Po blisko czterech latach wojny, która odcisnęła głębokie piętno na ukraińskim społeczeństwie, najnowszy sondaż opublikowany przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii rzuca światło na przyszłość prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Wyniki są wyraźnym sygnałem: mimo że większość obywateli nadal mu ufa, aż 75 procent z nich nie chce, by po zakończeniu wojny pozostał na stanowisku głowy państwa.
Warto zaznaczyć, że zaufanie do Zełenskiego pozostaje relatywnie wysokie. Według najnowszych danych, ufa mu 60 procent badanych. Dla porównania, tuż przed rosyjską inwazją w lutym 2022 roku, poziom zaufania do niego wynosił zaledwie 37 procent, a po rozpoczęciu wojny skoczył do rekordowych 90 procent. To pokazuje, że jego wizerunek jako lidera w czasie kryzysu był przez długi czas bardzo silny. Jednak wojna to nie tylko czas heroicznych decyzji, ale również okres intensywnego sprawdzania autorytetów. Zełenskiemu udało się zachować legitymizację i przywództwo w najtrudniejszym momencie w historii niepodległej Ukrainy, ale po zakończeniu wojny Ukraińcy najwyraźniej chcą czegoś więcej – albo inaczej: chcą kogoś nowego.
Zaledwie 25 procent badanych chciałoby, by Zełenski pozostał prezydentem. 41 procent deklaruje, że mógłby nadal działać w polityce, ale niekoniecznie na najwyższym stanowisku. Z kolei 36 procent uważa, że po wojnie powinien całkowicie wycofać się z życia publicznego. Co więcej, 14 procent ankietowanych opowiada się za wszczęciem wobec niego postępowania karnego, choć sondaż nie precyzuje, o jakie zarzuty mogłoby chodzić. To rozwarstwienie opinii pokazuje złożony obraz relacji obywateli z ich liderem. Cytując fragment komentarza do wyników sondażu: „Dla okresu po zakończeniu wojny istnieje raczej oczekiwanie, by na stanowisku prezydenta pojawiła się nowa osoba”.
Ta potrzeba zmiany nie oznacza jednak, że społeczeństwo zwraca się ku opozycji. Przeciwnie – wyniki dotyczące byłego prezydenta Petra Poroszenki pokazują jeszcze większe społeczne zmęczenie starymi twarzami polityki. Tylko 23 procent Ukraińców chce, by Poroszenko pozostał aktywny w polityce, a zaledwie 9 procent widzi go ponownie jako prezydenta lub premiera. Aż 46 procent respondentów chciałoby, by odszedł z polityki, a 23 procent opowiada się za jego postawieniem przed sądem.
Łącznie 45 procent obywateli uważa, że ani Zełenski, ani Poroszenko nie powinni uczestniczyć w życiu politycznym po wojnie. Kolejne 46 procent reprezentuje podejście selektywne – gotowi są poprzeć jednego z nich, ale wykluczają drugiego. Tylko 9 procent Ukraińców chciałoby, by obaj pozostali w polityce. Te liczby są wyraźnym wskaźnikiem nie tyle politycznej polaryzacji, ile społecznego zapotrzebowania na nową jakość i nowe twarze w przywództwie. Co istotne, nieufność wobec Zełenskiego znacząco koreluje z oczekiwaniami co do jego przyszłości. Wśród tych, którzy mu “zdecydowanie ufają”, aż 69 procent chce, by nadal był prezydentem. W grupie tych, którzy “raczej ufają”, liczba ta spada do 21 procent. Wśród osób, które “raczej nie ufają”, tylko 2 procent popiera jego dalszą prezydenturę, a 60 procent chce, by całkowicie wycofał się z polityki. W grupie “zdecydowanie nieufających” aż 57 procent domaga się jego postawienia przed sądem.
Ten obraz pokazuje nie tylko erozję poparcia dla Zełenskiego, ale również intensywność emocji wśród jego przeciwników. Jednocześnie należy zauważyć, że Ukraińcy nie wykazują masowego pragnienia odwetu. Tylko 32 procent wszystkich badanych chce, by Zełenski lub Poroszenko – lub obaj – zostali osądzeni. Aż 68 procent nie widzi potrzeby żadnych procesów karnych wobec nich. To świadczy o dojrzałości politycznej społeczeństwa, które częściej skłania się ku pokojowemu wyjściu polityków z życia publicznego niż żąda ich ukarania.
Jak zaznaczył komentujący wyniki badania Anton Hruszecki, „to podejście – po prostu odejście z polityki bez groźby postępowania karnego – jest bardzo cywilizowane i faktycznie powinno być zachęcane, jeśli dążymy do budowy europejskiej, demokratycznej Ukrainy”. To ważna uwaga w kontekście przyszłości kraju, który walczy nie tylko z zewnętrznym agresorem, ale też o kształt własnego systemu politycznego. Obecna sytuacja pokazuje, że wojna zmieniła nie tylko granice i geopolityczne relacje Ukrainy, ale także oczekiwania jej obywateli wobec przywódców. Powstała nowa generacja liderów wśród żołnierzy, wolontariuszy, działaczy społecznych, samorządowców – ludzi, którzy w praktyce, nie w gabinetach, pokazali zdolność do działania w sytuacjach ekstremalnych. W oczach wielu obywateli to właśnie oni powinni dostać szansę po zakończeniu wojny.
Warto również zauważyć, że według sondażu tylko 11 procent Ukraińców chce przeprowadzenia wyborów przed końcem wojny. Oznacza to, że mimo krytyki i zmęczenia, Zełenski nadal cieszy się legitymizacją jako prezydent – przynajmniej do czasu zawarcia pokoju. Obecne nastroje społeczne nie są więc wyrazem sprzeciwu wobec niego jako lidera czasu wojny, ale raczej sygnałem, że Ukraińcy chcą nowego etapu, nowej jakości i nowych twarzy w polityce, gdy nadejdzie czas odbudowy kraju.
Sondaż to nie tylko fotografia nastrojów społecznych. To również ostrzeżenie: nie tylko dla Zełenskiego, ale dla całej klasy politycznej, że zaufanie zdobyte w czasie wojny nie gwarantuje poparcia po jej zakończeniu. Ukraińskie społeczeństwo, wzmocnione przez lata walki, coraz odważniej domaga się od swoich liderów nie tylko odwagi i determinacji, ale też transparentności, świeżości i zmiany.
Dla prezydenta Zełenskiego nadchodzące miesiące mogą być więc próbą nie tyle utrzymania władzy, ile odejścia w sposób, który będzie zgodny z oczekiwaniami obywateli. Bo choć wojna go wyniosła na szczyty popularności, pokój może być momentem, w którym społeczeństwo zdecyduje się zamknąć ten rozdział i otworzyć nowy – z nowymi ludźmi, nową energią i nowymi celami.