Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Likwidacja kopalni na Śląsku: Gospodarcze samobójstwo za 10 miliardów złotych
Wydarzenia

Likwidacja kopalni na Śląsku: Gospodarcze samobójstwo za 10 miliardów złotych

Decyzja zapadła. Kolejna gałąź polskiej gospodarki jest brutalnie wycinana pod pozorem “transformacji” i “zielonej przyszłości”. Koszt? Blisko 10 miliardów złotych. Likwidacja kopalń na Śląsku, regionie, który od pokoleń opiera się na węglu, została przypieczętowana.

Nowy projekt ustawy górniczej nie zostawia wątpliwości: wydobycie będzie stopniowo wygaszane, kopalnie zamykane, a setki tysięcy życiorysów wywrócone do góry nogami.

Szokujące koszty, bezsensowne decyzje

Koszt tego przedsięwzięcia to łącznie ponad 9 miliardów złotych, z czego 8,347 miliarda ma pokryć budżet państwa. I to w czasach, gdy Polska zmaga się z kryzysem gospodarczym, inflacją i dramatycznym deficytem budżetowym. Gdzie tu logika? Czy naprawdę najlepszym sposobem na “transformację energetyczną” jest zamykanie kopalń za cenę, której nasze dzieci i wnuki jeszcze długo będą spłacać?

Nie mówimy przecież o martwej gałęzi gospodarki. Polska Grupa Górnicza, Południowy Koncern Węglowy, Węglokoks Kraj — to ciągle dziesiątki tysięcy miejsc pracy, miliardy złotych wpływów do budżetu i twardy fundament śląskiego społeczeństwa. Ale polityczne decyzje zapadają w Warszawie, w luksusowych gabinetach, daleko od realiów Bytomia, Rudy Śląskiej czy Zabrza.

Kopalnie likwidowane, odprawy rozdawane

Zamiast inwestować w modernizację wydobycia, w nowoczesne, czystsze technologie — rząd serwuje “rozdawnictwo na odchodne”. Jednorazowe odprawy dla górników mają sięgnąć nawet 170 tysięcy złotych. To nie inwestycja, to łapówka za milczenie i zgodę na upadek Śląska.

Spółki węglowe zgłosiły ponad 40 uwag do projektu, ale zostały one potraktowane jak zawracanie głowy. W efekcie ratuje się wizerunek “sprawiedliwej transformacji” za cenę wyparcia się własnej tradycji przemysłowej.

Planowana likwidacja: sześć zakładów na pierwszy ogień

W pierwszej kolejności z mapy znikną zakłady: Bobrek, Wujek, Sośnica, Bolesław Śmiały, Bielszowice i Halemba. Każdy Ślązak wie, co to znaczy. To nie tylko fabryki. To lokalne spoiwa, dziedzictwo, tożsamość.

Rząd zapewnia, że zamknięcie będzie “społecznie akceptowalne” i “nie wpłynie negatywnie na bezpieczeństwo energetyczne kraju”. Tyle że te zapewnienia brzmią groteskowo, kiedy Polska staje się coraz bardziej uzależniona od importu energii z zagranicy, a rachunki za prąd rosną w astronomicznym tempie.

Transformacja, która niszczy zamiast budować

Rzekoma “zielona transformacja” nie buduje nowych miejsc pracy na Śląsku w tempie zamykania starych. Miejsca pracy w fotowoltaice czy przy turbinach wiatrowych nie kompensują straty tysięcy stabilnych etatów w kopalniach. Dla Śląska transformacja to nie postęp, to zapaść.

Obietnice o “nowych branżach”, “przemyśle przyszłości” i “zielonych inwestycjach” przypominają bajki opowiadane przez ludzi, którzy nigdy nie zeszli na śląskie szyby ani nie przepracowali dnia w ciężkim przemyśle.

Nowelizacja ustawy ma wejść w życie od 1 stycznia 2026 roku. PGG apelowała, by przyspieszyć proces i ustalić termin na czerwiec 2025 roku, bo przygotowania do wygaszania zakładów już ruszyły. To pokazuje skalę chaosu. Nawet najwięksi gracze na rynku nie wiedzą, w jakim tempie będą musieli zwijać działalność.

Czyli zamykanie kopalń na chybcika, na szybko, z rosnącymi kosztami, bez strategii dla regionu. “Wygaszanie” górnictwa przypomina bardziej sabotaż niż przemyślaną politykę gospodarczą.

Górnictwo to nie tylko węgiel, to ludzie

Węgiel to nie “czarna masa” pod ziemią. To tysiące rodzin, tradycji, wydarzeń. Kopalnie utrzymywały całe miasta: szkoły, szpitale, kluby sportowe, domy kultury. Życie Śląska było splecione z górnictwem na niespotykaną skalę.

Dzisiaj, pod sztandarem “ekologii”, rujnujemy wszystko to, co pokolenia budowały przez ponad 150 lat. Bez szacunku, bez wizji, bez realnego planu na przyszłość.

Analiza ekonomiczna: katastrofa na własne żądanie

Wygaszanie kopalń generuje nie tylko bezpośrednie koszty budżetowe (9,125 mld zł), ale też znaczne skutki uboczne:

  • Spadek PKB regionu o nawet 2–3% rocznie.
  • Likwidacja ponad 44 tysięcy miejsc pracy w sektorze bezpośrednim, przy dodatkowej utracie 80–100 tysięcy miejsc pracy w sektorach powiązanych (logistyka, przemysł maszynowy, usługi).
  • Utracone dochody podatkowe szacowane na ponad 1 miliard złotych rocznie.
  • Wzrost wydatków socjalnych (zasiłki, szkolenia, programy wsparcia) o kolejne setki milionów rocznie.
  • Ryzyko długoterminowego uzależnienia kraju od importu energii, szacowanego na wzrost kosztów o 20–30% w ciągu dekady.

Czy Polska naprawdę może sobie pozwolić na taki eksperyment, mając już dramatyczną sytuację finansów publicznych? Odpowiedź jest oczywista.

Podsumowanie: Polska sama strzela sobie w kolano

Likwidacja kopalń w obecnej formie to nie transformacja. To zdrada. Zdrada Śląska, zdrada górników, zdrada całych społeczności.

Zamiast mądrze restrukturyzować, modernizować wydobycie i inwestować w nowoczesne technologie czystego spalania węgla, idziemy drogą gospodarczej autodestrukcji.

Dzisiaj zamykamy kopalnie. Jutro będziemy zamykać fabryki. Pojutrze sprowadzimy prąd i surowce z zagranicy za trzykrotnie wyższą cenę.

Za wszystkie te decyzje zapłacimy wszyscy. Nie tylko górnicy. My — cała Polska.

Exit mobile version