6 lipca 2025
Wydarzenia

Zamieszki pod Madrytem po gwałcie afrykańskiego migranta na młodej Hiszpance

Alcalá de Henares, liczące ponad 190 tysięcy mieszkańców miasto położone niecałe 40 kilometrów na wschód od Madrytu, znalazło się w centrum uwagi po brutalnym gwałcie, do którego doszło pod koniec czerwca. Sprawa błyskawicznie przerodziła się w napięcie społeczne i polityczne, a protesty, które początkowo miały charakter pokojowy, zakończyły się starciami z policją, zatrzymaniami i oskarżeniami pod adresem władz lokalnych i centralnych.

Wszystko zaczęło się wieczorem 28 czerwca. 21-letnia kobieta została zaatakowana na ścieżce w pobliżu dużego centrum recepcyjnego dla cudzoziemców (CAED), mieszczącego się w dawnych koszarach Brygady Spadochronowej w Alcalá. Ofiara została brutalnie pobita i zgwałcona. Natychmiast trafiła do szpitala, a sprawą zajęła się specjalistyczna jednostka policji krajowej ds. przestępstw seksualnych.

Po kilku dniach intensywnego dochodzenia, na podstawie nagrań z monitoringu i zeznań świadków, policja zatrzymała podejrzanego: 21-letniego mężczyznę pochodzącego z Mali, mieszkańca wspomnianego ośrodka. Decyzją sądu został on tymczasowo aresztowany bez prawa do zwolnienia za kaucją. Usłyszał zarzuty gwałtu i ciężkiego uszkodzenia ciała. Informacja o jego zatrzymaniu natychmiast rozeszła się w mediach lokalnych i społecznościowych.

W tym czasie w mieście narastało napięcie. Już w środę, 2 lipca, odbyła się pierwsza demonstracja — kilkudziesięciu mieszkańców zgromadziło się na Placu Cervantesa, by wyrazić solidarność z ofiarą. Protest miał spokojny charakter i był organizowany oddolnie, bez udziału partii politycznych. Uczestnicy apelowali o sprawiedliwość i zapewnienie bezpieczeństwa w mieście, ale bez nawoływań do nienawiści czy ataków personalnych.

Dwa dni później sytuacja zmieniła się diametralnie. W piątek po godzinie 20:00 pod murami ośrodka CAED zebrało się ponad 500 osób i to wbrew oficjalnemu zakazowi zgromadzeń w bezpośrednim sąsiedztwie placówki. Wśród uczestników znaleźli się nie tylko lokalni mieszkańcy, ale również członkowie ugrupowań radykalnych, takich jak „Núcleo Nacional” ale i młodzieżówka „Revuelta” powiązana z narodowo-konserwatywną partią Vox.

Policja, przygotowana na możliwość eskalacji, rozlokowała kilkanaście jednostek prewencji. Służby wzywały protestujących do rozejścia się, jednak sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Doszło do starć: demonstranci próbowali sforsować ogrodzenie, w ruch poszły butelki i kamienie, a funkcjonariusze odpowiedzieli pałkami i gumowymi kulami. W wyniku zamieszek zatrzymano cztery osoby, a kilkanaście zostało wylegitymowanych.

Relacje z protestu szybko obiegły media społecznościowe. Nagrania przedstawiały chaotyczne sceny: z jednej strony tłum skandujący hasła o bezpieczeństwie i sprawiedliwości, z drugiej policyjne oddziały odpychające demonstrantów od bram ośrodka. Emocje były ogromne — wśród uczestników dało się słyszeć zarówno głosy pełne gniewu, jak i frustracji z powodu braku odpowiedzi ze strony władz.

Burmistrzyni miasta, Judith Piquet z Partii Ludowej (PP), jeszcze tego samego dnia ogłosiła, że złoży formalny wniosek o zamknięcie ośrodka. Według niej CAED powstał bez konsultacji z lokalnym samorządem, jest przepełniony i źle zarządzany. Choć pierwotnie miał przyjmować nie więcej niż 100 osób, obecnie przebywa tam — według szacunków ratusza — nawet 2 000 osób. Piquet podkreśliła, że mieszkańcy od wielu miesięcy zgłaszają problemy związane z bezpieczeństwem i porządkiem publicznym, a sytuacja wokół ośrodka stała się nie do utrzymania.

Z kolei delegat lewicowego rządu centralnego w regionie, Francisco Martín, odrzucił te zarzuty. W jego ocenie ośrodek działa zgodnie z przepisami, a obciążanie go odpowiedzialnością za przestępstwo jednostki to niebezpieczny precedens. Martín zwrócił też uwagę, że tylko w ciągu ostatnich dwóch lat w Alcalá de Henares odnotowano 18 innych przypadków gwałtów, które nie wzbudziły takiej reakcji lokalnych władz. Jego zdaniem niepokój społeczny został podsycony przez “skrajnie prawicowe” środowiska i wykorzystany politycznie przez Partię Ludową.

Tymczasem emocje nie opadły. W sobotę wieczorem organizatorzy zapowiedzieli kolejną demonstrację, która miała odbyć się w okolicach ośrodka. Rząd regionalny przeniósł ją jednak na Plac La Paloma, powołując się na względy bezpieczeństwa. Na miejscu zgromadziło się kilkaset osób — część z nich wciąż domagała się likwidacji CAED, inni apelowali o zachowanie spokoju i poszanowanie prawa. Spór w Alcalá wpisuje się też w szerszy kontekst ogólnokrajowy. Rząd premiera Pedro Sáncheza od lat realizuje otwartą politykę migracyjną, przekonując, że imigracja jest niezbędna do zrównoważenia rynku pracy i utrzymania systemu zabezpieczenia społecznego. Hiszpania, jako jeden z nielicznych krajów UE, w pełni poparła unijny Pakt Migracyjny, który zakłada redystrybucję uchodźców i mechanizmy solidarności między państwami członkowskimi. Przeciwnicy tej polityki — zarówno z prawej strony sceny politycznej, jak i spośród części społeczeństwa — domagają się wprowadzenia bardziej rygorystycznych zasad przyjmowania migrantów oraz większej kontroli nad ich integracją i lokalnym wpływem społecznym.