W ostatnich dniach ujawniono informacje, że strona ukraińska odmawia aktywnego udziału w identyfikacji zwłok polskich dzieci zamordowanych w czasie rzezi wołyńskiej. W odpowiedzi na pytanie w Radio Zet, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził lakonicznie: „Zostawmy to specjalistom”.
Czy naprawdę w obliczu tak dramatycznej sprawy, wymagającej ludzkiej wrażliwości i politycznej odwagi, odpowiedzią ma być technokratyczne unikanie tematu?
Rodziny ofiar Wołynia, organizacje kombatanckie i historyczne od lat domagają się nie tylko godnych ekshumacji, ale też pełnej identyfikacji ofiar. Tymczasem przedstawiciele Ukrainy — choć chętnie mówią o „pojednaniu” — uchylają się od współpracy w najbardziej bolesnych aspektach przeszłości.
Zdumiewa fakt, że w XXI wieku, w środku Europy, brakuje podstawowej gotowości do nazwania rzeczy po imieniu:
- kim były ofiary,
- kto je zamordował,
- i gdzie spoczywają ich szczątki.
Czy współczesna Ukraina naprawdę chce budować wspólnotę z Polakami, skoro w kluczowych momentach odwraca wzrok?
Szczególnie bulwersujące jest zachowanie Radosława Sikorskiego, który zamiast domagać się wyjaśnień od ukraińskich partnerów, de facto odsuwa odpowiedzialność:
„Zostawmy to specjalistom” – czy to odpowiedź, jakiej oczekują rodziny pomordowanych?
Czy ofiary mają być tylko przedmiotem badań antropologicznych, a nie osobami z konkretną tożsamością, historią, rodziną?
Wypowiedź Sikorskiego jest:
- chłodna,
- beznamiętna,
- całkowicie oderwana od wrażliwości społecznej.
Polityk, który powinien bronić godności polskich obywateli, wybiera dyplomatyczne wygładzenie problemu.
W obliczu takiej postawy rodzi się uzasadnione pytanie: czyje interesy reprezentuje polski rząd – ofiar, czy doraźnych sojuszników?
Nie chodzi o polityczną awanturę, ale o elementarną sprawiedliwość:
- dzieci zamordowane na Wołyniu nie miały głosu,
- nie mają siły, by upominać się o pamięć,
- to naszym obowiązkiem – jako Polaków i jako ludzi – jest mówić prawdę, nawet gdy jest ona bolesna dla obecnych partnerów politycznych.
Słowa Sikorskiego i postawa ukraińskich władz świadczą o głębokim kryzysie empatii w polityce zagranicznej.
Pojednanie możliwe jest tylko wtedy, gdy nie boimy się prawdy, nawet tej najbardziej niewygodnej.
Dziś rodziny ofiar Wołynia i cała Polska zasługują nie na dyplomatyczne uniki, ale na prawdę i szacunek.
Tymczasem słowa: „zostawmy to specjalistom” brzmią jak szyderstwo z pamięci tych, których zamordowano tylko dlatego, że byli Polakami.
Czy naprawdę na tym ma polegać nowoczesna dyplomacja?
Czy godność ofiar to cena za polityczny pragmatyzm?
Leave feedback about this