Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu z ramienia Konfederacji, w dzisiejszym wywiadzie dla Radia Republika skupił się na relacjach z Prawem i Sprawiedliwością oraz na sprawie Grzegorza Brauna. Polityk jasno określił swoje stanowisko wobec możliwej współpracy z PiS, jak i wobec byłego posła Konfederacji, wskazując zarówno na granice tej relacji, jak i na krytykę wobec PiS-u.
Bosak nie pozostawił złudzeń co do wizji wspólnej pracy Konfederacji i Prawa i Sprawiedliwości przy jakimkolwiek programowym minimum.
— Nie wiem jak pan redaktor sobie to wyobraża, ale to nie jest tak, że Jarosław Kaczyński teraz się umówi z Krzysztofem Bosakiem czy z kimkolwiek innym i zacznie dyskutować o artykułach konstytucji. Nic takiego się nie zdarzy — stwierdził Bosak. — Opowiadanie o jakichś kwestiach wyłączonych ze sporu politycznego to są bajki dla naiwnych. Rywalizacja demokratyczna będzie się toczyć aż do momentu wyborów parlamentarnych.
Polityk przypomniał też własne doświadczenia z próbą odwołania go z funkcji wicemarszałka Sejmu, kiedy to klub PiS odegrał kluczową rolę.
— To było dla mnie dziwne zjawisko, bo najpierw chcieli głosować za moją odwołaniem, później się przestraszyli opinii publicznej pod presją wielu publicystów — mówił Bosak. — Dziękuję za to wsparcie dziennikarzom i publicystom, bo kierownictwo PiS wtedy uległo.
Bosak wskazał także na brak rzeczywistej pracy programowej w PiS-ie, mimo ośmiu lat rządów.
— Osiem lat rządów PiSu i tam za kulisami nie było żadnej koncepcji reformy wymiaru sprawiedliwości. Do sądów na dół żadna reforma nigdy nie dotarła — podsumował. — Była jedna próba, kontradyktoryjność, ale PiS sam ją odkręcał. Ich rola polegała na cofnięciu reformy, a nie na jej wprowadzeniu.
Odnosząc się do Grzegorza Brauna, Bosak podkreślił dystans Konfederacji wobec działań byłego posła, nie negując jednak jego wcześniejszego wkładu.
— Ja uważam, że Grzegorz Braun w wielu sprawach odegrał rolę pozytywną jako człowiek odważny, natomiast w tej sprawie chyba trochę się zagalopował — ocenił Bosak. — Próbuje to korygować w kolejnych wywiadach, ale nie da się ukryć, że ta sytuacja będzie używana jako narzędzie przeciwko Polsce i prawicy w Polsce.
W dalszej części rozmowy Bosak szerzej rozwinął swoje stanowisko wobec Grzegorza Brauna i jego zwolenników.
— Rozstanie miało miejsce prawie już rok temu, natomiast oczywiście tej współpracy się nie wyrzekamy, która miała miejsce. Grzegorz Braun w wielu sprawach odegrał rolę pozytywną jako człowiek odważny, natomiast w tej sprawie chyba trochę się zagalopował, próbuje to korygować w kolejnych wywiadach, obserwuje to, nadając jakąś interpretację — mówił Bosak. — Myślę, że każdy widzi i słyszy to, co chce, dlatego że obserwuję komentarze do tej sytuacji. Ci, którzy bronią Grzegorza Brauna, oni absolutnie nie traktują literalnie tego, co on mówi, tylko są po prostu rozkochani w tym geście sprzeciwu wobec establishmentu. I tak naprawdę w zachowaniach i gestach Grzegorza Brauna tematy się zmieniają, a postawa pozostaje ta sama i to jest ta postawa, która ludziom imponuje radykalnego sprzeciwu wobec establishmentu.
Zwrócił przy tym uwagę na różnice w podejściu do establishmentu politycznego.
— Ja ten radykalny sprzeciw wobec establishmentu popieram, też jestem nastawiony w kontrze. Ale funkcja wybieralna człowieka nie zmienia, jeżeli człowiek ma silny charakter — zaznaczył. — Przede wszystkim nie nakładam na mnie też żadnych obowiązków związanych z lojalnością polityczną wobec kogokolwiek innego niż moi wyborcy i mój obóz polityczny.
Na koniec Bosak odniósł się do ewentualnych prób rozmów między liderami prawicy.
— Była propozycja umówienia się i była spektakularna odmowa ze strony przecież szefostwa PiSu — przypomniał. — Proszę zwrócić uwagę na historię ostatnich dwudziestu kilku lat organizacji wszelkich imprez programowych przez PiS. Ile razy byliśmy zapraszani na nie w roli mówców, partnerów do dyskusji? Odpowiem panu redaktorowi od razu: zero.