4 października 2025
Wydarzenia

Korwin-Mikke: “Konfederacja Mentzena? To już nie jest prawica”

We wrześniu Janusz Korwin-Mikke ogłosił powstanie dwóch nowych partii politycznych. Jedna z nich nosi nazwę „Konfederacja” – taką samą, jaką posługuje się obecne ugrupowanie kierowane przez Sławomira Mentzena. Druga to „Radykalna Prawica”. Ten ruch wywołał konsternację na scenie politycznej i otworzył nowy rozdział konfliktu między byłymi sojusznikami.

W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem w programie #RZECZoPOLITYCE Korwin-Mikke wprost tłumaczył powody swojej decyzji, zarzucając Konfederacji zdradę ideałów i marginalizowanie jego osoby.

„Moim zdaniem mam do czynienia z rozbojem. Z kolegą Braunem zakładaliśmy partię Konfederacja, a potem – na polecenie, wiecie, Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że on zawrze koalicję z Konfederacją, byle bez Korwina i Brauna – no to wyrzucili Korwina i Brauna.”

Dla Korwin-Mikkego sprawa ma wymiar osobisty i ideowy. Czuje się wypchnięty z projektu, który sam współtworzył. Za największego przeciwnika uważa dziś Sławomira Mentzena, który, jego zdaniem, przejął partię i wypaczył jej fundamenty.

„Moim zdaniem kolega Mentzen podszywa się pod partię, którą zakładałem, i trzeba tym położyć kres.”

Rejestracja nowej partii o identycznej nazwie nie jest przypadkiem. Korwin uważa, że obecne władze Konfederacji nie zabezpieczyły formalnie nazwy i wykorzystuje ten fakt.

„Oni nie mieli zarejestrowanej tej nazwy. Nazywają się ‘Konfederacja Wolność i Nadzieja’ — jak kiedyś cztery PSL.”

Pojawia się zarzut manipulowania wyborcami, jednak Korwin-Mikke nie widzi w swoim działaniu nic niewłaściwego.

„Nie mam takiego poczucia. To ja zostałem oszukany. Jak ktoś dał się oszukać, to nie ma z czym się chwalić. Ktoś dał się oszukać, to jest idiota. No i tyle.”

Konflikt nie ogranicza się do formalności i nazw. To głęboka różnica w podejściu do programu politycznego. Korwin zarzuca Mentzenowi odejście od radykalnych postulatów, które były fundamentem Konfederacji w jej pierwotnej wersji.

„My chcemy utrzymywać stary program Konfederacji, który polegał na przykład na likwidacji podatku dochodowego, a nie zmniejszeniu go o połowę.”

Krytykuje próby umiarkowania przekazu i odejścia od kontrowersyjnych haseł. Według niego tylko radykalizm ma sens.

„Nie godzimy się na półśrodki, bo wiadomo dokładnie, że jak się zrobi półśrodki, to nic z tego nie wyjdzie.”

W rozmowie powraca do swoich stałych postulatów: sprzeciwu wobec zasiłków, krytyki Unii Europejskiej, postulatu całkowitej prywatyzacji służby zdrowia i edukacji. Jego stanowisko jest niezmiennie twarde.

„Wszystkie zasiłki trzeba zlikwidować. Po prostu, zwyczajnie.”

Podkreśla, że świadczenia socjalne demoralizują obywateli i podtrzymują nieefektywne zachowania.

„Jeżeli ktoś domaga się zasiłków, to trzeba mu rękę obciąć. Jak powiedziała pani Thatcher: ‘Jeżeli daje się zasiłki samotnej matce, to chce się, żeby było więcej samotnych matek’.”

Wbrew oczekiwaniom nie zamyka drzwi do współpracy z Grzegorzem Braunem. Choć dostrzega istotne różnice światopoglądowe, zwłaszcza w sprawach religii, uważa ich programy gospodarcze za zbliżone.

„Kolega Braun przy wszystkich zaletach swojej partii jest silnie katolicki, maryjny. Natomiast my jesteśmy partią młodych ludzi, którzy akurat niekoniecznie muszą być katolikami.”

W jego ocenie Braun reprezentuje konserwatyzm narodowo-katolicki, a on sam liberalizm gospodarczy połączony z konserwatyzmem obyczajowym – ale bez komponentu religijnego.

Krytyka dzisiejszej sceny politycznej pojawia się wielokrotnie. Korwin nie oszczędza żadnej z głównych partii.

„PiS to partia centrowa. Obyczajowo na prawo, gospodarczo całkowicie na lewo. Polska 2050 – nie wiadomo, co to w ogóle jest. A Konfederacja Mentzena? To już nie jest prawica.”

Postuluje państwo minimalistyczne, ograniczone do policji i wojska. Cała reszta – jego zdaniem – powinna być oddana rynkowi.

„Jeżeli w tej chwili stać nas na utrzymanie lekarzy i pielęgniarek, a oprócz tego armii urzędników, to gdyby te instytucje przestały istnieć, ci lekarze musieliby z głodu wrócić do pacjentów. I nagle nie byłoby kolejek.”

Nie kryje też, że czasem akceptuje kompromisy – ale z pełną świadomością ich ceny.

„Zawieram kompromis, ale oświadczam, że to zło. Realizuję zło, ale gdybym tego nie robił, byłoby jeszcze gorzej.”

Powrót Korwin-Mikkego na polityczne afisze, mimo wieku i wieloletniej obecności na marginesie, nie jest wyłącznie próbą reanimacji kariery. To otwarta próba odzyskania wpływu nad ruchem, który – jak twierdzi – został mu odebrany.

„Niech pan przejdzie się po ulicach, tylko nie Warszawy, to pan zobaczy, jak ludzie do mnie podchodzą.”

Rejestracja partii „Konfederacja” i „Radykalna Prawica” to więc nie tylko gest symboliczny, ale także demonstracja polityczna. Korwin pokazuje, że nadal chce walczyć – o swoje nazwisko, o ideologię i o władzę nad ruchem, którego był ojcem-założycielem. Konflikt z Mentzenem, choć osadzony w detalach formalnych i personalnych, w rzeczywistości odsłania głęboki spór o kierunek polskiej prawicy. Jedna strona stawia na radykalny program i konsekwencję, druga – na pragmatyzm i populistyczną komunikację. Która z nich okaże się skuteczniejsza, rozstrzygną wyborcy.