Nie minęły nawet 24 godziny od ogłoszenia zwycięstwa Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, a w obozie rządzącym już zawrzało.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zwołał pilne spotkanie liderów koalicji i zapowiedział… renegocjację umowy. Tak, tej samej, którą miesiącami dopieszczano niczym porcelanę na kredensie III RP.
— „Słyszę różne głosy, różne propozycje. Ja na to spotkanie jadę z jasną agendą: uważam, że powinniśmy renegocjować umowę koalicyjną” — ogłosił Hołownia.
Jak sam mówi, nie chodzi o stołki (jeszcze), ale o „nowe zakomunikowanie Polkom i Polakom, co chcemy zrobić przez te dwa lata”. Dwa lata? W tym tempie mogą być dwa miesiące.
— „Bo dzisiaj, i mówiłem to wielokrotnie, wynik wyborczy jest żółtą, a może czerwoną kartką dla tego rządu, dla tej koalicji” — dodał.
Hołownia nie oszczędzał premiera:
— „Koalicja nie może być zakładnikiem Twittera naszego szefa rządu” — rzucił, sugerując, że politykę prowadzi się obecnie z poziomu aplikacji, a nie gabinetów. Dodał, że „ludzie dowiadują się od przeciwników, że CPK jednak będzie budowane”, co chyba zaskoczyło nawet jego.
Nie zabrakło też planów budowania nowej struktury koalicyjnej:
— „Nie spotkania liderów, tylko rada koalicji, która co tydzień będzie się zbierać. Bo koalicja to nie tylko rząd. Koalicja to dużo więcej” — powiedział z powagą, jakby opowiadał o bractwie pierścienia, a nie partiach walczących o wpływy.
Na koniec Hołownia uciął pomysł wotum zaufania dla rządu:
— „Wotum zaufania? Po co? Nie rozumiem tego. Jest to pomysł zbędny” — stwierdził, choć brzmi to raczej jak: „Zaufania już i tak nie ma, więc po co udawać”.
Jednak największym hitem była wypowiedź:
“Myśmy zrobili przez 18 miesięcy więcej niż PiS przez 8 lat. Tylko nie umiemy tego zakomunikować” – niestety Marszałek nie zdradził szczegółów.
W obozie władzy wrze, a Hołownia jako pierwszy rzuca rękawicę. Tyle że nie opozycji, tylko swoim. Gdy jeden obóz zbiera siły po prezydenckim triumfie, drugi najwyraźniej rozpoczyna wewnętrzne przeciąganie liny. Efekt? Coraz głośniej mówi się o tym, że zamiast rekonstrukcji może nas czekać nowa elekcja — i to szybciej, niż się komukolwiek wydaje.
Pierwszy efekt elekcji Nawrockiego: Hołownia chce „renegocjacji”. Czy to początek końca koalicji?