Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Sekretarz stanu USA: „Nie ma kompromisu z nienawiścią wobec Żydów. Potępiamy wszelkie akty terroryzmu i antysemityzmu wobec Izraela”
Wydarzenia

Sekretarz stanu USA: „Nie ma kompromisu z nienawiścią wobec Żydów. Potępiamy wszelkie akty terroryzmu i antysemityzmu wobec Izraela”

W Jerozolimie, podczas wspólnego wystąpienia z premierem Izraela Binjaminem Netanjahu, amerykański sekretarz stanu Marco Rubio po raz kolejny potwierdził to, co świat wie od dawna: jeśli Izrael kichnie, Waszyngton łapie przeziębienie.

Z okazji drugiej rocznicy masakry z 7 października 2023 roku Rubio wygłosił oświadczenie, które brzmiało jak wygładzona transkrypcja izraelskiego biuletynu informacyjnego, tylko przetłumaczona na amerykański.

„Stany Zjednoczone potwierdzają swoje niezachwiane wsparcie dla prawa Izraela do istnienia, do obrony i do zapewnienia bezpieczeństwa swojemu narodowi.”

Następnie dodał:

„Gdy Stany Zjednoczone oddają hołd ofiarom tej tragicznej rocznicy, odnawiamy naszą determinację, by zapobiec temu złu, by nigdy więcej do tego nie dopuścić.”

Właściwie można się zastanawiać, czy Departament Stanu nie powinien przenieść swojej siedziby bliżej Morza Śródziemnego – będzie bliżej do briefingu.

Rubio z zapałem przypomniał, że atak Hamasu z 2023 roku pochłonął życie

„ponad 1 200 mężczyzn, kobiet i dzieci — w tym 46 Amerykanów”

a 254 osoby zostały porwane, wśród nich 12 obywateli USA.

„Do dziś 48 zakładników pozostaje w niewoli Hamasu, w tym szczątki obywateli USA Itaya Chena i Omera Neutry.”

Ta skrupulatna rachunkowość tragedii posłużyła jako moralne uzasadnienie nie tyle żałoby, co polityki. Przemówienie Rubio nie tyle upamiętniało ofiary, co tłumaczyło polityczną kalkulację, jaką od lat uprawiają kolejni sekretarze stanu: stać za Izraelem bez względu na okoliczności, nastroje i realia.

Szczególnie wyraźnie wybrzmiała tu rola prezydenta Donalda Trumpa, który – jak podkreślił Rubio –

„przewodzi międzynarodowym wysiłkom na rzecz uwolnienia wszystkich zakładników, zakończenia rządów Hamasu w Gazie oraz dążenia do trwałego pokoju, który zagwarantuje nie tylko bezpieczeństwo Izraela, lecz pokoleniowy pokój i dobrobyt dla regionu.”

Brzmi jak marzenie, które można wytłoczyć na medal pamiątkowy. Bo przecież jeśli ktoś ma przynieść pokój na Bliski Wschód, to na pewno człowiek, który ledwo potrafił utrzymać spokój na własnym Twitterze.

Rubio nie byłby sobą, gdyby nie dorzucił komentarza o rosnącej fali nienawiści wobec Żydów.

„Od 7 października obserwowaliśmy niepokojący wzrost antysemityzmu zagrażający społecznościom żydowskim na całym świecie.”

I dobitnie zaznaczył:

„Nie ma kompromisu z nienawiścią wobec Żydów. Potępiamy wszelkie akty terroryzmu i antysemityzmu wobec Izraela, i wzywamy społeczność międzynarodową, by stanęła po stronie Izraela podczas tej bolesnej rocznicy.”

Nie chodzi o to, że Izrael nie ma prawa do bezpieczeństwa — oczywiście ma. Nie chodzi też o to, że ofiary ataku Hamasu nie zasługują na pamięć, bo zasługują. Chodzi o to, że amerykańska polityka wobec Izraela dawno już przestała być dyplomacją, a zaczęła przypominać niezdrową zależność, w której jedno państwo mówi, a drugie potakuje. Wystąpienie Rubio wpisało się w ten schemat. Z jednej strony okolicznościowe, z drugiej – bez cienia refleksji nad tym, czy „niezachwiane wsparcie” nie przekształciło się już dawno w polityczny automat. Dla równowagi zabrakło chociaż jednego słowa o cierpieniu palestyńskich cywilów, którzy od dwóch lat również żyją pod ostrzałem i blokadą.

Zamiast tego dostaliśmy przemówienie, które można by odczytywać z telepromptera raz na kwartał, zmieniając tylko datę i nazwiska ofiar. Rubio nie próbował nawet udawać, że chodzi o coś więcej niż podtrzymanie kursu — tego samego, który USA trzymają od dekad: Izraelowi się nie odmawia.

Ironiczne jest to, że sekretarz stanu mówi o

„trwałym pokoju i dobrobycie dla regionu”

ale w jego słowach nie ma miejsca dla drugiej strony. Tak jakby pokój miał być czymś, co Izraelowi się po prostu należy, a reszta ma się dostosować.

Nieco ciszej, ale jednak w ten sam ton uderzył wiceprezydent JD Vance, który na Twitterze napisał:

„W drugą rocznicę straszliwych ataków terrorystycznych z 7 października, pamiętamy o wszystkich niewinnych ludziach brutalnie zamordowanych przez Hamas. I wciąż pracujemy nad planem prezydenta Trumpa, by sprowadzić zakładników do domu i zbudować trwały pokój dla wszystkich.”

Brzmi znajomo? To nic dziwnego — wygląda na to, że Departament Stanu i Biały Dom mają wspólny folder z gotowcami.

Tak więc 7 października 2025 roku nie był tylko dniem pamięci, ale kolejnym dniem politycznej liturgii, w której USA z nową energią powtarzają: jesteśmy z Izraelem. Bez pytań, bez niuansów, bez planu B. Jeśli miałby to być fundament pokoju, to przypomina raczej pomnik – ładny, podświetlony, ale kompletnie nieruchomy.

Exit mobile version