Donald Trump zaskoczył wielu obserwatorów międzynarodowej sceny politycznej swoją najnowszą deklaracją dotyczącą wojny w Ukrainie. Podczas wizyty w Nowym Jorku, po swoim wystąpieniu na 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Trump spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Niedługo potem na platformie Truth Social opublikował wpis:
„Ukraina może wygrać i odzyskać całą Ukrainę w jej oryginalnej formie. Oryginalnych granicach z momentu, gdy rozpoczęła się ta wojna. To możliwe, jeśli Europa i NATO pokażą pełne wsparcie. Presja ekonomiczna na Rosję działa.”
To pierwsza tak jednoznaczna wypowiedź prezydenta USA, która w pełni popiera integralność terytorialną Ukrainy bez zastrzeżeń. Do tej pory Trump sugerował, że zakończenie wojny może wymagać kompromisów terytorialnych ze strony Kijowa. Teraz jednak podkreślił:
„Po dokładnym poznaniu sytuacji wojskowej i gospodarczej w Rosji i na Ukrainie, zmieniłem swoje stanowisko. Putin i Rosja są w OGROMNYCH tarapatach ekonomicznych, to moment, w którym Ukraina powinna działać.”
W rozmowach z dziennikarzami po spotkaniu z Trumpem, prezydent Zełenski powiedział, że dostrzega w tej wypowiedzi „znaczącą zmianę” podejścia Stanów Zjednoczonych. Podkreślił, że mimo braku szczegółów, USA są gotowe zaoferować Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa po zakończeniu wojny.
„Nie chcę kłamać – nie mamy jeszcze konkretnych detali,” przyznał Zełenski. – „Ale mówimy o broni, o obronie przeciwlotniczej, o dronach. To już dużo.”
Prezydent Trump, zapytany przez dziennikarzy, czy wspierałby ewentualne działania zbrojne NATO wobec rosyjskich naruszeń przestrzeni powietrznej państw członkowskich, odpowiedział pragmatycznie:
„To zależy od okoliczności. Ale NATO wreszcie się obudziło. Zwiększają wydatki na obronność, a to krok we właściwym kierunku.”
Słowa te padły w kontekście ostatnich incydentów, w których rosyjskie samoloty i drony naruszyły przestrzeń powietrzną Polski, Estonii i Rumunii. Polska i Estonia oficjalnie wezwały do konsultacji w ramach NATO. Sojusz w odpowiedzi wydał oświadczenie, w którym stwierdził:
„Rosja ponosi pełną odpowiedzialność za te działania. Są eskalacyjne, ryzykowne i zagrażają ludzkim życiom. Muszą się skończyć.”
Choć wcześniej Trump był krytykowany za swoją postawę wobec Rosji, jego obecne wypowiedzi wyraźnie wskazują, że postrzega Moskwę jako coraz bardziej osłabioną potęgę. W swoim wpisie nazwał ją:
„Papierowym tygrysem, który nie może sobie pozwolić na dalsze prowadzenie tej wojny.”
To mocna deklaracja, szczególnie w obliczu trwającej wojny i napięć na wschodniej flance NATO. W tym kontekście prezydent Stanów Zjednoczonych podkreślił, że Ukraina ma szansę nie tylko odzyskać swoje pierwotne terytoria, ale „może nawet pójść dalej”.
„Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale Ukraina może zyskać więcej, niż ktokolwiek się spodziewa. Wszystko zależy od odwagi i jedności Zachodu.”
Wystąpienie Trumpa na forum ONZ również odbiło się szerokim echem. W ostrych słowach skrytykował kraje, które wciąż kupują rosyjską energię:
„Kupując rosyjski gaz i ropę, finansujecie wojnę przeciwko sobie. To absurd.”
Choć jego ton był ostry, intencja była jasna – wzywał państwa Zachodu do konsekwencji i pełnego zaangażowania w presję ekonomiczną wobec Rosji.
Prezydent USA nie uciekał też od tematów trudnych. W odniesieniu do NATO powiedział:
„Jestem krytyczny, bo zależy mi na sile tego sojuszu. Jeśli NATO ma być skuteczne, musi być odpowiedzialne. A dziś widzę, że to się dzieje.”
To ważna zmiana w stosunku do poprzednich lat, kiedy Trump wielokrotnie poddawał sojusz w wątpliwość. Dziś mówi o nim jako o narzędziu, które „musi działać szybko i zdecydowanie”.
W tym samym duchu wypowiadał się prezydent Polski Karol Nawrocki, który powiedział w ONZ:
„Polska jest gotowa bronić swojego terytorium. Jesteśmy przygotowani i nie damy się zastraszyć.”
Zełenski natomiast, pytany przez Fox News o relacje z Trumpem, odpowiedział:
„To pozytywny sygnał. Wierzę, że Stany Zjednoczone będą z nami do końca tej wojny. Prezydent Trump widzi dziś sytuację inaczej niż wcześniej.”
W miarę jak konflikt trwa, słowa prezydenta USA mogą mieć ogromne znaczenie dla dalszego rozwoju wydarzeń. Nie tylko dlatego, że są sygnałem politycznym, ale także dlatego, że pokazują rosnącą determinację Waszyngtonu do przywrócenia porządku w regionie.
„To jest czas działania. Ukraina ma szansę, jakiej może już nie mieć. Musimy ją wspierać teraz, a nie później” – zakończył Trump.
Wszystko wskazuje na to, że amerykański prezydent nie tylko zmienił retorykę, ale i kierunek działania. I choć konkretne decyzje dopiero przed nim, jego słowa stanowią jednoznaczny sygnał dla Kremla – Zachód nie zamierza się cofać.