Dziennik Narodowy Blog Gospodarka Polscy producenci obuwia apelują: „Przywróćcie uczciwość wyboru konsumenta”. List otwarty do kandydatów na prezydenta RP
Gospodarka

Polscy producenci obuwia apelują: „Przywróćcie uczciwość wyboru konsumenta”. List otwarty do kandydatów na prezydenta RP

Polska Grupa Producentów Obuwia (PGPO) wystosowała list otwarty do Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego – kandydatów na urząd Prezydenta RP – w sprawie przyszłości krajowej produkcji obuwia.

W apelu chodzi o coś więcej niż tylko interes branży – to głos w sprawie uczciwości, przejrzystości i prawa konsumentów do świadomego wyboru.

Konsument nieświadomy to konsument zmanipulowany

List PGPO zwraca uwagę na absurdalną sytuację: na polskim rynku obuwia nie ma obowiązku podawania kraju produkcji. Oznacza to, że buty wyprodukowane w Azji mogą być sprzedawane jako „polskie” tylko dlatego, że firma zamawiająca je ma siedzibę w Polsce. Konsument, który widzi polski adres na opakowaniu, nie ma świadomości, że produkt nie powstał w kraju, lecz w fabryce pod Hanoi czy w Kantonie.

Na półce stoją dwa produkty: pierwszy – wykonany przez polskich rzemieślników z certyfikowanych materiałów, za 300 zł. Drugi – importowany masowo, bez oznaczenia pochodzenia, za 200 zł. Konsument nie ma szans rozróżnić, który jest który. Efekt? Wybiera tańszy. Polskie firmy tracą zamówienia, ograniczają produkcję, zamykają zakłady.

PGPO: Chcemy tylko prawa do uczciwej informacji

Postulat PGPO nie dotyczy barier handlowych ani ceł. Organizacja nie domaga się specjalnych ulg czy preferencji. Jedyny postulat: obowiązek oznaczania kraju produkcji obuwia – jasno, widocznie i bezpośrednio – na opakowaniu, metce, w sklepie internetowym i stacjonarnym.

Jak podkreślono w liście:
„Nie oczekujemy cła, barier, protekcjonizmu. Chcemy tylko jednego: uczciwej informacji. Czy warto w Polsce jeszcze produkować? Tak. Ale tylko wtedy, gdy będzie można to pokazać.”

Branża obuwnicza w liczbach

Sytuację krajowych producentów dobrze obrazują dane:

  • W 2023 roku w Polsce wyprodukowano ok. 27 mln par obuwia – to spadek o 12% względem 2021 r.
  • Import wyniósł ponad 100 mln par – głównie z Chin, Wietnamu i Indii.
  • Polska eksportuje ok. 40–45 mln par rocznie, głównie do UE, co przynosi ponad 1 mld euro przychodu.
  • Mimo tego jesteśmy importerem netto, a saldo handlowe stale się pogarsza.

Skutki braku regulacji: dramat lokalnych firm

Brak wymogu oznaczenia kraju produkcji tworzy fikcję rynkową. Polskie firmy muszą rywalizować z anonimowym importem, który obchodzi koszty pracy, normy środowiskowe i jakość materiałów. To de facto nieuczciwa konkurencja, ale legalna – bo prawo milczy.

W efekcie: rzemieślnicy tracą pracę, miasta takie jak Kalwaria Zebrzydowska, Nowy Targ czy Grudziądz – kiedyś serca polskiego obuwnictwa – dziś walczą o przetrwanie, młodzi nie widzą przyszłości w zawodach technicznych – bo nie ma już gdzie zdobyć praktyki.

Kto apeluje? Członkowie PGPO

Za apelem stoją konkretne firmy, konkretni ludzie. Oto sylwetki niektórych z nich:

Wojas S.A. (Nowy Targ)

Jeden z największych i najbardziej rozpoznawalnych polskich producentów. Firma prowadzi produkcję we własnym zakładzie, zatrudniając setki osób. Eksportuje do kilku krajów UE.

Bartek S.A. (Mińsk Mazowiecki)

Producent obuwia dziecięcego, stawiający na jakość, zdrowotne rozwiązania i produkcję w 100% w Polsce. Firma posiada własne laboratoria i systemy testowania obuwia.

Kornecki (Jordanów)

Rodzinna firma działająca od lat 80., produkująca obuwie dziecięce i młodzieżowe. Znana z solidności i trwałości.

Lemigo (Grudziądz)

Specjalizuje się w lekkim obuwiu gumowym i piankowym. Produkty eksportowane są do ponad 40 krajów, ale cały proces produkcji pozostaje w Polsce.

Niko (Kalwaria Zebrzydowska)

Tradycyjna manufaktura specjalizująca się w klasycznym obuwiu męskim. Stawia na jakość wykonania i lokalną produkcję.

Markko – Conhpol (Nowe Skalmierzyce)

Producent wysokiej klasy obuwia skórzanego, który łączy ręczne wykończenie z nowoczesną technologią.

Kontekst europejski: Polska zostaje w tyle

W wielu krajach UE obowiązują przepisy wymagające oznaczania kraju pochodzenia lub mocne zalecenia w tym zakresie. Przykładowo:

  • We Włoszech i Francji promuje się oznaczenia typu Made in Italy jako gwarancję jakości i lokalnego pochodzenia.
  • Niemcy stosują rygorystyczne normy dotyczące transparentności łańcucha dostaw.
  • UE planuje zaostrzenie przepisów dotyczących oznaczeń ekologicznych i etycznych – ale Polska nadal nie wprowadziła obowiązku wskazywania miejsca produkcji.

To oznacza, że polscy producenci działają w trudniejszych warunkach niż ich europejscy konkurenci, mimo że często oferują wyższą jakość.

Argumenty za zmianą prawa

  • Prawo do informacji: Konsument ma prawo wiedzieć, co kupuje i skąd pochodzi produkt.
  • Równe szanse: Lokalni producenci nie powinni być karani za to, że produkują w Polsce.
  • Wzrost zaufania: Przejrzystość buduje lojalność klientów i wspiera odpowiedzialne zakupy.
  • Wzmocnienie gospodarki lokalnej: Utrzymanie miejsc pracy, podatków i know-how w kraju.

To nie tylko sprawa przemysłu. To wybór cywilizacyjny

PGPO zwraca się do kandydatów na prezydenta nie po to, by zyskać przewagę rynkową, ale by ocalić sens produkcji w Polsce. To pytanie o to, czy kraj chce być miejscem, gdzie się wytwarza, czy tylko rynkiem zbytu dla masowego importu.

Jak podkreślają sygnatariusze:
„Czy warto w Polsce jeszcze produkować? Tak. Ale tylko wtedy, gdy będzie można to pokazać.”

Apel PGPO to test dla klasy politycznej: czy potrafi chronić interes krajowej gospodarki, zachowując reguły wolnego rynku i dbając o prawa konsumenta.

Exit mobile version