W kuluarach Polskiego Stronnictwa Ludowego wrze. Jak ustaliły media, do działaczy ugrupowania trafiła ankieta, w której bez ogródek zapytano o możliwość zawarcia koalicji z… PiS i Konfederacją.
Co więcej, w grze miałby być nawet urząd premiera dla Władysława Kosiniaka-Kamysza.
„Czy jeśli PiS i Konfederacja złożyłyby propozycję PSL, by Stronnictwo utworzyło teraz z nimi rząd, w którym premierem zostałby Władysław Kosiniak-Kamysz, to czy PSL powinien taką propozycję przyjąć?” – takie pytanie miało znaleźć się w ankiecie rozesłanej działaczom Stronnictwa, którą należało odesłać do czwartku.
Informacje o istnieniu tego kwestionariusza potwierdza rozmówca „Gazety Wyborczej”:
– Zadzwoniła do mnie koleżanka, która jest w PSL, że dostali coś takiego. Była mocno zdziwiona, bo w kwestionariuszu znalazły się pytania o koalicję z PiS, Konfederacją i ewentualne premierostwo dla Kosiniaka-Kamysza – relacjonuje źródło dziennika.
Na pierwszej stronie dokumentu napisano:
„Szanowni państwo, w imieniu Prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, mam przyjemność zaprosić państwa do krótkiej ankiety (….) Badanie dotyczy oceny sytuacji po wyborach prezydenckich, a także pomysłów na dalsze funkcjonowanie PSL w ramach rządu”.
Ankieta została rozesłana jeszcze przed czwartkowym spotkaniem liderów koalicji rządzącej, a jej termin zwrotu zbiegał się z naradą partnerów z Trzeciej Drogi i Koalicji Obywatelskiej. Równolegle, Kosiniak-Kamysz zapewniał o jedności rządzących:
– Były duże emocje, wyrażały się w głosach, które słyszeliście. Ale wychodzi coś dobrego: jesteśmy zjednoczeni, z dobrym planem na Polskę – mówił prezes PSL po spotkaniu koalicji.
Jednak w tym samym czasie, jak ujawnia Opolska360.pl, działacze PSL wypełniali ankietę, w której nie tylko pytano o koalicję z PiS i Konfederacją, ale także o objęcie przez lidera PSL teki premiera w nowym rządzie. Jedno z pytań brzmiało o współpracę po wyborach w 2027 roku, ale inne sugerowało możliwość wejścia do koalicji już teraz.
Ankieta zawierała także rubrykę, w której działacze mieli wskazać trzy najpilniejsze kwestie do rozwiązania przez ugrupowanie – co może świadczyć o tym, że Stronnictwo rozważa poważne zmiany kursu politycznego.
PiS wystawia Kosiniaka na premiera?
Na horyzoncie politycznym pojawia się coraz więcej sygnałów, że Prawo i Sprawiedliwość szuka alternatywy dla obecnej większości sejmowej. W poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński zaproponował utworzenie tzw. rządu technicznego.
– Wynik wyborów prezydenckich to czerwona kartka dla obecnego rządu. Demokracja walcząca przegrała – mówił Kaczyński. – Premierem tego rządu nie musi być polityk PiS, ale musi to być człowiek, którego zaakceptują wszyscy, gotowi poprzeć projekt naprawy państwa.
Do pomysłu odniósł się były premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z RMF FM, rzucając zaskakującą kandydaturę na szefa takiego rządu:
– Teraz również byśmy go [Kosiniaka-Kamysza] poparli, dlatego że moim zdaniem każdy rząd, który ma innego premiera niż Donald Tusk, byłby zdecydowanie lepszy.
Morawiecki podkreślił, że obecna koalicja trzeszczy w szwach i „bardzo ciężko będzie jej realizować jakikolwiek rozsądny program”. W jego ocenie PSL może stać się kluczowym graczem w scenariuszu zmiany rządu bez przedterminowych wyborów.
Choć oficjalnie ludowcy nadal deklarują lojalność wobec koalicji rządzącej, coraz wyraźniej widać, że w partii trwają wewnętrzne przymiarki do zmiany sojuszy. Możliwość objęcia funkcji premiera przez Kosiniaka-Kamysza byłaby kuszącą kartą przetargową – i nie jest wykluczone, że właśnie taki sygnał płynie z ankietowego badania opinii w szeregach PSL.
Polityczne napięcie wokół rządu Donalda Tuska rośnie – nie tylko ze względu na porażkę Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich, ale także z powodu narastających tarć wewnątrz koalicji. PSL – tradycyjnie pragmatyczny – może więc szykować się do odegrania roli języczka u wagi.
Jeśli sygnały z terenu potwierdzą poparcie dla nowego kursu, możliwa jest rekonstrukcja układu sił w Sejmie jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2027 roku. I to nie tylko w imię „technicznego” zarządzania, lecz także z ambicjami politycznymi, które Kosiniak-Kamysz zdaje się dziś rozważać całkiem poważnie.