Polska stoi dziś przed jedną z najważniejszych debat o własnym bezpieczeństwie od dekad. Szef Kancelarii Prezydenta RP, Zbigniew Bogucki, zapowiedział, że plany dotyczące liczebności sił zbrojnych powinny zostać radykalnie zwiększone.
Obecny cel rządu, czyli 300 tysięcy żołnierzy do 2035 roku, może być niewystarczający w obliczu pogarszającej się sytuacji geopolitycznej. Bogucki ocenia, że realnym i koniecznym celem powinno być pół miliona żołnierzy.
„Docelowo najprawdopodobniej możemy mieć pół miliona żołnierzy. Pewnie takie będą potrzeby, patrząc na to, jak niestety dynamicznie i źle rozwija się sytuacja, jeśli chodzi o Rosję.”
To, według niego, nie tylko konieczność militarna, ale także strategiczna decyzja wynikająca z nowej rzeczywistości bezpieczeństwa w Europie.
„Jeżeli my tego nie zrozumiemy, to za jakiś czas możemy się obudzić w naprawdę bardzo nieciekawej rzeczywistości, a tego nikt by z nas nie chciał.”
Zwiększenie liczby żołnierzy do pół miliona to gigantyczne wyzwanie, nie tylko logistyczne, ale przede wszystkim finansowe. Bogucki zauważa, że bezpieczeństwo musi być priorytetem państwa.
„Bezpieczeństwo jest absolutnie fundamentem. Wydatki na obronność stają się wielką koniecznością i taką potrzebą pierwszoplanową.”
Jego zdaniem, Polska musi przemyśleć tę kwestię kompleksowo, zaczynając od systemu finansów publicznych i innowacyjnej gospodarki.
„To jest kwestia uszczelnienia systemu podatkowego, to jest kwestia rozwoju nowych technologii. To jest system naczyń połączonych. Żeby budować silną armię, trzeba mieć silną gospodarkę. Żeby ta gospodarka była silna, ona musi być innowacyjna.”
Obecne plany modernizacji armii obejmują zakupy nowoczesnego sprzętu: czołgi Abrams i K2, haubice K9, systemy Patriot. To elementy strategii odstraszania i wzmacniania wschodniej flanki NATO. Bogucki jednak przekonuje, że wobec zmieniającego się zagrożenia plany te trzeba przeskalować. Jego zdaniem dynamika sytuacji na wschodzie, agresywna polityka Rosji i prowokacje wobec sąsiadów wymagają zdecydowanej odpowiedzi.
„Jeżeli podrywane są polskie statki powietrzne i statki sojusznicze, to znaczy, że jest realne zagrożenie. Tutaj nie ma marginesu na to, żeby cokolwiek lekceważyć.”
Słowa Boguckiego znajdują wsparcie w wypowiedziach prezydenta Karola Nawrockiego, który w sierpniu również mówił o potrzebie dalszego zwiększania liczebności armii. Zapowiedział gotowość do budowy armii półmilionowej, jeśli państwo będzie na to gotowe. To pokazuje, że propozycje szefa Kancelarii nie są odosobnione, lecz wpisują się w szerszą strategię prezydencką.
Podnoszą się jednak pytania o realne możliwości wdrożenia tak ambitnego planu. Utrzymanie pół miliona żołnierzy oznacza nie tylko wyższe pensje, ale też ogromne wydatki na infrastrukturę, logistykę, szkolenia, zakupy sprzętu i jego utrzymanie. Eksperci wskazują, że nawet przy wzroście PKB osiągnięcie takiej liczby żołnierzy wymaga lat planowania i politycznej konsekwencji. Wymaga też społecznej zgody i zaangażowania całego państwa.
Bogucki nie unika tych kwestii. Przekonuje, że kluczowe będą reforma systemu finansowego i gospodarcza innowacyjność.
„My musimy naprawdę dzisiaj przemyśleć tę kwestię, bo bezpieczeństwo jest absolutnie fundamentem.”
Wypowiedzi ministra nie są jedynie komentarzem politycznym, ale próbą nadania nowego kierunku debacie publicznej o bezpieczeństwie narodowym. Polska – jego zdaniem – nie może już działać według dotychczasowych schematów. Zagrożenia są realne, a czas na przygotowania może się kończyć szybciej, niż się wydaje.
Budowa armii półmilionowej to projekt epokowy, który wymaga nie tylko pieniędzy, ale też determinacji i spójnej wizji. Bogucki nie owija w bawełnę – trzeba działać tu i teraz.
„Jeżeli my tego nie zrozumiemy… to możemy się obudzić w naprawdę bardzo nieciekawej rzeczywistości.”