Belgia przechodzi głęboką przemianę demograficzną, którą eurosceptyczna, dążąca do niepodległości Flandrii partia Vlaams Belang (Interes Flamandzki) określa jako bezprecedensowe zagrożenie dla tożsamości narodowej i stabilności społecznej.
Posłanka Francesca Van Belleghem ostrzega, że jeśli nie zostaną podjęte natychmiastowe działania,
„Flandria stanie się nie do poznania w ciągu kilku dekad”.
Dane demograficzne, na które powołuje się partia, pokazują wyraźny trend. Jeszcze w 2005 roku mieszkańcy pochodzenia belgijskiego stanowili prawie 80% populacji kraju. W 2015 roku – 71%. W 2025 – już tylko 64%.
„Skład erniczny naszej ludności zmienia się w zawrotnym tempie, a alarmująco rośnie liczba migrantów spoza Unii Europejskiej. Jeśli nie zareagujemy, Flandria zostanie całkowicie przeobrażona. Vlaams Belang na to nie pozwoli.”
Masowa imigracja i jej koszty
Według danych przytaczanych przez Interes Flamandzki, udział imigrantów spoza UE w całkowitej liczbie cudzoziemców w Belgii wzrósł z 42,4% w 2005 roku do 54,3% w roku 2025. Ugrupowanie twierdzi, że ten trend prowadzi nie tylko do erozji kulturowej, lecz także do nadmiernych kosztów społecznych.
„Coraz większą część napływu do naszego kraju stanowią migranci z regionów pozaeuropejskich. Ta masowa imigracja z krajów nie-zachodnich zagraża spójności społecznej i wypłacalności naszego państwa.”
W wystąpieniu powołuje się na badania profesora Jana van de Beeka zawarte w raporcie Fiskalne koszty i korzyści imigracji dla Belgii. Według niego imigranci z regionu MENAPT (Bliski Wschód, Pakistan, Afganistan) kosztują belgijski system średnio 328 000 euro w całym cyklu życia. W przypadku migrantów z Maghrebu (w tym Maroka) – 329 000 euro.
„To nie są pojedyncze przypadki, lecz strukturalny problem, który rząd ignoruje. To Belgowie płacą rachunek za niekontrolowaną migrację.”
„Zamknąć drzwi. Betonem.”
Dla Van Belleghem rozwiązanie jest jedno: całkowite zatrzymanie napływu nowych migrantów oraz aktywne działania na rzecz tzw. remigracji – czyli powrotu niektórych grup migrantów do krajów pochodzenia.
„Drzwi migracyjne muszą zostać zamknięte – na klucz, z zasuwą i najlepiej jeszcze zalane betonem. Potrzebujemy natychmiastowego programu remigracyjnego, zaczynając od przestępców, nielegalnych migrantów i islamskich ekstremistów, którzy nie mają tutaj miejsca.”
Van Belleghem zaznaczyła, że obecna sytuacja prowadzi do powstawania „równoległych społeczeństw”, zwłaszcza w dużych flamandzkich miastach, gdzie wartości kulturowe Flandrii są wypierane przez normy „obce i niekompatybilne”.
„Tak długo, jak tradycyjne partie odmawiają spojrzenia prawdzie w oczy, sytuacja będzie się pogarszać. Tylko Vlaams Belang mówi to, co coraz więcej Flamandów naprawdę myśli: tak dalej być nie może.”
Mobilizacja i przekaz
W ostatnich dniach partia zintensyfikowała działania w mediach społecznościowych, publikując hasła i grafiki uderzające w rząd i elity polityczne. Najczęściej powtarzające się slogany to:
- „Zatrzymać napływ. Zatrzymać rozpad społeczny”
- „Nie ma społeczeństwa bez wspólnej tożsamości”
- „Socjal dla tych, którzy do niego się dokładają”
Kampania skierowana jest głównie do młodych mężczyzn, wyborców klasy średniej i robotniczej oraz mieszkańców mniejszych miast, rozczarowanych polityką głównego nurtu.
Sondaże pokazują, że Interes Flamandzki utrzymuje stabilne poparcie w regionie Flandrii – na poziomie 22–25%. Jednak mimo wysokiego poparcia partia wciąż pozostaje poza układem rządowym ze względu na obowiązujący tzw. kordon sanitarny – nieformalne porozumienie innych ugrupowań, by nie współpracować z Vlaams Belang.
„Elity zamykają się w swoich wieżach z kości słoniowej, podczas gdy zwykli Flamandowie widzą, co dzieje się na ulicach. Czas się przebudzić – i do tego właśnie nawołujemy.”
Nadchodzi kampania 2026
Demografia, imigracja i bezpieczeństwo mają stać się osią kampanii przed wyborami federalnymi w 2026 roku. Interes Flamandzki liczy na to, że frustracja społeczna i rosnące poczucie zagrożenia kulturowego przełożą się na jeszcze większe poparcie wyborcze.
„Jeśli nie zareagujemy dziś, jutro będzie za późno. To ostatni dzwonek, by ocalić Flandrię, jaką znamy.” ostrzega parlamentarzystka.

