną drogę, nawet jeśli na dziś współrządzi razem z Platformą.
Nowe ambicje i możliwe przetasowania
W rozmowie padło również pytanie o plany samej Muchy. Czy zamierza kandydować na przewodniczącą Polski 2050? Odpowiedź nie była jednoznaczna, ale wskazuje na poważne przygotowania:
„Też jest przedwcześnie, żebym ogłosiła taką decyzję. Ale pracuję nad tym, żeby zebrać wszystkie zasoby do tego, żeby rzeczywiście poprowadzić partię. Bo jeśli będę chciała startować, to po to, żeby wygrać te wybory.”
Termin wewnętrznych wyborów w partii przypada na styczeń 2026 roku. Mucha nie kryje, że decyzja o starcie będzie uzależniona od postępów w przygotowaniach:
„Muszę mieć parę zapiętych procesów, nad którymi w tej chwili pracuję, tak żeby odpowiedzialnie wystartować.”
To pokazuje, że Mucha nie mówi wyłącznie jako komentatorka polityki. Jej ambicje są realne, a słowa o Tusku mogą być częścią szerszej strategii: budowania pozycji liderki we własnym środowisku i w całym obozie centrowym.
Polityka przyspiesza
Wypowiedź Joanny Muchy stawia pytanie, które dotychczas wielu unikało: czy Donald Tusk nadal jest najlepszym liderem dla KO? Jej odpowiedź – przynajmniej na ten moment – brzmi „nie”. To głos z wnętrza koalicji, który trudno zignorować. Tusk w 2023 roku poprowadził opozycję do zwycięstwa i zdołał sformować rząd, ale kolejne lata pokazują, że utrzymanie jedności i skuteczność rządzenia w szerokim sojuszu politycznym to zupełnie inne wyzwanie. Jeśli głosy podobne do Muchy będą się nasilać, a PO nie zareaguje, może się okazać, że w 2027 roku to nie PiS odbierze KO władzę – tylko zmęczenie wewnętrzne, brak świeżości i nierozwiązane konflikty w samym centrum koalicji.
