Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Hołownia pisze, że był namawiany do zamachu stanu. Przestrzega też przed nową siłą: “brunatną, antysemicką, prorosyjską”
Wydarzenia

Hołownia pisze, że był namawiany do zamachu stanu. Przestrzega też przed nową siłą: “brunatną, antysemicką, prorosyjską”

Szymon Hołownia opublikował jeden z najbardziej osobistych i politycznie ryzykownych wpisów w swojej karierze.

Odniósł się w nim do fali krytyki, jaka spadła na niego po nocnym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim w mieszkaniu Adama Bielana. Wbrew sugestiom o zdradzie i rozłamie, lider Polski 2050 nie tylko broni swojego działania, ale zarzuca swoim krytykom hipokryzję i polityczną krótkowzroczność.

„Więc chcecie mi powiedzieć, że darcie się ‘a wy przez osiem lat’ z jednej strony, i ‘a wy, niemiecka koalicjo’, z drugiej, od czego czasu robi się mniej, a pieniędzy w portfelach i spokoju w sercach na pewno nie robi się więcej – jest OK? A rozmowa z przywódcami dwóch śmiertelnie skłóconych Polsk, tak by sprawdzić, co i jak można dla wspomnianej Polski zrobić – to zdrada, hańba, i to OK nie jest? Zostanę przy swoim zdaniu.”

Hołownia podkreślił, że nie oddał pięciu lat życia, zdrowia i rodziny polityce po to, by „dostawać lajeczki”. Pisze wprost, że polaryzacja polityczna nie jest lekarstwem, lecz rakiem, a jej miejsce może zająć nowa, brunatna siła: prorosyjska, antysemicka i skrajna. Stąd jego decyzja, by rozmawiać z każdą stroną – nie z sympatii, ale z odpowiedzialności.

„Polaryzacja, która ma właśnie przedśmiertne drgawki (obozy obu wielkich przywódców ‘pogodzi’ za chwilę brunatna, proruska, antysemicka nowa ‘trzecia droga’), nie jest lekarstwem, jest rakiem naszej polityki.”

Zaznacza, że nie planuje żadnej koalicji z PiS, który jego zdaniem wciąż jest dumny z własnych błędów. Opisuje swoje rozczarowanie dotychczasową dynamiką Koalicji 15 Października, której współtworzenie miało być nadzieją na zmianę, a nie powtórką z „business as usual”.

Hołownia stanowczo odrzuca oskarżenia o zdradę. Zwraca uwagę, że rozmawia zarówno z Tuskiem, Kosiniakiem-Kamyszem i Czarzastym, jak i z Dudą, Kaczyńskim czy Błaszczakiem – bo tak po prostu trzeba.

„Zaganianie mnie do ‘demokratycznego’ kojca, obelgi które wylewają na mnie koalicjanci i ich fanbaza, nie robią na mnie wrażenia. […] Konfesyjne wzmożenie tych, którzy dziś chcą kamienować ‘Judasza’, który ‘pod osłoną nocy wyszedł, by zdradzić Pana’, budzi we mnie, jako osobie z religijnym przygotowaniem, uśmiech szczerego wzruszenia.”

Najbardziej uderzający fragment dotyczy jednak kulis zaprzysiężenia nowego prezydenta. Hołownia sugeruje, że próbowano go przekonać do powstrzymania tego aktu – co określa wprost jako próbę „zamachu stanu”. Zapewnia jednak, że Sejm, którego jest marszałkiem, zaprzysięgnie prezydenta wybranego przez obywateli – niezależnie od jego barw politycznych.

„Sejm, w którym – wbrew namowom do zamachu stanu – koalicyjny marszałek zaprzysięgnie opozycyjnego prezydenta, w którym – znów po raz pierwszy w historii – tysiące obywateli konsultować mogą poselskie ustawy.”

Hołownia nie ukrywa też, że forma spotkania była błędem – późna pora i prywatna lokalizacja rodzą podejrzenia. Jednak sam fakt rozmowy z opozycją uznaje za niezbędny. Przestrzega przed polityką opartą na emocjach i memach, w której dorośli politycy zachowują się jak dzieci „obrażone, że rozmawiam nie tylko z Jasiem, ale i z Małgosią”.

„Mówię to jasno, prosto, twardo: interesuje mnie pokój, a nie wojna. Zamierzam konsekwentnie iść tą drogą z tymi, którzy tego samego sobie i nam wszystkim życzą.”

Exit mobile version