19 września doszło do kolejnej próby nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Tym razem cudzoziemcy próbowali dostać się do Polski… tunelem. Dzięki sprawnie działającej barierze elektronicznej i szybkiej reakcji funkcjonariuszy, próba zakończyła się fiaskiem.
W rejonie działania Placówki Straży Granicznej w Narewce czterech cudzoziemców próbowało przedostać się na terytorium Polski, podkopując się pod barierą graniczną. Ich działania miały charakter dobrze przemyślanej operacji – tunel, którym usiłowali wejść do Polski, miał swój początek po stronie białoruskiej, tuż przy ścianie lasu. Mieli nadzieję, że przemieszczając się pod ziemią, zdołają uniknąć wykrycia przez systemy nadzoru.
Nie spodziewali się jednak, że Polska granica jest dziś pod stałym okiem zaawansowanej technologii. O godzinie porannej, 19 września, funkcjonariusze z Centrum Nadzoru Bariery Elektronicznej otrzymali alert sygnalizujący nietypową aktywność w obrębie bariery fizycznej. System natychmiast zarejestrował naruszenie, a dane o miejscu próby wtargnięcia zostały przekazane do patroli działających w terenie.
– Dzięki pełnej integracji systemów czujników, kamer oraz szybkiej komunikacji, byliśmy w stanie natychmiast zareagować – informuje rzecznik Straży Granicznej. – Patrole dotarły na miejsce zanim cudzoziemcy zdążyli wyjść na powierzchnię po polskiej stronie. Widząc funkcjonariuszy, zdecydowali się na powrót na stronę białoruską.
Bariera elektroniczna, nazywana przez niektórych „cyfrową tarczą wschodu”, okazała się kluczowym narzędziem do szybkiej detekcji tego typu zagrożeń. Jej zadaniem jest nie tylko monitorowanie ruchu w obrębie granicy, ale również wykrywanie prób jej obejścia – także pod ziemią. To możliwe dzięki systemowi czujników sejsmicznych, termowizyjnych oraz analizie wzorców ruchu. Fakt, że tunel zaczynał się po stronie białoruskiej, wskazuje na świadome działanie migrantów pod nadzorem tamtejszych służb. Choć oficjalnie strefa przygraniczna po stronie białoruskiej jest zamknięta dla cywilów i kontrolowana przez służby państwowe, nielegalni migranci wciąż pojawiają się tam regularnie – często eskortowani lub instruowani przez białoruskie formacje graniczne.
– Widzimy wyraźny wzorzec – mówi oficer SG z Narewki. – Migranci nie działają na ślepo. Są kierowani do konkretnych miejsc, gdzie mają próbować przedostawać się do Polski. Często wcześniej robi się im „mapy” albo daje współrzędne GPS. To zorganizowane działania.
Granica pod presją
Od początku kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią polskie służby regularnie informują o nielegalnych próbach przekroczenia granicy. Większość z nich ma miejsce w nocy, w trudno dostępnych rejonach leśnych. Wykrywanie i reagowanie na takie incydenty wymaga zaawansowanych technologii oraz doskonałej koordynacji jednostek w terenie. Tunel, którym próbowano przejść 19 września, to kolejny przykład eskalacji metod wykorzystywanych przez osoby chcące ominąć barierę fizyczną. W przeszłości odnotowywano już próby forsowania płotu, przeskakiwania przez niego przy użyciu drabin, a nawet przerzucania dzieci przez szczyt ogrodzenia. Tunel – choć nietypowy – wpisuje się w ten ciąg eskalacji.
Na miejscu pracują obecnie funkcjonariusze Straży Granicznej oraz technicy analizujący strukturę wykopanego przejścia. Nie jest wykluczone, że tunel był już wcześniej wykorzystywany i że może istnieć więcej podobnych przejść podziemnych wzdłuż granicy z Białorusią.
Próba z Narewki to kolejny sygnał, że granica polsko-białoruska wciąż pozostaje celem zorganizowanych grup zajmujących się przerzutem ludzi. Choć Polska zainwestowała setki milionów złotych w zabezpieczenia, ryzyko nielegalnych przekroczeń nie znika – zmieniają się jedynie metody. Na szczęście, tym razem technologia i czujność ludzi wygrały.