Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Sąd w Berlinie przeciwko pushbackom do Polski. Niemieckie MSW robi jednak swoje
Wydarzenia

Sąd w Berlinie przeciwko pushbackom do Polski. Niemieckie MSW robi jednak swoje

Pomimo wyroku sądu administracyjnego w Berlinie, który uznał za niezgodne z prawem zawracanie osób ubiegających się o azyl bez przeprowadzenia odpowiedniej procedury, minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt zapowiedział kontynuację tej praktyki. Jego zdaniem wyrok dotyczy jedynie konkretnego przypadku i nie podważa ogólnego podejścia rządu do kontroli granicznych.

Dobrindt stwierdził, że chodziło o trzech obywateli Somalii, którzy kilkukrotnie próbowali przekroczyć granicę z Polski, a dopiero za trzecim razem powołali się na prawo do azylu. Minister uznał to za wystarczający powód, by kontynuować dotychczasową politykę, a szczegółowe uzasadnienia mają być dostarczone w dalszym postępowaniu sądowym.

Decyzja ministra spotkała się z ostrą krytyką ze strony Zielonych i Lewicy. Ich przedstawiciele zarzucają rządowi łamanie prawa i wykorzystywanie uchodźców do politycznych celów. Ich zdaniem państwo prawa nie może pozwolić sobie na ignorowanie przepisów tylko po to, by wysłać wyborcom sygnał siły. Zieloni podkreślają, że zgodnie z unijnym rozporządzeniem dublińskim każda osoba ubiegająca się o azyl na terenie Niemiec ma prawo do przeprowadzenia pełnej procedury ustalenia odpowiedzialnego państwa członkowskiego, a dopiero potem można podejmować dalsze decyzje. W ocenie sądu nie ma obecnie podstaw prawnych do stosowania wyjątków, ponieważ rząd nie wykazał istnienia rzeczywistego zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego.

Ze strony CDU i CSU popłynęły bardziej wyważone komentarze. Günter Krings, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego, uznał decyzję sądu za wynik wstępnego postępowania, które nie ma charakteru precedensowego. Wskazał, że wielu prawników uważa działania rządu za legalne i zgodne z intencją prawa europejskiego. W jego opinii nie ma potrzeby zmieniać obecnej praktyki, dopóki nie zapadnie ostateczny wyrok w postępowaniu głównym.

Decyzja niemieckiego rządu, by kontynuować zawracanie osób ubiegających się o azyl pomimo wyroku sądu, to nie tylko spór o interpretację przepisów – to starcie dwóch podejść do państwa prawa i polityki migracyjnej. Z jednej strony mamy pragmatyczne podejście części klasy politycznej, która widzi w masowej migracji ryzyko dla stabilności społecznej, porządku publicznego i wydolności systemu opieki społecznej. Z drugiej strony – obrońcy praw człowieka, organizacje pozarządowe i część środowisk politycznych, którzy podkreślają, że nawet w trudnych czasach zasady prawa międzynarodowego i konstytucyjnego muszą pozostać nienaruszalne.

Problem polega również na tym, że niemieckie społeczeństwo jest coraz bardziej podzielone w kwestii migracji. W miarę jak rosną koszty zakwaterowania, opieki zdrowotnej i integracji uchodźców, pojawiają się głosy, że państwo nie jest w stanie poradzić sobie z napływem kolejnych tysięcy osób. W wielu miejscach brakuje infrastruktury, nauczycieli, miejsc w żłobkach i szkołach. Tymczasem statystyki pokazują, że część osób, które trafiają do Niemiec, nie spełnia warunków uzyskania statusu uchodźcy, ale i tak pozostają w kraju przez długie lata dzięki rozbudowanym procedurom odwoławczym.

Zwolennicy bardziej restrykcyjnej polityki wskazują na potrzebę większej skuteczności, w tym właśnie na granicach. Dla nich decyzja Dobrindta jest wyrazem odpowiedzialności za państwo i jego obywateli. Argumentują, że jeśli system ma działać, to musi być jasno określona granica: kto spełnia warunki i ma prawo ubiegać się o azyl, a kto nie – i powinien zostać zawrócony.

Z kolei krytycy ostrzegają przed erozją fundamentów prawnych. Wskazują, że granice państwa prawa zaczynają się tam, gdzie rząd przestaje respektować wyroki sądów. Nawet jeśli orzeczenie dotyczy jednego przypadku, jego ignorowanie może tworzyć niebezpieczny precedens. Jeśli dziś odmawia się ochrony somalijskim uchodźcom, to jutro można będzie pominąć prawa innych grup – wszystko w imię „wyjątkowych okoliczności”.

W tle tej debaty są też relacje w samej Unii Europejskiej. Niemcy nie mogą jednostronnie wypowiedzieć zapisów układu z Dublina, skoro same domagają się solidarności w relokacji migrantów. Każde odejście od wspólnych zasad osłabia spójność unijnej polityki migracyjnej. Dlatego sposób, w jaki Berlin rozwiąże ten spór, będzie miał znaczenie nie tylko dla trzech Somalijczyków, ale dla całej europejskiej odpowiedzi na kryzys uchodźczy.

Exit mobile version