6 października 2025
Wydarzenia

Pedofil z Ukrainy opuścił więzienie w Tarnowie po odbyciu półrocznego wyroku. Został od razu deportowany

2 października funkcjonariusze Straży Granicznej w Tarnowie zatrzymali 42-letniego obywatela Ukrainy, który opuścił tego samego dnia Zakład Karny w Tarnowie po odbyciu sześciomiesięcznej kary pozbawienia wolności. Mężczyzna został skazany przez Sąd Rejonowy Kraków–Podgórze za przestępstwo z art. 200 §1 Kodeksu karnego, czyli za seksualne wykorzystanie osoby małoletniej poniżej 15 roku życia.

Dzień przed jego planowanym zwolnieniem Komendant Miejski Policji w Tarnowie wystąpił z wnioskiem o zobowiązanie cudzoziemca do powrotu. Na tej podstawie Placówka Straży Granicznej wydała decyzję o jego natychmiastowej deportacji oraz nałożyła dziesięcioletni zakaz wjazdu do Polski i całej strefy Schengen. Już po południu tego samego dnia mężczyzna został przetransportowany do przejścia granicznego w Medyce i przekazany stronie ukraińskiej. Wszystko odbyło się błyskawicznie — wyjście z więzienia, zatrzymanie, decyzja administracyjna, konwój i ostateczna deportacja w ciągu kilku godzin.

Tego rodzaju sprawy, choć medialnie nagłaśniane rzadko, pokazują jak stanowczo państwo może reagować na przypadki skazania cudzoziemców za przestępstwa szczególnie poważne. Kluczowym elementem w tej sytuacji był artykuł 200 §1 Kodeksu karnego. Przepis ten jasno penalizuje każde obcowanie płciowe lub inne czynności seksualne wobec osoby, która nie ukończyła 15 roku życia. Zgoda małoletniego nie ma żadnego znaczenia prawnego, ponieważ prawo z góry zakłada jego brak zdolności do podejmowania decyzji w tym zakresie. Katalog czynów objętych tym przepisem jest szeroki i obejmuje zarówno przemoc fizyczną, jak i działania manipulacyjne, uwodzenie, czy też wykorzystywanie na tle emocjonalnym i społecznym.

Wyroki zapadające na podstawie tego przepisu bywają zróżnicowane, choć prawo przewiduje za tego rodzaju czyn od dwóch do nawet dwunastu lat pozbawienia wolności. W praktyce sądy biorą pod uwagę różne okoliczności – relację sprawcy z ofiarą, poziom przymusu, sposób działania czy uprzednią karalność. W przypadku cudzoziemców nie chodzi jednak tylko o wymiar kary. Nawet relatywnie krótki wyrok, jak w sprawie obywatela Ukrainy, może uruchomić cały aparat administracyjny prowadzący do przymusowego wydalenia z terytorium Polski.

Zgodnie z ustawą o cudzoziemcach, osoba niebędąca obywatelem Polski może zostać zobowiązana do powrotu do swojego kraju, jeśli stanowi zagrożenie dla porządku publicznego, dopuściła się poważnego naruszenia prawa lub jej pobyt uznaje się za niepożądany. To właśnie na tej podstawie Straż Graniczna może wszcząć postępowanie administracyjne, którego celem jest wydanie decyzji o deportacji. Nie jest to proces sądowy, lecz procedura administracyjna, w której funkcjonariusze działają w oparciu o zgromadzone dokumenty i wniosek właściwego komendanta Policji.

Chociaż formalnie każdemu cudzoziemcowi przysługuje prawo do odwołania, do tłumacza, a także do skorzystania z pomocy prawnej, to w praktyce — zwłaszcza przy tak poważnym zarzucie — decyzje zapadają bardzo szybko. Jeśli dana osoba nie posiada żadnych więzi z Polską, nie ma tu dzieci, pracy, nie ubiega się o status uchodźcy lub ochronę międzynarodową, to najczęściej organy administracyjne korzystają z możliwości natychmiastowej wykonalności decyzji. Oznacza to, że cudzoziemiec może zostać deportowany, zanim zdąży złożyć skargę do sądu administracyjnego czy sprzeciwić się decyzji SG. Tak właśnie było w Tarnowie.

Polskie państwo, podobnie jak wiele innych krajów Unii Europejskiej, stosuje politykę „zera tolerancji” wobec przestępstw seksualnych wobec dzieci. Dotyczy to nie tylko obywateli, ale i osób przybywających do kraju, niezależnie od ich statusu imigracyjnego. Gdy cudzoziemiec dopuszcza się czynu objętego art. 200 §1, reakcja instytucji państwowych jest bezwzględna. Władze nie są zobowiązane do oferowania żadnych programów resocjalizacyjnych, nie analizują głębiej kontekstu społecznego czy osobistego. Skazanie za czyn seksualny wobec dziecka praktycznie zawsze kończy się deportacją i wieloletnim zakazem ponownego wjazdu.

Nie brakuje jednak głosów krytycznych wobec tego mechanizmu. Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka zwracają uwagę na to, że deportacja musi spełniać określone standardy prawne. Cudzoziemiec, nawet jeśli został skazany, wciąż posiada podstawowe prawa proceduralne — prawo do obrony, możliwość odwołania się od decyzji, ocenę przez niezależny organ. Szybka deportacja zaraz po odbyciu kary może budzić wątpliwości co do zachowania równowagi między bezpieczeństwem publicznym a przestrzeganiem praw człowieka. Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie wskazywał, że każda decyzja o wydaleniu cudzoziemca powinna być indywidualnie uzasadniona, proporcjonalna i umożliwiać realną możliwość zaskarżenia.

Z drugiej strony trudno oczekiwać, by państwo tolerowało obecność osób skazanych za seksualne wykorzystanie dzieci. Takie czyny naruszają nie tylko prawo karne, ale i podstawowe poczucie bezpieczeństwa społecznego. W sytuacjach, w których cudzoziemiec nie ma ugruntowanego prawa pobytu, deportacja jest postrzegana nie jako sankcja, ale jako logiczna konsekwencja zerwania zaufania do osoby, która wykorzystała pobyt w Polsce do popełnienia jednego z najcięższych przestępstw. Przypadek z Tarnowa nie jest odosobniony i prawdopodobnie nie będzie ostatni. Państwo wysyła wyraźny sygnał — cudzoziemcy, którzy łamią zasady współżycia społecznego, muszą liczyć się z tym, że granice Polski dla nich się zamkną — i to na długo.