15 września 2025
Wydarzenia

Argentyński prezydent: “Lewica atakuje nas, bo jesteśmy blisko zwycięstwa”

Choć prezydent Argentyny Javier Milei nie mógł pojawić się osobiście w madryckim Palacio de Vistalegre, jego zdalne wystąpienie stało się jednym z najmocniejszych momentów Europa Viva 2025. Milei, znany z bezkompromisowej retoryki i antysystemowego stylu, przemówił do europejskiej prawicy z pasją i ideowym przekonaniem. Jego przesłanie było jasne: wolność jest zagrożona, a bitwa o nią trwa na wszystkich frontach.

Już na początku podziękował gospodarzom zgromadzenia: VOX i Santiago Abascalowi za solidarność – przypominając, że nie zawsze mógł liczyć na życzliwość ze strony innych przywódców.

„Dziękuję bardzo VOX, Patriotom i mojemu wielkiemu przyjacielowi Santiago Abascalowi, który zawsze mnie wspierał, nawet gdy wszyscy inni odwracali się plecami.”

To nie tylko gest lojalności. To też przypomnienie, że nowa prawica w różnych częściach świata łączy się nie tylko w poglądach, ale też w doświadczeniu wykluczenia i oporu wobec dominującego porządku politycznego.

W dalszej części wystąpienia Milei odnosi się do tragicznej śmierci Charliego Kerra – młodego działacza, zamordowanego niedawno w USA. Dla Milei’a to symbol tego, co dzieje się, gdy wolność słowa zderza się z fanatyzmem.

„Charlie został brutalnie zamordowany z zimną krwią przez zwolennika Antify, podczas otwartej debaty ze studentami. To kolejny dowód na to, czym naprawdę jest lewica: nienawiścią i żalem.”

Milei nie traktuje tej tragedii jako jednostkowego przypadku, lecz jako przejaw szerszego zjawiska. Lewica, jak twierdzi, coraz częściej nie odpowiada argumentem na argument, lecz przemocą.

„Zabili człowieka głęboko pokojowego. Tylko Bóg wie, co stanie się z duszą drania, który pociągnął za spust.”

W dalszym ciągu przemówienia prezydent Argentyny rozszerza kontekst tej tragedii. Mówi o tym, jak lewica próbuje kontrolować nie tylko instytucje, ale też sposób myślenia obywateli.

„Prawdziwym problemem jest lewica, która w swojej próbie kolektywizacji każdego aspektu życia, chce również narzucić nam, co mamy myśleć.”

I dodaje:

„Kiedy spotykają kogoś, kto mówi ‘nie’ i zachęca innych, by zrobił to samo, zrobią wszystko, by go uciszyć – czy to przez kampanie oszczerstw, czy strzał w głowę, jak u Charliego czy Miguela Uribe w Kolumbii.”

Milei maluje obraz brutalnej, zorganizowanej machiny ideologicznej, która nie cofnie się przed niczym. Ale równie mocno podkreśla, że strach nie może paraliżować tych, którzy stoją po stronie wolności.

„To zjawisko zawsze jest pełne przemocy i nienawiści. Ale nie możemy się bać. Atakują nas, bo jesteśmy blisko zwycięstwa – politycznego, społecznego, kulturowego i ekonomicznego.”

W tej retoryce nie chodzi tylko o opór, ale o zwycięstwo. O nadzieję, że przewaga lewicy jest chwilowa, a triumf wolności – nieunikniony.

Ciekawym akcentem jest wprowadzenie języka religijnego, co u libertarian bywa rzadkością. Milei cytuje Pismo Święte, by podkreślić duchowy wymiar walki:

„Pismo mówi, że atakują nas pełni bezczelności i bezbożności, by nas wytępić, nasze kobiety i dzieci, i przejąć nasze dobra. My natomiast walczymy o życie i nasze zwyczaje, a niebo ich zmiażdży przed nami.”

To nie tylko emocjonalne wezwanie. To próba wpisania idei wolności w ramy czegoś większego niż tylko ekonomia czy polityka. Milei mówi o cywilizacji, tradycji, a nawet boskim porządku.

Na zakończenie przemówienia zwraca się bezpośrednio do publiczności Europa Viva, wzywając ją do działania:

„Nie poddawajcie się. Idźcie naprzód. Z Santiago Abascalem i VOX będziecie w stanie obronić Hiszpanię, tak jak my bronimy Argentynę”

I kończy słowami, które w jego ustach są już niemal sloganem:

„Nie zwycięża ten, kto ma więcej żołnierzy, lecz ten, kto ma za sobą siłę niebios.”(…) „Niech żyje Argentyna! Niech żyje Hiszpania! Niech żyje VOX! Niech żyje wolność, do cholery!”

Milei mówi jak lider rewolucji – ale nie rewolucji klasowej, tylko indywidualnej. Jego wystąpienie to kolejny głos w globalnej walce o przywrócenie pojęciu „wolności” jego pierwotnego, bezkompromisowego znaczenia. W Madrycie zabrzmiało to głośno i wyraźnie.

Jednak kilka dni wcześniej, w wyborach lokalnych w prowincji Buenos Aires, które odbyły się 7 września 2025 roku, partia prezydenta Javiera Mileia – La Libertad Avanza – poniosła wyraźną porażkę. Zwyciężyła koalicja peronistyczna Fuerza Patria, zdobywając około 47% głosów, podczas gdy ugrupowanie rządzące uzyskało zaledwie 34%. Różnica niemal 13 punktów procentowych to dotkliwy cios dla prezydenta, który jeszcze niedawno świętował zwycięstwo w wyborach krajowych.

Prowincja Buenos Aires to największy region w Argentynie i polityczny bastion lewicy. Ale to także kluczowy barometr nastrojów społecznych – od dekad pokazuje, dokąd zmierza kraj. Porażka Mileia została odebrana jako pierwsze poważne ostrzeżenie dla jego administracji.

Prezydent przyznał wprost, że to „jasna porażka”. W jego otoczeniu mówi się o konieczności zmiany strategii przed zbliżającymi się wyborami do Kongresu.