Dziennik Narodowy Blog Wydarzenia Meloni stawia granice: szkoła to nie miejsce na ideologiczną indoktrynację
Wydarzenia

Meloni stawia granice: szkoła to nie miejsce na ideologiczną indoktrynację

We Włoszech trwa decydująca bitwa o to, kto ma prawo kształtować świadomość najmłodszych. Rząd Giorgii Meloni zaprezentował projekt ustawy, który wyraźnie ogranicza obecność tematów związanych z tzw. ideologią gender i seksualnością w szkołach publicznych. W centrum stoi przekonanie, że edukacja nie może być narzędziem inżynierii społecznej, lecz ma chronić dzieciństwo i wspierać rodziców, a nie ich zastępować.

Minister edukacji Giuseppe Valditara (z koalicyjnej Ligi wicepremiera Matteo Salviniego) jasno przedstawił stanowisko rządu:

Szkoła nie może być miejscem ideologicznego eksperymentowania. Chcemy chronić dzieci przed zamętem pojęciowym i dać rodzicom prawo do decydowania, kiedy i jak ich dzieci zetkną się z delikatnymi tematami.

Według nowego projektu, wszelkie treści dotyczące orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej będą możliwe do poruszania dopiero po ukończeniu przez ucznia 14. roku życia — i tylko po wyraźnej, pisemnej zgodzie opiekunów. Władze zapowiadają również, że materiały edukacyjne związane z tą tematyką będą musiały zostać zatwierdzone przez ministerstwo.

To działanie nie powinno być zaskoczeniem. Fratelli d’Italia od początku jasno deklarowali, że szkoła ma być przestrzenią wiedzy, a nie ideologii. Giorgia Meloni już wcześniej podkreślała:

Będziemy sprzeciwiać się tym, którzy próbują kwestionować rodzinę jako fundament społeczeństwa i tym, którzy chcą wprowadzać teorię gender do szkół.

Jej słowa to nie kampanijny slogan, ale polityczne zobowiązanie.

W obronie dzieci, rodziny i autorytetu szkoły

Proponowana ustawa przywraca naturalną hierarchię w wychowaniu: rodzice wychowują, szkoła wspiera, a państwo chroni ramy, w których ten proces się odbywa. W ostatnich latach wielu rodziców czuło się zepchniętych na margines, gdy okazywało się, że ich dzieci są konfrontowane z tematami, które wywołują zamieszanie emocjonalne, bez żadnego przygotowania i bez wiedzy opiekunów. Projekt Meloni odwraca ten porządek. Szkoła przestaje być miejscem eksperymentu i znów staje się narzędziem przekazywania wiedzy i wychowania w oparciu o rzeczywistość, a nie subiektywne odczucia czy modne koncepcje. Jak zaznaczył jeden z doradców ministerstwa:

Nie zamykamy drzwi na trudne pytania, ale ustalamy jasne reguły. Nie chodzi o zakaz, ale o ochronę.

Włoscy rodzice są w dużej mierze zgodni co do jednego: szkoła nie może przejmować funkcji wychowawczej w obszarze, który powinien należeć do rodziny. Coraz więcej matek i ojców zgłaszało zaniepokojenie tym, że ich dzieci, czasem już w wieku ośmiu czy dziewięciu lat, były pytane w szkole o to, „czy są pewne swojej płci”, albo dostawały materiały promujące alternatywne modele rodziny bez kontekstu, który pozwalałby zrozumieć te kwestie w sposób dojrzalszy.

Rząd wsłuchał się w te głosy. Nie ignoruje zmian społecznych, ale mówi wyraźnie: dziecko ma prawo do spokojnego rozwoju, zanim zostanie wciągnięte w złożoną debatę o tożsamości. I że to rodzic, a nie aktywista, powinien decydować o tym, kiedy przychodzi na to czas.

Włochy idą własną drogą

Ustawa nie pojawia się w próżni. Od lat w społeczeństwie włoskim rośnie przekonanie, że dominujące w niektórych kręgach podejście do wychowania przekroczyło granicę zdrowego rozsądku. Wielu nauczycieli (nawet tych o poglądach centrowych) nie kryje ulgi, że ktoś wreszcie przywraca im jasne zasady.

Włoski episkopat również odniósł się z aprobatą do zapowiedzi reformy. W wydanym komunikacie zaznaczono, że:

Edukacja nie może być odłączona od prawdy o człowieku. Rodzina musi być pierwszym i uprzywilejowanym miejscem wychowania.

To opinia, która znajduje szerokie poparcie w kraju, gdzie więzi rodzinne i tradycyjne wartości wciąż odgrywają ogromną rolę.

Oczywiście środowiska lewicowe i liberalne podniosły alarm, mówiąc o „zamachu na wolność edukacji”. Ale warto zadać pytanie: jaka wolność była dotąd zagwarantowana rodzicom, którzy nie zgadzali się na wcielanie w życie programów równościowych bez ich wiedzy? Wolność jednych nie może oznaczać zniewolenia drugich. Meloni nie zakazuje nauczania, a jedynie przywraca równowagę.

Politycznie to również silny sygnał. W czasie, gdy wiele krajów unika jednoznacznego stanowiska w obawie przed medialną nagonką, premier Włoch pokazuje, że możliwe jest rządzenie nie tylko zgodnie z bieżącym sondażem, ale także w zgodzie z własnym programem i przekonaniami. Rząd nie ulega presji, nie reaguje panicznie na krzyki mniejszości — tylko proponuje konkretną reformę, popartą logiką, doświadczeniem i oczekiwaniami społecznymi. Trudno nie dostrzec, że dla wielu Włochów Meloni staje się głosem rozsądku w czasach zamętu. Głosem, który mówi: nie wszystko trzeba redefiniować, nie każda moda musi stać się prawem, nie każde hasło równościowe musi być automatycznie wcielane do programu nauczania. Są granice, które warto bronić a szkoła jest jedną z nich.

Exit mobile version