16 września 2025
Wydarzenia

Lider VOX: Konfiskować i zatapiać statki przewożące nielegalnych migrantów do Europy!

Santiago Abascal wie, jak mówić do swojej publiczności. Nie buduje mostów, ale stawia barykady. Jego przemówienie podczas Europa Viva 2025 było nie tyle wypowiedzią polityka, co manifestem ideowym – pełnym emocji, oskarżeń i wezwania do działania. W oczach wielu jego sympatyków nie było to wystąpienie, lecz rozpoczęcie nowego etapu walki o Europę.

Już na początku Abascal zaznaczył, że nie mówi we własnym imieniu. Przedstawia się jako głos milionów obywateli, którym odebrano możliwość decydowania o własnym losie:

„Jesteśmy tutaj, by być głosem milionów Europejczyków i Hiszpanów, którzy chcą odzyskać prawo do decydowania o swojej przyszłości.”

Nie padają tu ogólniki o demokracji czy debacie – pada twarda deklaracja: chodzi o odzyskanie tego, co zostało zabrane. Abascal konsekwentnie buduje podział na „nas” i „nich”: narody kontra elity, zwykli ludzie kontra system.

Tematem przewodnim przemówienia jest hasło konferencji – „Rozpoczyna się rekonkwista”. Nie chodzi jednak tylko o odwołanie do historii Hiszpanii. Abascal używa tego słowa jako metafory dla powrotu prawicy do politycznej i kulturowej dominacji w Europie.

„Od dawna odbiera się głos narodom Europy i świata zachodniego, wypacza się ich wolę i pozbawia reprezentacji, prześladuje się ich legalnych przedstawicieli.”

To zdanie streszcza całą narrację VOX: narody są zdradzone przez własne instytucje, a ich polityczni reprezentanci – marginalizowani lub wręcz represjonowani. VOX nie próbuje wejść do systemu. VOX chce go obnażyć i zastąpić.

W przemówieniu nie zabrakło emocji i momentów patetycznych, często wzmacnianych prostymi, powtarzalnymi frazami. Gdy Abascal mówi o przyszłości, robi to językiem niemal militarnym:

„Mamy razem wiele do powiedzenia, mamy wiele do wyegzekwowania, mamy wszystko do obrony i wszystko do wygrania.”

To deklaracja ofensywy nie retorycznej, lecz realnej. Nie chodzi już o obronę konserwatywnych wartości, ale o ich odbudowę. Stąd właśnie „rekonkwista”. Na szczególną uwagę zasługuje wątek poświęcony śmierci młodego aktywisty Charliego Kirka – wydarzeniu, które w przemówieniu Abascala zyskało wymiar symboliczny. Abascal mówi o nim jako o ofierze „nienawiści do patriotów” i braku wolności słowa na uczelniach.

„Nie mogą znieść wolnej debaty na uniwersytetach. Ani władze akademickie, ani globalistyczna lewica. I dlatego go zabili.”

To bardzo mocne oskarżenie: bezpośrednie, emocjonalne, trudne do zignorowania. Dla publiczności VOX to nie kontrowersja, lecz potwierdzenie, że system jest zdolny do wszystkiego, by utrzymać władzę.

W obliczu takiego zagrożenia Abascal nie pozostawia wątpliwości co do stanowczości swojego ruchu:

„Ani ich nienawiść, ani ich władza, ani ich kłamstwa nie pokonają woli patriotów. Nie zatrzymają nas.”

W innym momencie podkreśla, że ataki medialne i oskarżenia nie tylko nie szkodzą VOX, ale wręcz są powodem do dumy:

„Mówią, że VOX to partia narodowo-katolicka, rasistowska, homofobiczna, klimatyczna, negacjonistyczna, szydząca z przemocy wobec kobiet. Ale już wam mówiliśmy sześć lat temu, że te obelgi nosimy jak medale na piersi.”

To klasyczny zabieg polityki tożsamościowej: przekształcenie zarzutu w symbol siły. Im ostrzejsze ataki, tym większa satysfakcja. VOX nie boi się być znienawidzony, wręcz tego oczekuje.

Kolejną osią przemówienia była teza, że działania obecnych władz (zarówno w Hiszpanii, jak i w Brukseli) to nie błędy, lecz zdrada. Abascal nie zostawia tu miejsca na kompromisy:

„Nie jesteśmy kłamcami, nie jesteśmy skorumpowani, nie jesteśmy tchórzami. Dla tego rodzaju ludzi już jest wystarczająco wielu.”

To jasne ustawienie się w kontrze do tzw. systemu. VOX ma być „partią prawdy” – jedyną, która mówi to, czego inni się boją. Przemówienie Abascala to nie dialog z przeciwnikami, ale apel do swoich; do tych, którzy czują, że zostali zdradzeni, opuszczeni i wyszydzeni przez elity. Dla nich VOX ma być nie tylko partią polityczną, ale narzędziem odkupienia.

Migracja, islam i ostrzeżenie przed „kalifatem z Brukseli”

Jeśli którykolwiek fragment przemówienia Santiago Abascala można określić mianem politycznego młota, to właśnie część poświęcona imigracji i islamizacji Europy zasługuje na to miano. Lider VOX nie unika mocnych słów. Nie próbuje też owijać w bawełnę. Przeciwnie, celuje w samo serce tematu, który dla dużej części jego elektoratu stanowi punkt zapalny.

Już na początku tej części mówi jasno:

„Albo oni odejdą, albo narzucą nam kalifat z Brukseli i ukradną przyszłość naszym dzieciom, dzieciom naszych dzieci i wnukom naszych wnuków.”

Nie ma tu miejsca na niuanse. Abascal przedstawia zagrożenie jako absolutne: jeżeli nie zostanie zatrzymane, zniszczy cywilizację europejską. Mowa nie tylko o fizycznym zagrożeniu, ale o symbolicznym upadku – utracie tożsamości, wolności i ciągłości pokoleniowej.

W kolejnych zdaniach rozwija tę myśl, wymieniając tych, którzy powinni zostać wydaleni z Hiszpanii i Europy:

„Precz z tymi, którzy przyjechali po to, żeby narzucać swoją religię ponad naszym prawem. Precz z tymi, którzy biją kobiety. Precz z tymi, którzy głoszą swoją świętą wojnę. Precz z tymi, którzy chcą zamknąć kobiety pod kapturem. Precz z tymi, którzy promują okaleczanie dziewczynek.”

To lista grzechów, z którą trudno polemizować: przemoc, fanatyzm religijny, pogarda wobec kobiet. Abascal wie, że mówiąc tak konkretnie, zdobywa wiarygodność. Unika ogólników i zamiast tego wylicza praktyki, które większość społeczeństwa uważa za nieakceptowalne. W ten sposób przedstawia swoją narrację jako zdroworozsądkową, a nie ekstremistyczną.

Co ważne, zaznacza, że jego gniew nie jest skierowany wobec wszystkich migrantów. Wręcz przeciwnie – chwali tych, którzy przybyli legalnie i przestrzegają zasad:

„Pierwsi, którzy razem z nami będą świętować te deportacje, to legalni imigranci. Ci, którzy przestrzegają zasad i szanują kraj, który ich przyjął.”

To ważne rozróżnienie. Abascal nie występuje przeciwko migrantom jako takim, lecz przeciwko tym, którzy – jego zdaniem – nadużywają gościnności i burzą ład społeczny. Tym samym odbiera broń krytykom, którzy chcieliby oskarżyć go o ksenofobię. Retoryka opiera się nie na pochodzeniu, lecz na zachowaniu.

Najbardziej kontrowersyjny fragment dotyczył organizacji ratujących migrantów na Morzu Śródziemnym, zwłaszcza statku Open Arms, który Abascal otwarcie zaatakował:

„Tak, trzeba go skonfiskować i zatopić. Nie, nie palnęliśmy tego przypadkiem. Nie była to prowokacja. Powtarzam: skonfiskować i zatopić.”

To nie tylko prowokacja – to komunikat o bezkompromisowości. Abascal nie pozostawia miejsca na wątpliwości. Gdyby rządził, takie działania mogłyby wejść w życie. Krytyka organizacji pozarządowych, jego zdaniem, nie wynika z niechęci do pomocy, lecz z przekonania, że stanowią one „przemysł migracyjny”.

Żeby złagodzić kontrowersję, dodaje z ironią:

„Jeśli nie chcą go zatopić, możemy go postawić przy brzegu, ale w drugą stronę – żeby odwoził tych, którzy muszą wrócić do swojego kraju.”

Ten zabieg ma swój efekt: wzmacnia przekaz twardej polityki, ale też sugeruje alternatywę czyli deportacje, nie śmierć. Dla zwolenników VOX to nie brutalność, lecz logika.

W dalszej części przemówienia Abascal przedstawia argument finansowy, który – jak dobrze wie – przemawia do szerokiej grupy wyborców:

„Utrzymanie jednego nielegalnego imigranta kosztuje Hiszpanów więcej niż opieka nad naszymi seniorami w publicznym domu opieki.” (…) „Kosztuje dwa razy więcej niż utrzymanie hiszpańskiego żołnierza, który powinien chronić nasze granice.”

Tu pojawia się silny kontrast: obcy versus nasi, przestępcy versus seniorzy, imigranci versus żołnierze. To klasyczny chwyt retoryczny, który działa zwłaszcza w kraju, gdzie emeryci i młodzi pracownicy zmagają się z wysokimi kosztami życia.

Na koniec tej części lider VOX oskarża instytucje państwowe o wspieranie mafii migracyjnych, czerpiących zyski z nielegalnego napływu ludności:

„To pieniądze kradzione przede wszystkim najsłabszym.”

Tu kończy się krytyka moralna, a zaczyna bezpośrednie oskarżenie: system nie tylko nie broni obywateli, ale okrada ich, żeby finansować własny upadek. To potężny zarzut, który trafia na podatny grunt.

Europa kontra elity – finał przemówienia i wezwanie do walki

Finał przemówienia Santiago Abascala nie był uspokojeniem nastrojów, lecz ich dalszym podgrzaniem. Po mocnych fragmentach o migracji i islamizacji przyszła pora na ostrą krytykę lewicowych elit, przywódców unijnych i zachodnich mediów. Abascal mówił o zdradzie, korupcji, a nawet o „sojuszu z terrorem”. Jego słowa miały jeden cel: zburzyć zaufanie do obecnych struktur władzy i zbudować poparcie dla głębokiej politycznej zmiany.

Jednym z najmocniejszych zarzutów była sugestia, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, określana ironicznie jako „Border Palpatine”, działa w interesie islamistów, a nie obywateli Unii.

„Słuchałem, jak zaczynała swoje przemówienie o stanie Unii, mówiąc o wojnie w Ukrainie i Gazie. Zawsze mają jakąś wojnę, jakiejś tragedii potrzebują, żeby nie mówić o własnej korupcji.”

To klasyczne przeniesienie uwagi z tematów globalnych na lokalne. Abascal sugeruje, że konflikty międzynarodowe są wykorzystywane cynicznie jako zasłona dymna. To przekaz, który działa szczególnie mocno w czasach zmęczenia wojną i inflacją.

Jeszcze ostrzej zabrzmiały słowa o relacjach między elitami europejskimi a organizacją Hamas:

„Unia Europejska czuje się bliska Braciom Muzułmańskim, których nigdy nie chce ukarać. A przecież wystarczyłoby, żeby Hamas wypuścił zakładników – to zakończyłoby wojnę.”

Dla Abascala oczywiste jest, po której stronie powinny stać europejskie instytucje: nie po stronie „kalifatu z Brukseli”, lecz po stronie cywilizacji Zachodu. Jego przekaz nie uznaje kompromisów w tej sprawie. VOX jak niemal każda partia nacjonalistyczna na Zachodzie stoi po stronie Izraela, a partia Likud premiera Netanjahu jest obserwatorem przy Patriotacch dla Europy.

W dalszej części przemówienia broni chrześcijan w Afryce, o których Europa zapomniała:

„Nadszedł czas, byśmy z Europy zaczęli bronić chrześcijan w Afryce, którzy są ofiarami trwałego ludobójstwa z rąk islamistów.”

To wątek rzadko poruszany w głównym nurcie, ale skutecznie wpisujący się w narrację obrony chrześcijańskich korzeni Europy. Abascal konsekwentnie stawia się po stronie prześladowanych, sugerując, że europejskie elity milczą z powodu politycznej poprawności lub własnych interesów.

Mocne słowa padają także pod adresem premiera Hiszpanii, Pedro Sáncheza, którego Abascal oskarża wprost:

„Prezydent rządu Hiszpanii jest najlepszym sojusznikiem Hamasu w Europie. I to jest przerażające.” (…) „To psychopata, który okupuje pałac Moncloa i ma w pogardzie swój naród.”

Dla niektórych to już nie polityka, ale brutalna wojna narracyjna. Jednak dla sympatyków VOX – to dowód na to, że ich lider nie boi się mówić tego, co wielu tylko myśli. Ten język przekracza granice debaty parlamentarnej – i właśnie dlatego działa.

Nie mniej ostre były jego słowa o Chinach:

„Przekazuje naszą cyfrową suwerenność komunistycznej dyktaturze Chin. To nie jest polityka – to plan przestępczy.”

Tym samym Abascal wpisuje się w międzynarodowy nurt antykomunistycznej, antychińskiej retoryki, bliskiej np. Javierowi Milei czy Donaldowi Trumpowi. VOX nie ogranicza się do Hiszpanii, ale mówi językiem globalnego ruchu suwerenistycznego.

W końcówce przemówienia lider VOX przechodzi do podsumowania. Wzywa do walki przeciwko „trzem mafiom”, które jego zdaniem niszczą Europę:

„Mafia migracyjna, mafia klimatyczna i mafia zielonej korupcji to powód, dla którego Europa staje się coraz słabsza.”

W tej konstrukcji każda z tych „mafii” zabiera coś obywatelom: bezpieczeństwo (migracja), wolność (agenda klimatyczna), dobrobyt (zielona korupcja). Całość zamyka się w logicznej strukturze „problemu totalnego”, który może rozwiązać tylko polityczne trzęsienie ziemi.

„W imię ekologii zakazują podstawowych wolności: przemieszczania się, odżywiania się, stylu życia. Rząd chce nas zmusić do dzielenia się życiem przez dekret.”

To nie tylko krytyka polityki klimatycznej. To przedstawienie jej jako narzędzia kontroli społecznej. W oczach Abascala, i jego wyborców, zielona rewolucja to zasłona dla centralizacji władzy.

Na zakończenie wraca do początku – do hasła konferencji:

„Rozpoczyna się rekonkwista. Nic, absolutnie nic nas nie zatrzyma.”

To nie jest tylko koniec przemówienia. To deklaracja strategii ofensywnej, frontalnej, bez kompromisów.