23 września 2025
Wydarzenia

Marechal: “Przyszłość prawicy we Francji zależy od jej zdolności do przezwyciężenia podziałów”

Identité‑Libertés to ruch polityczny założony przez wnuczkę Jean-Marie Le Pena, Marion Maréchal w 2024 roku, który w ciągu roku zyskał wyraźną tożsamość jako projekt „cywilizacyjnej prawicy”. Ugrupowanie to stawia sobie za cel stworzenie silnego, zjednoczonego bloku konserwatywnego, który ma przeciwstawić się zarówno tradycyjnej centroprawicy, jak i liberalno-lewicowemu establishmentowi. Marion Maréchal od początku podkreśla, że celem jej ruchu nie jest izolacja, ale budowanie szerszej koalicji prawicowych środowisk, które do tej pory były rozproszone. W ostatnich tygodniach mówi o tym otwarcie, często i stanowczo.

Podczas wydarzenia organizowanego 20 września w Paryżu, pod hasłem „W Europie prawica, która zwycięża”, Marion Maréchal mówiła:

„Skoro prawica potrafi się jednoczyć i wygrywać we Włoszech, Szwecji czy w Hiszpanii, to znaczy, że potrafi to zrobić także we Francji. Trzeba tylko porzucić uprzedzenia, ambicje osobiste i nauczyć się mówić jednym głosem wtedy, gdy chodzi o przyszłość naszego kraju.”

To wydarzenie nie było przypadkowe. Zorganizowano je we współpracy z frakcją Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim, a jego celem było pokazanie przykładów zwycięskich koalicji prawicowych z innych państw Europy. Maréchal, inspirując się doświadczeniem Giorgii Meloni we Włoszech, przekonywała, że francuska prawica również może stworzyć efektywny blok polityczny, jeśli tylko odważy się na realne zjednoczenie.

„Żadna partia, choćby nie wiem jak silna, nie wygra sama. To złudzenie, które musimy odrzucić. Dziś stawką nie są mandaty, ale przyszłość cywilizacji.”

To wezwanie do jedności prawicy było również głównym przekazem jej wywiadu udzielonego 22 września 2025 roku dla stacji CNEWS. Maréchal stanowczo odrzucała strategię izolowania się i liczenia na sukces jednej partii:

„Jestem głęboko przekonana, że przyszłość prawicy we Francji zależy od jej zdolności do przezwyciężenia podziałów. Jeżeli nie nauczymy się współpracować, nie będziemy rządzić przez następne dziesięciolecia.”

Podkreślała, że jej propozycja nie oznacza zacierania różnic czy wchłaniania innych ugrupowań przez Identité‑Libertés, lecz stworzenie sojuszu sił, które dzielą wspólną wizję państwa, społeczeństwa i tożsamości narodowej. Tłumaczyła:

„To nie jest apel o kapitulację którejkolwiek z partii. To apel o wspólnotę celu. Możemy się różnić w szczegółach, ale dziś chodzi o to, by nie przegrać bitwy o Francję.”

W tym samym duchu komentowała też inicjatywę Philippe’a de Villiersa, który zainicjował ogólnonarodową petycję w sprawie referendum dotyczącego imigracji. Maréchal odczytała to jako moment, który pokazuje, że różne środowiska prawicowe potrafią mówić jednym głosem, gdy stawką jest bezpieczeństwo i tożsamość kraju:

„To silny sygnał: kiedy stajemy razem wobec wyzwań takich jak masowa imigracja, potrafimy być jednością. To dowód, że wspólne działania są możliwe i skuteczne.”

Jej zdaniem kwestia imigracji to nie tylko problem społeczny czy kulturowy, ale temat o charakterze egzystencjalnym, który powinien być punktem wyjścia do szerszej współpracy politycznej na prawicy. Mówiła o tym wprost:

„Imigracja to temat, który może połączyć nas wszystkich. Bo to nie jest tylko sprawa polityczna. To jest kwestia tego, czy Francja za 30 lat będzie jeszcze Francją.”

Nie brakowało w jej wypowiedziach także mocniejszego tonu wobec przeciwników jedności – tych, którzy z różnych powodów odrzucają ideę sojuszu. Maréchal nie wahała się ich krytykować:

„Są tacy, którzy wolą przegrać samodzielnie niż wygrać razem. Dla mnie to postawa nieodpowiedzialna, wręcz politycznie samobójcza.”

Z drugiej strony, Maréchal wielokrotnie deklarowała, że jej ruch nie ma aspiracji do dominowania nad innymi, ale do tworzenia wspólnej przestrzeni działania. W październiku 2024 roku, ogłaszając powstanie Identité‑Libertés, mówiła:

„Uruchamiam ten ruch nie po to, by być kolejną partią na mapie, ale po to, by otworzyć drzwi do zwycięstwa całego obozu narodowego.”

W kolejnych miesiącach to przesłanie się nie zmieniało, wręcz przeciwnie – stawało się coraz bardziej stanowcze.

„Chcę pracować nad stworzeniem większości, w której prawica cywilizacyjna będzie miała swoje miejsce. Nie po to, by być widziana, ale po to, by działać.”

Widać wyraźnie, że Marion Maréchal postrzega swój ruch jako element większej całości. Jej propozycja dla francuskiej prawicy to nie nowa partia w tradycyjnym sensie, ale narzędzie do budowania koalicji, most łączący różne środowiska: od tożsamościowej prawicy po część konserwatywnych Republikanów. Jej celem jest stworzenie platformy, na której można opracować wspólny program, zbudować wspólne listy, a w dłuższej perspektywie zdobyć większość parlamentarną.

Jednocześnie nie ukrywa, że taki projekt musi być zakorzeniony w jasno zdefiniowanych wartościach. W jej rozumieniu jedność prawicy nie oznacza rozmycia tożsamości ideowej, lecz właśnie jej afirmację:

„Jedność nie oznacza kompromisu ze wszystkim. Wręcz przeciwnie – oznacza zgodę co do fundamentów. A naszym fundamentem jest cywilizacja, która nie chce umierać.”

To podejście odróżnia Maréchal od wielu innych aktorów politycznych, którzy często próbują budować szerokie koalicje kosztem jasności ideowej. W jej przekonaniu, to właśnie odwaga mówienia wprost o imigracji, islamizacji, kryzysie edukacyjnym czy rozpadzie rodziny może być siłą napędową nowej prawicy. Warto zwrócić uwagę, że jej nawoływania do jedności są nie tylko retoryczne. W praktyce Maréchal angażuje się w tworzenie wspólnych inicjatyw, zaprasza polityków z innych krajów, współorganizuje debaty i konferencje, buduje sieć kontaktów w Parlamencie Europejskim. Wszystko to ma służyć jednemu celowi – wyjściu z izolacji, która przez lata osłabiała francuską prawicę.

Jeśli można streścić strategię Marion Maréchal w jednym zdaniu, to będzie to zdanie, które powtarza ostatnio regularnie:

„Albo się zjednoczymy, albo zostaniemy zmieceni przez tych, którzy nie mają żadnych skrupułów i żadnych wątpliwości.”

Dla niej to nie jest kwestia wygody, ale konieczności. Identité‑Libertés ma być odpowiedzią na fragmentację, która – jak sama mówi – „stała się przekleństwem francuskiej prawicy”. Ruch ten nie aspiruje do bycia nowym centrum, ale do bycia katalizatorem jedności. I właśnie na tym fundamencie Marion Maréchal chce budować swoją przyszłość polityczną – a może i przyszłość całego obozu konserwatywnego we Francji.