Państwa bałtyckie (Estonia, Łotwa i Litwa) przygotowują plany ewakuacji ludności cywilnej na wypadek ataku Rosji lub eskalacji działań militarnych na swoich granicach. Informację tę potwierdziła agencja Reuters, powołując się na źródła w służbach kryzysowych i ministerstwach obrony.
Choć rosyjskie władze utrzymują, że nie planują ataku na NATO, to działania Moskwy od 2022 roku – w tym masowe zwiększenie wydatków na zbrojenia – nie pozostawiają państwom regionu złudzeń co do potencjalnych zagrożeń. Scenariusz napaści, który jeszcze kilka lat temu byłby uznany za ekstremalny, dziś staje się podstawą do poważnego planowania operacyjnego.
Według urzędników z Litwy, Łotwy i Estonii, głównym celem przygotowań jest zabezpieczenie ludności cywilnej w przypadku bezpośredniego zagrożenia ze strony Rosji. Szczególnym niepokojem napawa ich retoryka Kremla oraz wzmożone działania wywiadowcze, cyberataki i incydenty z udziałem rosyjskich samolotów i dronów naruszających przestrzeń powietrzną NATO. Po inwazji Rosji na Ukrainę, państwa bałtyckie zaczęły traktować scenariusz wojny nie jako abstrakcję, ale jako realne wyzwanie strategiczne.
Szef litewskiej straży pożarnej, zaangażowany w planowanie obrony cywilnej, powiedział w rozmowie z mediami, że zagrożenie może przybrać różne formy.
„Możemy zobaczyć potężną armię u naszych granic, której celem będzie zajęcie wszystkich trzech krajów w ciągu trzech do siedmiu dni” – stwierdził.
Nie tylko pełnoskalowy atak konwencjonalny jest brany pod uwagę. Omawiane są również scenariusze zakładające sabotaż infrastruktury krytycznej, masowy napływ migrantów jako forma destabilizacji, dezinformację wywołującą panikę wśród ludności cywilnej czy też wzniecanie niepokojów wśród rosyjskojęzycznych mniejszości. Każdy z tych wariantów zakłada konieczność szybkiej ewakuacji ludności z terenów przygranicznych.
W Wilnie w tym tygodniu odbyły się ćwiczenia, w ramach których ewakuowano próbnie 100 osób. W rzeczywistości jednak plany awaryjne dotyczą znacznie większej liczby ludzi. Litewskie władze szacują, że w promieniu 40 kilometrów od granicy z Rosją i Białorusią mieszka około 400 tysięcy osób. Połowa z nich znajduje się w strefie priorytetowej. W Kaunasie przewiduje się możliwość zakwaterowania do 300 tysięcy ewakuowanych w szkołach, na uniwersytetach, w kościołach i halach sportowych. W Wilnie już wyznaczono punkty zbiórek, drogi ewakuacyjne, składy zaopatrzenia i środki transportu.
Jednocześnie w przypadku kryzysu absolutny priorytet otrzyma transport wojskowy kierujący się do krajów bałtyckich przez tzw. przesmyk suwalski – jedyne lądowe połączenie z Polską i resztą NATO. To oznacza, że cywilna ewakuacja będzie musiała być precyzyjnie zsynchronizowana z logistyką wojskową, aby nie zablokować kluczowych korytarzy dla sojuszniczych sił zbrojnych.
Estonia planuje w razie zagrożenia przemieścić nawet 10% swojej populacji, czyli około 140 tysięcy osób. Łotwa przygotowuje się do ewakuacji jednej trzeciej obywateli, co w przypadku kraju o tak małej populacji jest przedsięwzięciem ogromnej skali. Litwa również nie ukrywa, że liczy się z koniecznością masowych przesiedleń w razie eskalacji konfliktu. Minister bezpieczeństwa narodowego Litwy zapewnia, że te działania nie mają wywoływać paniki, ale budować zaufanie społeczne.
„To bardzo uspokajający sygnał dla naszego społeczeństwa – pokazujemy, że jesteśmy gotowi i planujemy odpowiednio wcześnie” – zaznaczył litewski minister.
Rosyjskie zagrożenie nie jest już postrzegane jako lokalna kwestia związana wyłącznie z wojną w Ukrainie. Po ataku z lutego 2022 roku wiele krajów europejskich zaczęło modernizować swoje siły zbrojne i tworzyć plany działania na wypadek eskalacji konfliktu. Rozbudowywane są systemy obrony powietrznej, przywracane obowiązkowe szkolenia wojskowe, inwestuje się w logistykę wojskową i infrastrukturę przygraniczną.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wielokrotnie ostrzegał Zachód przed tym, że Rosja może spróbować przetestować NATO poprzez atak na jedno z jego państw członkowskich.
„Rosyjska armia może zaatakować państwo NATO w ciągu najbliższych pięciu lat, aby sprawdzić siłę Sojuszu” – powiedział Zełenski w jednym z wywiadów.
Nie jest to stanowisko odosobnione. Eksperci z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW) oceniają, że Rosja już rozpoczęła pierwszą fazę przygotowań do potencjalnego konfliktu z NATO. Ich zdaniem Kreml może posłużyć się prowokacją pod fałszywą flagą, aby stworzyć pretekst do działań militarnych.
Wszystkie te sygnały składają się na obraz sytuacji, w której państwa bałtyckie nie tylko nie ignorują zagrożenia, ale traktują je jako nieuniknione wyzwanie strategiczne. Plany ewakuacji to nie tylko logistyka – to również forma komunikacji z obywatelami, że państwo nie zostawi ich samych w razie kryzysu. Działania te są częścią szerszego procesu budowy odporności społecznej i militarnej, który ma na celu nie tylko ochronę życia ludzkiego, ale również odstraszanie potencjalnego agresora.
Przygotowania do ewakuacji na tak dużą skalę mogą się wydawać drastyczne, ale w obliczu współczesnych zagrożeń stają się standardem w regionach graniczących z Rosją. Dla Estonii, Łotwy i Litwy nie jest to przejaw paniki, lecz wyraz odpowiedzialności i trzeźwej oceny geopolitycznych realiów. Europejskie stolice przyglądają się tym planom z coraz większą uwagą, bo to, co dziś dotyczy Bałtyku, jutro może stać się problemem całej Europy.