Martin Helme, lider Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej (EKRE), wystąpił podczas konferencji CPAC Budapest z przemówieniem pełnym ostrych tez i bezkompromisowej retoryki. W swojej mowie nie tylko zaatakował liberalne elity i instytucje europejskie, ale też nakreślił wizję politycznej rewolucji, inspirowanej „trumpizmem”.
W Budapeszcie Helme mówił z pasją i wyraźnym poczuciem misji:
„Donald Trump otworzył okazję, aby zmienić kurs naszej wschodniej cywilizacji” – powiedział Helme, uznając byłego prezydenta USA za kluczowego inicjatora globalnej zmiany.
Estoński polityk wielokrotnie podkreślał, że obecna trajektoria Europy i świata zachodniego prowadzi do cywilizacyjnego upadku. Mówił o zagrożeniu dla wolności, tożsamości i tradycyjnych wartości. Wyraził też głębokie niezadowolenie z kondycji europejskich instytucji, które według niego są w pełni skorumpowane i kontrolowane przez globalistyczne elity.
„Media, akademia, większość religijnych instytucji, prawodawstwa, kulturalne instytucje, a nawet wojsko i policja są ideologicznie całkowicie skorumpowane” – stwierdził Estończyk.
W przemówieniu wielokrotnie przewijała się opozycja wobec lewicy, mediów i instytucji akademickich, które Helme określał jako „indoktrynacyjne” i „przeciwko patriotom”. Wyraził też przekonanie, że nawet wygrywanie wyborów nie wystarczy, jeśli zasady gry pozostają niezmienne:
„Zasady są tak ustalone, że nigdy nie możemy wygrać. Kiedy mamy szansę, musimy reformować albo zniszczyć wszystkie instytucje” – argumentował polityk.
Helme przedstawił Europę jako kontynent zdradzony przez własne elity i wezwał do mobilizacji sił narodowo-konserwatywnych:
„Musimy odzyskać siłę, która należy do narodów Europy” – wezwał.
W jego wystąpieniu nie zabrakło także kontrowersyjnych i mocno alarmistycznych obrazów:
„Popatrzcie na brytyjską policję, tańcząc na ulicach z czerwonymi flagami i potem pokonując Brytyjczyków w imieniu muzułmanów, którzy są zaskoczeni, że zostali zaproszeni na ich zabójstwo” – powiedział, ilustrując swoje zarzuty wobec liberalnego porządku.
Na koniec przemówienia Helme wyraził nadzieję na całkowitą transformację kontynentu:
„Wszystkie te instytucje niszczą nasze kraje, nasz sposób życia, przyszłość naszych dzieci. Albo zmienimy je kompletnie, albo, jeśli to nie jest możliwe, musimy ich zniszczyć, zanim zniszczą nas. I w ten sposób ocalimy Europę” – zakończył Helme.
Estońska Konserwatywna Partia Ludowa (EKRE), której Martin Helme przewodniczy od 2020 roku, to ugrupowanie, które od lat polaryzuje scenę polityczną Estonii. Powstała na bazie narodowo-konserwatywnego ruchu, założonego przez jego ojca, Marta Helme. Od początku istnienia EKRE opiera swój przekaz na obronie suwerenności narodowej, ostrym sprzeciwie wobec imigracji, eurosceptycyzmie i sprzeciwie wobec tzw. ideologii gender.
W 2015 roku Martin Helme zdobył po raz pierwszy mandat w Riigikogu, estońskim parlamencie. Od tamtej pory był ponownie wybierany w 2019 i 2023 roku, potwierdzając rosnące poparcie dla EKRE. W latach 2019–2021 Helme pełnił funkcję ministra finansów w rządzie Jüriego Ratasa, jednak po dymisji gabinetu partia znalazła się ponownie w opozycji.
Helme wielokrotnie wzbudzał kontrowersje. Szczególnie głośnym echem odbił się jego wywiad z 2013 roku, w którym wyraził przekonanie, że Estonia powinna pozostać „białym krajem”. Choć krytykowany przez środowiska liberalne i mniejszości narodowe, Helme nie tylko nie wycofał się z tych słów, ale uczynił z podobnych haseł fundament strategii politycznej EKRE.
Wystąpienie Helme na CPAC Budapest natychmiast przyciągnęło uwagę obserwatorów europejskiej polityki. Jego retoryka – pełna odniesień do „zniszczenia instytucji”, „reformowania zasad” i „rozstrzygania przeciwników” – spotkała się z mieszanymi opiniami. Przedstawiciele estońskich partii centrowych i lewicowych zareagowali z oburzeniem. Wiceszefowa Komisji Europejskiej Kaja Kallas, działaczka Estońskiej Partii Reform określiła przemówienie jako „jawnie autorytarne i niebezpieczne dla demokracji”. Podkreśliła, że nawoływanie do niszczenia instytucji to „język radykalizmu, który nie powinien mieć miejsca w europejskiej polityce”.
Estońskie media liberalne skupiły się na porównaniach retoryki Helme do przemówień Donalda Trumpa czy Viktora Orbána. Publicysta gazety „Eesti Päevaleht” napisał, że „Martin Helme nie ukrywa, że jego celem nie jest wygranie w ramach systemu, ale zmiana samego systemu na wzór putinowsko-trumpowski”.
Z kolei sympatycy EKRE chwalili Helme za „odwagę mówienia prawdy” i „konsekwencję w obronie narodowych wartości”. Na prawicowych forach internetowych dominowały komentarze w stylu: „wreszcie ktoś powiedział to głośno” czy „czas zniszczyć skorumpowaną Brukselę”.
Węgierskie media prorządowe, związane z Fideszem Viktora Orbána, relacjonowały wystąpienie Helme z uznaniem, podkreślając jego „solidarność z Europą Środkową” i „walkę z lewicowym imperializmem instytucjonalnym”.