Modernizacja polskich sił pancernych przyspiesza. Jeszcze w tym roku ma się zakończyć realizacja pierwszego kontraktu z Koreańczykami na dostawę 180 czołgów, a od przyszłego roku rozpoczną się dostawy w ramach drugiej umowy wykonawczej. Polska zakupiła ponownie 180 wozów pancernych oraz 80 pojazdów towarzyszących wraz z zabezpieczeniem logistycznym i pakietem serwisowym. Ponad połowa koreańskich czołgów K2 będzie w wersji spolonizowanej, z których praktycznie wszystkie będą produkowane przez krajowe fabryki.
– Pod koniec drugiego etapu kontraktu Polska otrzyma czołgi w konfiguracji K2PL, częściowo wyprodukowane w Polsce – mówi agencji Newseria dr Euiwhan Kim, senior advisor, Defence Business Division w Hyundai Rotem.
Obecne dostawy czołgów K2 Black Panther to efekt umowy wykonawczej podpisanej w 2022 roku. W ramach podpisanej 1 sierpnia br. umowy wykonawczej Polska ponownie kupiła 180 czołgów, a także 80 pojazdów towarzyszących, pełny pakiet serwisowy, szkoleniowy i logistyczny. Dzięki transferowi technologii nasz kraj ma pozyskać zdolność do produkcji tych czołgów w Bumarze Łabędy. Jak poinformowało MON, spośród 180 czołgów objętych umową wykonawczą, 64 będą w spolonizowanej wersji, z czego 61 powstanie w Gliwicach z użyciem polskich komponentów. Nowe wersje będą bogatsze niż dotychczasowe. Pierwsze trzy egzemplarze czołgów w konfiguracji K2PL zostaną wyprodukowane w Republice Korei i poddane testom w związku ze zmianami w konfiguracji w odniesieniu do K2GF. W latach 2028–2030 planowana jest pełnoskalowa produkcja krajowa.
– Chociaż K2 jest bardzo dobrym czołgiem, z czasem rozwinęły się nowe technologie i pojawiły się nowe zagrożenia, stąd potrzeba ciągłego ulepszania dotychczasowego systemu. Pierwotna wersja to K2, następnie powstała wersja K2GF, a Polska otrzyma K2PL – wyjaśnia dr Euiwhan Kim.
Główne modyfikacje w K2PL względem pierwotnej konfiguracji dotyczą czterech obszarów: aktywnego systemu ochrony pojazdu klasy „hard kill” (KAPS), zdalnie sterowanego stanowiska bojowego (RCWS), systemów blokowania sygnałów (systemu antydronowego) oraz ulepszonej ochrony pasywnej w postaci wzmocnionego pancerza zapewniającego wysoką odporność balistyczną i przeciwminową. Dotychczas stosowane rozwiązania „soft kill”, które dezorientują lub zakłócają systemy naprowadzania, mają zostać uzupełnione mechanizmami zdolnymi fizycznie eliminować groźne pociski. Rosnące znaczenie dronów i nowych sposobów ataku wymusza zmianę taktyk i sprzętu. Technologie zakłócania sygnałów zwiększają szanse na neutralizację bezzałogowych systemów zwiadowczych i uderzeniowych. To praktyczne wnioski z trwających konfliktów, które projektanci szybko zamieniają na konkretne modyfikacje.
– Zdalnie sterowane stanowisko bojowe RCWS umożliwia dowódcom korzystanie z broni średniego kalibru z wnętrza wieży czołgu bez wystawiania się bezpośrednio na atak. Wersja zapewnia również elektroniczną i optyczną stabilizację obrazu – wskazuje starszy doradca w dywizji odpowiedzialnej za obronność w Hyundai Rotem. – W obliczu rozwoju dronów producenci zaczynają myśleć o ochronie przeciwdronowej. Jedną z technologii, jakie można zastosować, jest blokowanie sygnałów dronów, co może znacznie pomóc w zwalczaniu zagrożeń. Czwartym elementem jest ulepszony poziom ochrony pasywnej umożliwiający pokonanie współczesnych zagrożeń. Na początku prac nad czołgiem mieliśmy do czynienia z pewnym poziomem zagrożeń, jednak z czasem ten poziom się zwiększa. Musieliśmy więc zmodernizować sprzęt, pancerz, który w wersji K2PL będzie wzmocniony.
Obok modernizacji K2PL Hyundai Rotem prowadzi prace nad czołgiem nowej generacji, z systemem Deep Front z bezzałogową wieżą, hybrydowym napędem wodorowym, armatą gładkolufową kal. 130 mm z ulepszoną sztuczną inteligencją oraz zaawansowanymi możliwościami przeciwpancernymi. Produkcja K3 planowana jest na około 2040 rok, aby zastąpić starsze modele serii K, i docelowo ma pozwolić na dominację na polu bitwy.
– W Korei rozpoczęliśmy etap proof of concept. Myślimy o wielu rodzajach misji, technologii i konfiguracji, ale musimy najpierw potwierdzić słuszność naszej koncepcji, ponieważ czołgi nowej generacji korzystają z technologii „deep front”, które wymagają przetestowania, również pod kątem wykonalności. Sama technologia, nieważne jak nowa i zaawansowana, staje się bezużyteczna, jeśli nie jest dostosowana do użytku przez ludzi. Chcemy więc sprawdzić, czy koncepcja jest wykonalna, właściwa i skuteczna. Dopiero rozpoczęliśmy ten proces i do roku 2028 stworzymy pierwszą wstępną koncepcję prototypu czołgu, który będzie się przemieszczać i strzelać, ale w bardzo ograniczonych warunkach. To może jednak wystarczyć, aby sprawdzić wykonalność i słuszność koncepcji – wskazuje ekspert. – Zgodnie z kolejnym założeniem czołgi nowej generacji będą się poruszać po polu bitwy w klastrze, nie pojedynczo. Dotychczas komendy głosowe i komunikacja na odległość mogła być przekazywana na przykład w ramach plutonu, jednak w przypadku czołgów nowej generacji cała łączność na odległość jest zintegrowana.
Takie projekty wpisują się w ogólnoświatowe trendy definiujące „nową generację” czołgów. Wiele państw równolegle modernizuje swoje wozy lub buduje „migrację” do następnej generacji.
– Wszyscy mówią teraz o sztucznej inteligencji, która stanowi znaczny krok naprzód i przynosi istotne zmiany w naszym codziennym życiu. Ma ona zastosowanie również do projektowania czołgów. Większość decyzji będzie podejmowanych za pomocą sztucznej inteligencji, na przykład wykrywanie i rozpoznawanie celu oraz stosowanie środków zaradczych. Jest to jeden z kluczowych elementów. Kolejnym jest elektryfikacja systemów. Obecnie niemal każdy czołg jest napędzany silnikiem spalinowym, ale ponieważ obecnie czołgi potrzebują więcej mocy i zasilania elektrycznego, zaczyna się myśleć o zmianie zasilania z silników spalinowych na elektryczne – mówi dr Euiwhan Kim. – Są to istotne zmiany, w rezultacie których można korzystać z wież bezzałogowych. Może się to stać możliwe dzięki zastosowaniu technologii AI i systemów zelektryfikowanych. Rozwiązanie to znacznie przyczyni się do zwiększenia przeżywalności załóg.
za: newseria.pl