Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Trzaskowski w Monachium: “Populiści nie mają wyrzutów sumienia, gdy niszczą konstytucję”
Wydarzenia

Trzaskowski w Monachium: “Populiści nie mają wyrzutów sumienia, gdy niszczą konstytucję”

Trwa 61. Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa, jedno z najbardziej prestiżowych, ale i coraz częściej postrzeganych jako jednostronnych spotkań globalnych elit politycznych. Tegoroczna edycja, podobnie jak poprzednie, skupiła się na kwestiach geopolitycznych, z naciskiem na sytuację na Ukrainie oraz bezpieczeństwo Europy.

Podczas konferencji przemawiał m.in. amerykański wiceprezydent J.D. Vance, który ostrzegł Europę, że jej największym problemem nie jest Rosja, lecz brak odpowiedzialnej polityki obronnej oraz rosnąca zależność od USA. Wiceprezydent podkreślił, że Stany Zjednoczone nie mogą nieustannie ratować Europy, która nie chce ponosić realnych kosztów swojego bezpieczeństwa.

– Europa powinna sama zadbać o swoje bezpieczeństwo i nie liczyć na to, że Ameryka będzie to robić za nią bez końca. To nie Rosja mnie najbardziej martwi, ale właśnie brak odpowiedzialności po stronie europejskich elit – zaznaczył Vance.

Słowa te stanowią wyraźny kontrast wobec narracji prezentowanej przez obecnych w Monachium europejskich polityków liberalnych i lewicowych, w tym Rafała Trzaskowskiego, który skupił się głównie na ideologicznych rozważaniach dotyczących demokracji i “populizmu”.

Podczas jednego z paneli dyskusyjnych w Monachium głos zabrał prezydent Warszawy i kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski Rafał Trzaskowski, który przedstawił swoją wersję wydarzeń dotyczących polskiej polityki ostatnich lat.

– W Polsce 9 lat temu władzę zdobyli konserwatywni populiści. Wielu naszych kolegów z USA twierdziło, że populizm jest tylko problemem polsko-węgierskim. Mówiliśmy, że jest to problem demokracji, że nie ma tu rozgraniczenia pomiędzy lewicą a prawicą. Partie antyestablishmentowe mogą wygrać wszędzie. Musimy sobie dać z tym radę. Polska jest tu dobrym przykładem, ponieważ okazała się bardzo odporna, koniec końców wygrali demokraci. Czekają nas jeszcze jedne wybory – prezydenckie – mówił Trzaskowski.

Taka narracja wpisuje się w typowy język liberalnych elit, które próbują przedstawić konserwatywne ruchy jako zagrożenie dla demokracji, ignorując fakt, że to właśnie demokratyczna wola społeczeństwa wynosi każdą partię, która wygrywa wybory. Co więcej, Trzaskowski zdaje się nie dostrzegać, że wybory w Polsce wygrali nie jacyś anonimowi „demokraci”, lecz konkretna koalicja lewicowo-liberalna, której sukces był możliwy dzięki masowemu zaangażowaniu międzynarodowych organizacji oraz europejskich elit politycznych.

Próba osłabienia państwa narodowego?

W dalszej części swojej przemowy prezydent Warszawy odniósł się do znaczenia społeczeństwa obywatelskiego i samorządów w utrzymaniu liberalnego porządku w Polsce.

– Dlaczego wygraliśmy wybory parlamentarne? Ponieważ mamy bardzo mocne społeczeństwo obywatelskie, mocne organizacje pozarządowe. Wiele władzy jest w rękach samorządów. Ludzie tak łatwo nie oddają tej władzy. Większość władzy w miastach, w regionach była w ręku demokratów, co pozwoliło nam obronić nasze zasady – stwierdził Trzaskowski.

Jednak warto zapytać, jakie społeczeństwo obywatelskie ma na myśli prezydent Warszawy? W rzeczywistości wiele organizacji pozarządowych, które wspierały jego ugrupowanie, było finansowanych z zagranicznych funduszy oraz organizacji unijnych, co rodzi pytanie o suwerenność polityczną Polski.

Dodatkowo Trzaskowski po raz kolejny podkreślał rolę samorządów, które według niego stanowią ostoję demokracji. Jednak nie wspomniał, że w wielu polskich miastach zarządzanych przez jego ugrupowanie coraz częściej wprowadza się politykę ideologiczną, ignorując potrzeby zwykłych obywateli.

Prezydent Warszawy nie szczędził również krytyki wobec poprzednich rządów, zarzucając im łamanie konstytucji i niszczenie demokracji.

– Populiści nie mają wyrzutów sumienia, gdy niszczą konstytucję. W Polsce, oczywiście, mamy mechanizmy kontroli, jednak populiści po prostu łamali konstytucję. W tej chwili trudno jest odwrócić niektóre rzeczy, ponieważ prezydent Polski korzysta z prawa weta. Chcemy m.in. wprowadzić ustawy zapewniające niezależność sądownictwa. Staramy się szukać różnych rozwiązań, jednak prezydent nie jest w stanie ich zaakceptować. Powracamy do rządów prawa, ale by dokończyć ten proces, musimy wygrać wybory prezydenckie – mówił Trzaskowski.

Jego zarzuty wobec obozu politycznego Zjednoczonej Prawicy są o tyle interesujące, że to właśnie za rządów jego formacji politycznej w latach 2007-2015 media publiczne i wymiar sprawiedliwości były w dużej mierze kontrolowane przez elity liberalne. O „łamaniu konstytucji” mówią dziś ci sami politycy, którzy przez lata blokowali reformy sądownictwa i wykorzystywali system do własnych celów.

Wystąpienie Rafała Trzaskowskiego na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wpisuje się w szerszą strategię europejskich elit, które próbują marginalizować konserwatywną prawicę i przedstawiać ją jako zagrożenie dla demokracji. Jednak fakty przeczą temu obrazowi – coraz więcej Europejczyków dostrzega, że to nie konserwatyści są problemem, ale polityka oparta na ideologii zamiast zdrowego rozsądku.

J.D. Vance, w przeciwieństwie do Trzaskowskiego, wskazał na rzeczywiste zagrożenia, przed którymi stoi Europa – brak odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo, uzależnienie od USA oraz błędy elit politycznych, które bardziej przejmują się poprawnością polityczną niż realnymi problemami obywateli.

Czy Polska pod rządami ludzi takich jak Trzaskowski będzie częścią tej samej politycznej utopii, która doprowadziła Europę do kryzysu? A może konserwatywna alternatywa, jaką zapowiadają ugrupowania prawicowe w całej Europie, okaże się jedynym ratunkiem dla osłabionego kontynentu? Najbliższe lata pokażą, czy Polacy ponownie dadzą się zwieść narracji liberalnych elit, czy wybiorą politykę opartą na suwerenności i zdrowym rozsądku.

Exit mobile version